Rozważanie Ewangelii według św. Łukasza


Tytuły rozważań


ROZDZIAŁ 22


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


Zdrada Judasza (Łk 22,1-6)

Nadchodziła uroczystość Przaśników, tak zwana Pascha.1 Arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Go zabić, gdyż bali się ludu.2 Wtedy szatan wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą, który był jednym z Dwunastu.3 Poszedł więc i umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży, jak ma im Go wydać.4 Ucieszyli się i ułożyli się z nim, że dadzą mu pieniądze.5 On zgodził się i szukał sposobności, żeby im Go wydać bez wiedzy tłumu.6 (Łk 22,1-6)

1. Uległość Duchowi Świętemu lub duchowi upadłemu

Ludzie przychodzili rano do świątyni, aby tam słuchać Jezusa. Skłaniał ich do tego Duch Święty, któremu byli ulegli. Inny natomiast duch, duch upadły, szatan, "wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą, który był jednym z Dwunastu." Ulegając jego namowom apostoł-zdrajca poszedł i "umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży, jak ma im Go wydać". (Łk 22,3-4) Każdy z nas może zachować się tak jak ludzie, którzy pod natchnieniem Ducha Świętego szli do Jezusa, aby Go słuchać, albo – tak jak Judasz, który poddał się podszeptom szatana. Judasz dokonał dobrowolnego wyboru, kogo słuchać. Przed taką samą wolną decyzją stoi codziennie każdy z nas.

2. Egoistyczna troska o siebie

Zbliżało się święto żydowskie Paschy, przypominające wielkie dobroczynne działanie Boga, którym dla Żydów było wyprowadzenie ich przodków z niewoli egipskiej. Wspominanie tego wydarzenia z przeszłości było okazją do uwielbiania Boga i dziękowania Mu za opiekę. W tym celu udawano się do Jerozolimy, aby tam czcić Boga. Myśli pobożnych Żydów były przy Bogu. Do nich jednak nie zaliczali się arcykapłani i uczeni w Piśmie. Ich serca i myśli były dalekie od uwielbiania Stwórcy; zastanawiali się tylko nad zgładzeniem Jezusa, posłanego nam Syna Bożego.  Ponieważ Jezus z okazji uroczystości Paschy był w Jerozolimie, przywódcy duchowi "szukali sposobu, jak by Go zabić". Chcieli to jednak zrobić w taki sposób, by nie narazić się ludziom, "gdyż bali się ludu". (Łk 22,2) Ściślej mówiąc, bali się egoistycznie o siebie – o to, by lud się nie odwrócił od nich. To egocentryczne myślenie doprowadziło ich do zabójstwa niewinnego człowieka, więcej – do zabicia niewinnego Syna Bożego, który przyszedł nas odkupić. Zawsze jest tak, że dopuszcza się mniejszego lub większego zła człowiek, który myśli jedynie o sobie. Egoista zawsze w jakimś stopniu występuje przeciw Bogu, a ludzi pozbawia dobra.

3. Odrzucony Wybawiciel z niewoli

Mieszkańcy Jerozolimy i przybyli tam pielgrzymi przygotowywali się do świętowania Paschy, czyli uroczystości wspominającej wyjście Żydów z niewoli egipskiej na wolność – wielkie wyzwolenie dokonane mocą Boga. Pośród pielgrzymów znajdował się Ktoś wyjątkowy: Jezus Chrystus, Syn Boży, który przyszedł po to, aby wyprowadzić świat z większej i groźniejszej niewoli niż egipska: z niewoli grzechu i szatana. Tej misji Jezusa nie dostrzegały jednak duchowe elity jerozolimskie. Przywódcy duchowi byli zaślepieni przez zazdrość i nienawiść do Jezusa, dlatego nie chcieli dostrzec Jego wielkiej misji wybawicielskiej. Myśleli jedynie o tym, jak zabić Tego, który przyszedł, by wyzwolić także ich z wielkiej niewoli duchowej, w której się znajdowali: z niewoli pychy, zazdrości, nienawiści i innych grzechów niszczących duchową wolność. (Więcej o wolnej woli i jej ograniczeniach przez grzechy tutaj)

4. Szczegółowo zaplanowana zdrada

Judasz poszedł "i umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży, jak ma im Go wydać." (Łk 22,4). Poszedł do nieprzyjaciół Jezusa z własnej woli, którą podporządkował – także dobrowolnie – szatanowi. To wydarzenie pokazuje, jak głęboko przemyślana była decyzja Judasza. Nie była czynem wywołanym przez jeden silny impuls emocjonalny. Nie. Judasz dobrze przemyślał wszystko, podjął decyzję o zdradzie Jezusa i poszedł do arcykapłanów, od których spodziewał się zapłaty. Nie poprzestał na tym. Poszedł jeszcze do dowódców straży, aby omówić z nimi szczegóły swojej zaplanowanej zdrady.

5. Połączeni wrogością wobec Jezusa

Arcykapłani i uczeni w Piśmie tylko zewnętrznie przygotowywali się do uroczystości Paschy. Nie myśleli bowiem o uwielbianiu Pana za wielkie działa, których dokonał i nadal czynił dla ich i naszego zbawienia. Co prawda, cały czas myśleli o Jezusie, Synu Bożym, jednak ich myśli nie były właściwym myśleniem o Bogu. Były to myśli o Nim rozbudzone przez zazdrość, pychę i nienawiść. Nie przygotowywał się też dobrze do wielkiego święta Paschy Judasz, gdyż i on źle i z wrogością myślał o Jezusie. I nie tylko myślał, lecz zaczął działać przeciwko Niemu, podobnie jak arcykapłani i uczeni w Piśmie. I jego, i elity duchowe łączyła wrogość wobec Jezusa, działanie przeciwko Niemu. Taka jedność nie buduje nic dobrego, przeciwnie – prowadzi do duchowej ruiny. Podobne, stałe zespolenie przez zły cel istnieje w piekle.

6. Za Chrystusem lub przeciwko Niemu

Gdy ktoś poddaje się działaniu Ducha Świętego, to wyznaje, że Jezus jest Panem, Bogiem, Zbawicielem i Odkupicielem; czci Go, kocha, uwielbia i przeprasza za swoje grzechy. Kiedy ktoś poddaje się złemu duchowi, szatanowi, to występuje jak Judasz przeciwko Niemu. Upadły apostoł pozwolił złemu duchowi zawładnąć sobą, bo poddał mu swoją wolę. "Wtedy szatan wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą, który był jednym z Dwunastu. Poszedł więc i umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży, jak ma im Go wydać". (Łk 22,3-4) Nasze czyny "za" lub "przeciwko" Chrystusowi świadczą o tym, jakiemu duchowi poddało się nasze serce.

7. Stałość w czynieniu zła lub dobra

O tym, że Judasz świadomie i z premedytacją zdradził Jezusa świadczy między innymi fakt, że nie tylko poszedł do Jego nieprzyjaciół, lecz omówił z nimi dokładnie, "jak ma im Go wydać". (Łk 22,4). Sprawił im przez to wielką radość. "Ucieszyli się i ułożyli się z nim, że dadzą mu pieniądze." (Łk 22,5) Gdyby Judasz działał pod wpływem chwilowego impulsu emocjonalnego, to mógłby po ustaniu emocji zmienić swoją decyzję. On jednak nie działał pod wpływem impulsu uczuciowego. Postępował "na chłodno" i konsekwentnie, słuchają szatana, który wszedł w niego (por. Łk 22,3). Dlatego po świadomym i dobrowolnym wyrażeniu zgody na zdradzenie Jezusa, "szukał sposobności, żeby im Go wydać bez wiedzy tłumu". (Łk 22,6) Judasz był bardzo konsekwentny, jednak, niestety, w czynieniu zła. Dobrze byłoby, gdyby każdy z nas działał tak konsekwentnie jak on, jednak nie w dziedzinie zła, lecz dobra. Pożyteczne byłoby, gdyby dobro było zaplanowane, przemyślane, rozważane, żeby szukało sprzymierzeńców i było realizowane krok po kroku, bez żadnego hamowania go. Z taką konsekwencją stale realizował dobro Jezus i Jego święta Matka, Maryja, dlatego zarówno On jak i Ona zasługują na nasz szacunek i miłość.

8. Uczciwość nie zależy od noszonych tytułów

Do przeciwników Jezusa zaliczali się nawet arcykapłani, czyli ci, którzy w szczególny sposób byli odpowiedzialni za oddawanie kultu Bogu. To do nich poszedł Judasz i umówił się z nimi, "jak ma im Go wydać" (Łk 22,4). Arcykapłani nosili zaszczytny tytuł, który przysługiwał im jako tym, którzy powinni godnie służyć Bogu. Równie zaszczytny tytuł apostoła Jezusa nosi Judasz. Wzniosłe tytuły nie uchroniły ich jednak od nikczemności. I tak jest do dzisiaj. Ani wysokie stanowiska, ani cenione tytuły naukowe, kościelne i inne nie chronią nikogo od popełniania zła. Ustrzec od niego może bowiem tylko pokorne i pełne miłości trwanie przy Jezusie, karmienie się Jego słowem i każdą inną łaską, którą nam wysłużył przez swoją śmierć na krzyżu. Jeśli ktoś myśli, że istnieją inne środki na dobre, szlachetne i święte życie, to bardzo się myli. Żyje złudzeniami tak jak ludzie, którym się wydaje, że przynależność do jakiegoś rodu o znanym z historii nazwisku gwarantuje im uczciwość postępowania. Uczciwość zależy tylko od wolnej woli człowieka i od łaski.

9. Różne forma poddania się złemu duchowi

Każdy człowiek jest kuszony przez szatana. Nie oszczędza on nikogo, nawet najbliższych uczniów Jezusa. O Judaszu jednak jest powiedziane, że nie tylko go kusił, ale "wszedł" w niego. "Wtedy szatan wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą, który był jednym z Dwunastu". (Łk 22,3) To "wejście" Judasz musiał umożliwić szatanowi przez czynione zło. Przez to apostoł ten różnił się od pozostałych z grona Dwunastu. Zapewne i oni byli kuszeni na różne sposoby, jednak o żadnym z nich nie zostało powiedziane, że pozwolił szatanowi "wejść" w siebie. Apostołowie nie pozwolili na to, bo chcieli służyć Chrystusowi. Sercu Judasza musiały być bliższe plany złego ducha niż budowane przez Jezusa królestwo dobra, dlatego nie Jemu lecz szatanowi pozwolił ostatecznie zawładnąć swoim sercem. Pozwolił mu "wejść" w siebie bardziej niż Jezusowi.

10. Zło przyciągające zło

Do osób wrogo nastawionych wobec Jezusa zaliczali się arcykapłani. Ze względu na swoją wzniosłą funkcję arcykapłańską mieli być dobrym przykładem dla całego ludu. Niestety, tak nie było. Nie pokazali ludowi, jak należy właściwie przyjąć Jezusa. Nie ukazał tego również Judasz. Zło przyciąga zło, dlatego źle nastawiony do Chrystusa apostoł poszedł do równie źle nastawionych arcykapłanów. Można powiedzieć: poszedł "swój do swoich". Poszedł "i umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży, jak ma im Go wydać". (Łk 22,4) Ci źle nastawieni do Jezusa ludzie przyciągnęli do siebie jeszcze jedno wielkie zło – szatana, który "wszedł" w Judasza. (Łk 22,3) Rezultatem tego piekielnego współdziałania było pojmanie Jezusa, skazanie Go na śmierć, umęczenie i ukrzyżowanie. Nie do takiego postępowania jesteśmy powołani. Bóg wzywa nas do czynienia dobra i do łączenia się z tymi wszystkimi, którzy je tworzą.

11. Szatańska radość nieprzyjaciół Jezusa

O zepsuciu moralnym arcykapłanów i uczonych w Piśmie świadczyła zadość z powodu nikczemnej zdrady, dokonanej przez Judasza. Popełnione przez niego zło nie tylko wywołało ich radość, ale nawet obiecali zdrajcy zapłatę za jego haniebny czyn. "Ucieszyli się i ułożyli się z nim, że dadzą mu pieniądze. On zgodził się i szukał sposobności, żeby im Go wydać bez wiedzy tłumu" (Łk 22,5-6). Św. Paweł mówi, że miłość "nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą" (1 Kor 13,6). Człowiek dobry, kochający Boga i ludzi, cieszy się z dobra i triumfu prawdy, a smuci – z powodu niesprawiedliwości, zła i zakłamania. Wzniosłe i szlachetne uczucia napełniają Matkę Najświętszą i wszystkich mieszkańców nieba. Zdeprawowana istota doznaje radości, gdy widzi niesprawiedliwość, zło, fałsz, udawanie, a smutek ogarnia ją, gdy zauważa dobro, sprawiedliwość i prawdę. Takie radości i smutki napełniają złych ludzi i wszystkich mieszkańców piekła.

12. Rozczarowanie Judasza

Judasz poszedł "i umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży, jak ma im Go wydać." (Łk 22,4). Dlaczego to zrobił? Można się tylko domyślać, jakie miał powody. Służba Jezusowi, po początkowym entuzjazmie, przestała przynosić radość apostołowi, który spodziewał się w znaleźć w Nim wielkiego Mesjasza i twórcę potężnego królestwa. W ciągu miesięcy i lat zaczynał jednak rozumieć, że takiego królestwa, jakie sobie wymarzył, nie będzie. Ponadto zajmowanie się ubogimi wraz z Jezusem i pozostałymi apostołami nie było działalnością ani dochodową, ani prestiżową. Czuł się więc rozczarowany. To zniechęcenie wykorzystał szatan. Skłonił go do zdrady – do tego, by się związał z wielkimi tego świata, którzy pozornie więcej znaczyli niż Jezus. Judasz posłuchał kusiciela i zwodziciela.

13. Wspólne realizowanie zła

Wspólne działanie daje możliwość wytworzenia wielkiego dobra lub wielkiego zła. Arcykapłani, uczeni w Piśmie i Judasz, za namową szatana, zespolili swoje siły w zwalczaniu Jezusa, naszego Odkupiciela. Razem mogli wykonać to, co było trudne do zrobienia w pojedynkę. Chociaż arcykapłani mieli wielkie możliwości działania, to jednak nie potrafili pojmać Jezusa w taki sposób, by nie dowiedziały się o tym tłumy. Judasz wiedział, gdzie można to zrobić, ale samodzielnie też nie potrafił tego dokonać. Za namową szatana przeciwnicy Jezusa zespolili swoje siły i osiągnęli swój cel.

14. Grzechy cudze

W zachowaniu Judasza, arcykapłanów i uczonych w Piśmie pojawia się coś, co nazywa się w teologii grzechem cudzym. Katechizm Kościoła Katolickiego określa je następująco: "ponosimy odpowiedzialność za grzechy popełniane przez innych, gdy w nich współdziałamy: uczestnicząc w nich bezpośrednio i dobrowolnie; nakazując je, zalecając, pochwalając lub aprobując; nie wyjawiając ich lub nie przeszkadzając im, mimo że jesteśmy do tego zobowiązani; chroniąc tych, którzy popełniają zło" (KKK 1868). Tych grzechów dopuścili się współdziałający ze sobą nieprzyjaciele Chrystusa. Judasz nie poszedł do arcykapłanów i uczonych w Piśmie, aby obronić Jezusa przed ich atakami i upomnieć ich. Udał się do nich, aby wesprzeć ich złe działanie. Przez to uczestniczył w ich zbrodni. Arcykapłani i uczeni w Piśmie mieli udział w grzechu Judasza, ponieważ też go nie upomnieli, gdy przyszedł z propozycją zdradzenia Jezusa. Nie powiedzieli mu, że taki czyn jest haniebnym grzechem w oczach Boga i ludzi. Przeciwnie, umocnili go w złu, wyrażając radość z powodu jego nikczemności. Jeszcze bardziej utwierdzili go w swoim grzesznym zamiarze, obiecując mu zapłatę za wydanie im Jezusa "bez wiedzy tłumu" (Łk 22,6). Żaden z tych ludzi nie poszedł do wyższych władz, aby udaremniły przygotowywaną zbrodnię.

15. Grzech popełniony przez konkretnego człowieka

Ewangelista podaje dokładnie, że zdrady Jezusa dopuścił się konkretny człowiek: Judasz, zwany Iskariotą (por. Łk 22,3), czyli ktoś, kto pochodził z konkretnej miejscowości, miał konkretnego ojca, matkę, rodzinę, która musiała przeżywać popełniony przez niego czyn. Uściślenie "Iskariota" zostało podane, aby Judasza-zdrajcy nie mylić i innymi osobami, które noszą takie samo imię. Każdy człowiek dopuszcza się jakiegoś zła, jakiejś zdrady wobec Jezusa i ponosi za nią odpowiedzialność. Na Judaszu, zwanym Iskariotą, ciąży grzech wydania arcykapłanom i uczonym w Piśmie niewinnego Jezusa, z którym jako Jego apostoł przebywał prawie przez trzy lata.

16. Zamiar wydania Syna Bożego w ręce ludzi

Judasz poszedł "i umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży, jak ma im Go wydać" (Łk 22,4). Jak wiemy, spisek – mówiąc po ludzku – udał się, bo faktycznie dzięki pomocy Judasza ujęto Jezusa. W tym wszystkim widzimy jednak wieką tajemnicę, związaną z wszechwiedzą i wszechmocą Bożą. Jezus bowiem wiedział, że przywódcy duchowi czyhają na Jego życie; znał też poczynania Judasza, nie przeszkodził jednak swoją wszechmocą złemu działaniu. Przez to zgodził się na swoje ujęcie i na skazanie na śmierć. Z miłości do nas powstrzymał swoją Boską wszechmoc, która mogła uniemożliwić złe działanie Judasza, arcykapłanów i uczonych w Piśmie. Uczynił tak, ponieważ wiedział, że w taki sposób może nas odkupić. Dlaczego w taki sposób? Trudno znaleźć zadowalającą odpowiedź na to pytanie, które rodziło się przez wieki w ludzkich umysłach i nadal będzie w nich powstawać. Mamy tu do czynienia z szanowaniem wolności ludzkiej przez Boga i z nieprzeniknionymi zbawczymi planami Jego mądrości i miłości.

 Przygotowanie miejsca do spożycia Paschy

Tak nadszedł dzień Przaśników, w którym należało ofiarować Paschę.7 Jezus posłał Piotra i Jana z poleceniem: Idźcie i przygotujcie nam Paschę, byśmy mogli ją spożyć.8 Oni Go zapytali: Gdzie chcesz, abyśmy ją przygotowali?9 Odpowiedział im: Oto gdy wejdziecie do miasta, spotka się z wami człowiek niosący dzban wody. Idźcie za nim do domu, do którego wejdzie,10 i powiecie gospodarzowi: Nauczyciel pyta cię: Gdzie jest izba, w której mógłbym11 spożyć Paschę z moimi uczniami? On wskaże wam salę dużą, usłaną; tam przygotujecie.12 Oni poszli, znaleźli tak, jak im powiedział, i przygotowali Paschę.13 (Łk 22,7-13)

1. Dobre i złe przygotowania

Podczas gdy Judasz sam z własnej woli przygotowywał się do wydania Jezusa w ręce Jego nieprzyjaciół, inni apostołowie, Piotr i Jan, przygotowywali miejsce do spożycia Paschy. Jezus powiedział im, gdzie mają się udać, kogo spotkają, co mają powiedzieć i jak się zachowa spotkany przez nich człowiek. Może Judasz słyszał te wyjaśnienia Jezusa, udzielone Piotrowi i Janowi. Jeśli tak, to mógł się domyślić, że zna On każdy jego krok – to, że poszedł do arcykapłanów, aby Go zdradzić. Mógł zatem jeszcze zmienić swoją decyzję. Tak jednak się nie stało. Judasz nie zmienił swojego postanowienia o zdradzie Jezusa.

2. Ostrożność i roztropność Jezusa

Piotrowi i Janowi Jezus zlecił przygotowanie Paschy, dlatego zapytali Go: "Gdzie chcesz, abyśmy ją przygotowali?" Na to pytanie otrzymali nieco tajemniczą odpowiedź: "Oto gdy wejdziecie do miasta, spotka się z wami człowiek niosący dzban wody. Idźcie za nim do domu, do którego wejdzie, i powiecie gospodarzowi: Nauczyciel pyta cię: Gdzie jest izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? On wskaże wam salę dużą, usłaną; tam przygotujecie" (Łk 22,9-12). Pytający uczniowie nie usłyszeli imienia człowieka, do którego mieli się udać, ani położenia jego domu. Nie jest wykluczone, że Judasz, który szukał sposobności, żeby wydać Jezusa "bez wiedzy tłumu" (Łk 22,6), uważnie przysłuchiwał się rozmowie prowadzonej przez Jezusa z Piotrem i Janem i dlatego, ze względu na niego, Jezus udzielił informacji, z których podstępny apostoł nie mógł się dowiedzieć dokładnie, gdzie będą spożywać Paschę. Taką wiadomość mógłby natychmiast przekazać arcykapłanom i uczonym w Piśmie, aby śledzili Jezusa.

3. Uleganie różnym duchom

Gdy Piotr i Jan otrzymali polecenie przygotowania miejsca do spożycia Paschy, zadali Jezusowi pytanie: "Gdzie chcesz, abyśmy ją przygotowali?" (Łk 22,9). Zapytali o to, bo chcieli uczynić wszystko zgodnie z Jego wolą. Pytali Jezusa o zdanie, bo skłaniał ich do tego Duch Święty. Jakże Judasz różnił się od tych apostołów! Poszedł do arcykapłanów i uczonych w Piśmie bez pytania o cokolwiek Jezusa. Nie słuchał ani sumienia, ani Ducha Świętego, który go z pewnością chciał powstrzymać od złego działania. Nie za Jego radą tam poszedł, lecz za głosem szatana, który "wszedł w niego" (por. Łk 22,3). Oddziaływanie różnych duchów na nas nie skończyło się. Ciągle docierają do naszego umysłu i serca głosy z nieba i z piekła. Ważne jest, byśmy umieli odróżniać pochodzenie różnych myśli, pomysłów i nastawień, które się w nas pojawiają. Mamy, jak mówi św. Jan "badać duchy": "Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga..." (1 J 4,1). Do prawidłowego ich rozróżniania konieczny jest dar Ducha Świętego, nazywany darem rozeznania. Dzięki niemu możemy odróżnić dobre natchnienia od sprytnych pokus szatańskich.

4. Doskonalenie każdego dobra

Jezus nie lekceważył żadnego dobra, dlatego udał się do Jerozolimy na wielkie święto żydowskie i chciał spożywać Paschę. "Tak nadszedł dzień Przaśników, w którym należało ofiarować Paschę. Jezus posłał Piotra i Jana z poleceniem: Idźcie i przygotujcie nam Paschę, byśmy mogli ją spożyć". (Łk 22,7-8) Zbawiciel nie przyszedł na świat, by dobro lekceważyć, lecz po to – by je powiększyć. Chciał ucztę paschalną, będącą pamiątką wyjścia z niewoli egipskiej na wolność, zamienić w Eucharystię – w Sakrament, w którym On sam będzie nam podawać swoją Boską rękę, by nas ciągle wyprowadzać z niewoli grzechu i wprowadzić do wolności życia wiecznego. (Więcej o Eucharystii tutaj)

5. Zaufać Temu, który zna naszą przyszłość

Jezus dobrze znał przyszłość, dlatego powiedział Janowi i Piotrowi: "Oto gdy wejdziecie do miasta, spotka się z wami człowiek niosący dzban wody" (Łk 22,10). Taką samą wiedzę posiadał w odniesieniu do swojej męki i zmartwychwstania. Bóg dobrze zna przyszłość każdego człowieka, a więc – i naszą. My nie znamy nawet szczegółów najbliższego dnia, dlatego we wszystkim powinniśmy zaufać Temu, który zna wszystko i wie, co dla nas jest najlepsze. Temu, który posiada wszechwiedzę i prawdziwie nas kocha, zawsze powinniśmy mówić z miłością i zaufaniem: "Jezu, ufam Tobie! Prowadź mnie po bezpiecznych drogach. Z Tobą, choćbym szedł przez ciemną dolinę śmierci, niczego się nie lękam. Jezu, ufam Tobie!".

6. Zbawienne pouczenia Boże

Gdy Piotr i Jan usłyszeli z ust Jezusa, że w mieście spotkają człowieka niosącego dzban wody (por. Łk 22,10), nie pytali o to, jak się on nazywa ani gdzie mieszka. Nie zadawali zbędnych pytań. Zadowolili się tym, co im Jezus powiedział, i poszli do miasta. Tam się okazało, że wszystko było tak, jak im Jezus zapowiedział, "i przygotowali Paschę" (Łk 22,13). To, co im powiedział Jezus, wystarczało, by dobrze wypełnić Jego wolę. Bóg zawsze daje tyle wyjaśnień, ile trzeba dla wypełnienia Jego woli. Nie robi teoretycznych wykładów i przez to nie zadowala tych, którzy nie są zainteresowani wypełnianiem Jego woli, lecz zaspokajaniem swojej ciekawości – zwłaszcza tej, która dotyczy przyszłości. Bóg tak postępuje z nami, bo wie, że zaspokajanie ciekawości nie prowadzi do zbawienia. Osiąga je ten, kto kieruje się w życiu wolą Bożą, czyli Bożymi przykazaniami. Można je poznać przez głos sumienia, bez dodatkowej wielkiej wiedzy czysto teoretycznej.

7. Przygotowanie do pierwszej Eucharystii

Apostołowie Piotr i Jan mieli iść za mężczyzną niosącym dzban wody, wejść do domu, do którego on miał wejść i powiedzieć o życzeniu Jezusa gospodarzowi. Ten miał im wskazać "salę dużą, usłaną". Tam mieli przygotować Paschę (por. Łk 22,10-13). W tej sali miała być ustanowiona i sprawowana pierwsza Eucharystia. Jak bardzo jej forma zewnętrzna miała się różnić od dzisiejszej Eucharystii, nazywanej Mszą św. Nikt tam nie klęczał; jej uczestnicy mieli leżeć na czymś w rodzaju tapczanu. Taką formę zewnętrzną wybrał sam Jezus. Choć tamta Eucharystia w widzialnej formie bardzo różniła się od dzisiejszej Mszy św., to jednak jej treścią było to samo co dzisiaj: realnie obecny Jezus; Syn Boży pragnący nas zbawić; Chrystus gotowy ofiarować swoje życie dla naszego wiecznego szczęścia.

Ostatnia Pascha i ustanowienie Eucharystii (Łk 22,14-20)

A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim.14 Wtedy rzekł do nich: Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał.15 Albowiem powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie16 Bożym. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: Weźcie go i podzielcie między siebie;17 albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże.18 Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!19 Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana.20  (Łk 22,14-20)

1. Udział apostołów w dziele Jezusa

Piotr i Jan, którym Jezus zlecił przygotowanie miejsca na spożycie Paschy, nie wiedzieli, że przygotowują salę, w które miała być sprawowana przez Zbawiciela pierwsza Eucharystia. Mieli przekonanie, że przygotowują miejsce na spożycie tradycyjnych pokarmów paschalnych, tymczasem przygotowywali miejsce, w którym pokarmem miało być Ciało i Krew Pańska. Przez swoje posłuszeństwo Jezusowi uczestniczyli w pewnym stopniu w tajemnicy przygotowania Eucharystii, którą sami mieli sprawować po Jego odejściu. (Więcej o Eucharystii tutaj)

2. Eucharystia, nowa uczta paschalna

"A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim. Wtedy rzekł do nich: Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał." (Łk 22,14-15). Jezus wyznał, że ta Pascha była dla Niego czymś wyjątkowym –  czymś, czego bardzo pragnął. Zbawiciel gorąco pragnął tylko tego, co było dobre. Zła nie pragnął. Pascha, którą miał spożyć z uczniami, była wielkim dobrem. W tradycji chrześcijańskiej otrzymała nazwę Ostatniej Wieczerzy. Jezus pragnął tej wyjątkowej uczty paschalnej, bo miał ją zamienić w sakrament swojej obecności: w Eucharystię, która będzie sprawowana do końca świata; w Wielki Sakrament, dzięki któremu będzie z nami prawdziwie i realnie obecny aż do skończenia świata. Dzięki temu Sakramentowi Jezus będzie stale nam towarzyszył w pielgrzymowaniu do domu Ojca.

3. Ostatnia Wieczerza zapowiedzią wielkiej uczty niebieskiej

Jezus zapowiedział swoim uczniom, że spożywa ostatnią Paschę z nimi. "Albowiem powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym. (Łk 22,16) Ta ostania Pascha i każda Eucharystia zapowiada radość nieba, która została obrazowo przedstawiona jako uczestniczenie w wiecznej uczcie niebieskiej. Uczta symbolizuje niebo, bo jest radosną wspólnotą, bo na uczcie nie odczuwa się ani głodu, ani pragnienia. Tak właśnie będzie w domu Ojca. We wspólnocie z Bogiem i wszystkimi istotami zbawionymi nikt nie będzie odczuwał żadnych braków. Ostatecznie przeminie każda forma cierpienia. Bóg otrze z oczu zbawionych "wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już (odtąd) nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły" (Ap 21,4). Taką przyszłość przygotował nam Jezus przez swoją śmierć na krzyżu i przez swoje zmartwychwstanie. (Więcej o niebie tutaj)

4. Ostatnia Pascha Jezusa z uczniami

Jezus powiedział, że nie będzie już spożywać Paschy ze swoimi uczniami w takiej formie, jaką przewidywały zwyczaje żydowskie. "Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym". (Łk 22,16) Po dziękczynieniu odmówionym nad kielichem z winem zapowiedział, że w takiej formie świętowania Paschy już z Nim nie będzie. "Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: Weźcie go i podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże" (Łk 22,17-18). Żydowski sposób świętowania Paschy kończy się więc dla uczniów Jezusa. Zastąpi ją nowa uczta: Eucharystia, którą Jezus ustanowił podczas swojej ostatniej Paschy. (Więcej o Eucharystii tutaj)

5. Jezus i Apostołowie przy stole paschalnym i eucharystycznym

Na uczcie paschalnej, w czasie której Jezus ustanowił Eucharystię, oprócz Niego byli obecni także Apostołowie. "A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim" (Łk 22,14). Podobnie jest dzisiaj. Aby mogła być sprawowana Eucharystia, musi być obecny Jezus i przedstawiciel Apostołów: biskup lub kapłan (prezbiter). Jak bez Jezusa nie ma Eucharystii, tak nie ma jej również bez biskupa lub kapłana, który go reprezentuje.

6. Pragnienie ustanowienia Eucharystii

Zbawiciel powiedział do swoich uczniów: "Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał". (Łk 22,15) Nie pragnął jej po to, by spożyć baranka i napić się wina. Jezus, Syn-Boży, jest miłością, a jedynym pragnieniem miłości jest dawanie, uszczęśliwianie innych. Chrystus pragnął zatem tej ostatniej Paschy, bo wiedział, że będzie mógł wszystkich swoich uczniów obdarować w sposób szczególny – samym sobą: swoim Ciałem i Krwią. Wiedział, że podczas tej wieczerzy, zanim będzie cierpiał, ustanowi sakrament Eucharystii. To było wielkim pragnieniem i pociechą dla Jego miłości przed bardzo bliskim już cierpieniem i śmiercią. W ostatnich godzinach poprzedzających mękę i śmierć chciał tylko dawać. Czekał z gorącym pragnieniem na spożycie Paschy, w czasie której ustanowi dla nas Sakrament swojej Obecności: Eucharystię, w której On sam będzie największym darem miłości. Z tęsknotą i głębokim pragnieniem czekał na moment ustanowienia Sakramentu, w którym ofiaruje nam, grzesznikom, Siebie samego wraz z ciałem, krwią, duszą i Bóstwem. Pragnął ustanowienia Eucharystii, dzięki której będzie mógł do końca świata uświęcać grzeszników i prowadzić ich do domu Ojca, na ucztę wieczną. (Więcej o Eucharystii tutaj)

7. Wielkie pragnienie Jezusowej miłości

Jezus pragnął ustanowić Eucharystię. Czekał na moment, by w tym sakramencie móc ofiarować Siebie swoim Apostołom i tym wszystkim, którzy w ciągu wieków będą przystępować do Komunii św. Odpowiedzią na wielkie pragnienie Jezusa dawania Siebie nam powinno być odwzajemnienie się Mu naszą głęboką miłością. Chrystus pragnie tej odpowiedzi, pragnie tego, byśmy Go kochali całym sercem. Może się jednak pojawić wątpliwość: "Po co wszechmocnemu i nieskończenie doskonałemu Bogu nasza miłość? Jak może jej pragnąć?" Otóż Bóg jest miłością, dlatego tym, co Go uszczęśliwia jest dawanie, jak najpełniejsze obdarowywanie, uszczęśliwianie. My ze swej strony uszczęśliwiamy Boga, jeśli pozwalamy Mu na jak najpełniejsze obdarowywanie nas. Pozwalamy Mu nas obdarowywać, gdy Go kochamy. Jeśli nie ma w nas odpowiedzi na miłość Boga w formie kochania Go, to pozbawiamy Go radości dawania nam samego Siebie. Dlaczego? Otóż człowieka nie uszczęśliwia kontakt z osobą, której nie kocha, która jest mu obojętna lub którą nienawidzi. Tak też jest z naszym odniesieniem do Boga. Jeśli ktoś Go kocha, to doznaje szczęścia blisko Niego. Jeśli komuś Bóg jest obojętny, to Jego dar z samego Siebie staje się obojętny. Człowiek, który nie kocha Boga, potrafi się cieszyć jedynie Jego darami. Nim samym, Jego bliskością, jednością z Nim – która tworzy się dzięki Komunii św. – radować się nie potrafi. Gorzej nawet, dla człowieka, który Boga nie kocha, Jego bliskość staje się nieprzyjemna, przykra, ograniczająca wolność, rozumianą jako czynienie tego, co się chce – nawet zła. Ludzie, którzy nie kochają Boga, odbierają Go jako intruza, narzucającego się ze swoją wolą i domaganiem się miłości. Uciążliwe wydaje im się wymaganie przez Niego dobroci i przełamywania egoizmu. Jezus pragnął ustanowienia Eucharystii i równocześnie kochających Go serc, bo tylko takie zaspokajają pragnienie Jego miłości, którym jest najpełniejsze ofiarowanie Siebie nam. Wzorem osoby, która pozwalała Bogu najbardziej się obdarowywać jest Maryja. Swoją ogromną miłością, pragnieniem wypełniania woli Boga nie stawiała Mu najmniejszych nawet przeszkód w tym, by mógł Ją hojnie obdarowywać samym Sobą.

8. Pokarm dla duszy

Jezus ustanowił Eucharystię podczas ostatniej wieczerzy paschalnej, którą spożywał ze swoimi uczniami. Przebiegała ona zgodnie ze zwyczajami żydowskimi. Jednak Jezus dołączył do niej nowe elementy: nad chlebem wypowiedział słowa: "To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!" (Łk 22,19) Po wieczerzy natomiast wziął kielich z winem i wypowiedział nad nim słowa: "Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana". (Łk 22,20) Jezus utworzył nowy pokarm dla swoich wyznawców. Ten nowy pokarm – Ciało i Krew Pańska – jest pokarmem nie dla ciała, lecz dla duszy, aby podtrzymywać w niej życie Boże i upodabniać ją do Boga. Takich właściwości nie miało wino, które wcześniej, w czasie wieczerzy paschalnej, Jezus podał swoim uczniom, mówiąc: "Weźcie go i podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże". (Łk 22,17-18) (Więcej o Eucharystii tutaj)

Zapowiedź zdrady Judasza (Łk 22,21-23)

Lecz oto ręka mojego zdrajcy jest ze Mną na stole.21 Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi według tego, jak jest postanowione, lecz biada temu człowiekowi, przez którego będzie wydany.22 A oni zaczęli wypytywać jeden drugiego, kto by mógł spośród nich to uczynić.23 (Łk 22,21-23)

1. Ustanowienie Eucharystii i inne wydarzenia

Po przedstawieniu tego, co było najważniejsze w czasie spożywania ostatniej Paschy, a mianowicie ustanowienia Eucharystii, św. Łukasz podaje kilka innych, smutnych wydarzeń, które miały miejsce podczas Ostatniej Wieczerzy: zapowiedź zdrady Judasza, spór o pierwszeństwo, zapowiedź zaparcia się Piotra.

2. Odpowiedzialność Judasza za swoje czyny

"Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi według tego, jak jest postanowione, lecz biada temu człowiekowi, przez którego będzie wydany" (Łk 22,22) – powiedział Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy. Judasz ponosi pełną odpowiedzialność za swoją zdradę, ponieważ sam ją zaproponował arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Poszedł "i umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży, jak ma im Go wydać. Ucieszyli się i ułożyli się z nim, że dadzą mu pieniądze. On zgodził się i szukał sposobności, żeby im Go wydać bez wiedzy tłumu". (Łk 22,4-6) Nie można więc mówić, że Judasz nie ponosi odpowiedzialności za swoje czyny, bo bez niego nie dokonałoby się nasze Odkupienie. Bóg nikogo nie wyznacza do czynienia zła, zwłaszcza takiego jak zdrada przyjaciela. Nie Boga, lecz szatana posłuchał upadły apostoł (por. Łk 22,3), kiedy poszedł do wrogów Jezusa i obiecał im wydanie Go, "bez wiedzy tłumu". (Więcej o Judaszu tutaj)

3. Odejście Jezusa "według tego, jak jest postanowione"

Jezus powiedział, że odchodzi z tego świata "według tego, jak jest postanowione" (Łk 22,22), czyli zgodnie z Bożym planem zbawienia. Jak to rozumieć? Otóż, aby nas odkupić, Ojciec niebieski mógł posłać swojego Syna w dowolny zakątek naszego świata. Gdziekolwiek by przyszedł, spełniłyby się słowa napisane przez św. Jana o odwiecznym Słowie Bożym: "Na świecie było (Słowo), a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili." (J 1,10-13). Gdziekolwiek by Syn Boży przyszedł jako człowiek, zostałby przyjęty przez ludzi, którzy otwarli się na łaskę, a odrzucony przez tych, którzy zamknęli na nią swoje serca. Ci ostatni walczyliby z Synem Bożym. Przygotowaliby Mu los podobny jak Żydzi i Rzymianie, jednak szczegóły odrzucenia Go, byłyby nieco inne. Wszechwiedzący Ojciec znał wszystkie możliwe sposoby potraktowania Jego Syna na ziemi i wybrał jeden – ten, który znamy: ukrzyżowanie w Jerozolimie przez ludzi, którym się wydawało, że stoją na straży Bożych spraw, i wydanie w ich ręce Jezusa przez Judasza.

4. Dyskrecja Jezusa ujawniającego zdrajcę

"Lecz oto ręka mojego zdrajcy jest ze Mną na stole". (Łk 22,21) Jezus ujawnił swojego zdrajcę w taki sposób, że tylko Jan mógł się domyślić, o kogo chodzi. Jemu to bowiem Jezus powiedział: "To ten, dla którego umaczam kawałek (chleba) i podam mu. Umoczywszy więc kawałek (chleba), wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty" (J 13,26). Jezus nie ujawnił zbrodni Judasza przed wszystkimi, aby nie wywoływać oburzenia i awantury w czasie tak wyjątkowym, jakim była Wieczerza, podczas której ustanowił Eucharystię: sakrament jedności i miłości.

5. Odpowiedzialność za prawdę

O tym, że Jezus nie ujawnił przed wszystkimi zdrady Judasza, świadczy reakcja Jego uczniów, którzy "zaczęli wypytywać jeden drugiego, kto by mógł spośród nich to uczynić". (Łk 22,23) Tylko apostoł Jan wiedział, czyja ręka jest ręką zdrajcy, bo sam Jezus mu o tym powiedział (por. J 13,26). Zbawiciel znał całą prawdę o Judaszu, nie postępował jednak tak, jak wielu to czyni, i nie ujawnił jej przed wszystkimi ludźmi a nawet – przez wszystkimi Apostołami. Swoim postępowaniem Jezus uczy nas roztropnego posługiwania się prawdą. Nieraz nie wolno jej ujawniać przed niektórymi ludźmi, a nieraz – nigdy i przed nikim, aby uniknąć jakiegoś wielkiego zła. Powinni o tej zasadzie pamiętać zwłaszcza ci, którzy przez środki społecznego przekazu docierają do wielu, tym bardziej że w wielu wypadkach wypowiedzianych krzywdzących słów nie da się ani cofnąć, ani wymazać np. z internetu.

6. Łaska chroni od zła

Apostołowie, zaniepokojeni zapowiedzią zdrajcy przez Jezusa, "zaczęli wypytywać jeden drugiego, kto by mógł spośród nich to uczynić." (Łk 22,23) Takie pytanie powinien sobie postawić każdy z nas, ale przede wszystkim w odniesieniu do samego siebie: "Czy ja mógłbym uczynić to samo, co zrobił Judasz?" Prawdziwa odpowiedź jest jedna: "Tak, gdybym odrzucił łaskę, mógłbym to uczynić".

Spór o wielkość

Powstał również spór między nimi o to, który z nich zdaje się być największy.24 Lecz On rzekł do nich: Królowie narodów panują nad nimi, a ich władcy przyjmują nazwę dobroczyńców.25 Wy zaś nie tak [macie postępować]. Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa!26 Któż bowiem jest większy? Czy ten, kto siedzi za stołem, czy ten, kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż Ja jestem pośród was jak ten, kto służy.27 (Łk 22,24-27)

1. Niedoskonałość uczniów Jezusa

Św. Łukasz nie opisał dokładnie wszystkiego, co miało miejsce podczas Ostatniej Wieczerzy. Przedstawił ustanowienie Eucharystii, jako sprawę najważniejszą, i wspomniał także o sporze, którzy powstał między uczniami o to, kto z nich jest największy. "Powstał również spór między nimi o to, który z nich zdaje się być największy". (Łk 22,24) Ukazanie tego faktu pokazuje, jak przyziemne były myśli najbliższych współpracowników Jezusa. Przebywanie blisko Niego nie zmieniło ich od razu w istoty bez wad, tak jak nie uchroniło Judasza od dokonania zdrady. Póki żyjemy na ziemi, jesteśmy ciągle zagrożeni przez poddawanie się pysze i innym grzechom. Trzeba o tym stale pamiętać, bo niebezpieczeństwa te zagrażały nawet tym, których dzisiaj czcimy jako świętych i wielkich Apostołów.

2. Myślenie i mówienie o swojej wielkości

"Powstał również spór między nimi o to, który z nich zdaje się być największy". (Łk 22,24) Z całą pewnością w sporze tym nie uczestniczył Jezus jako ten, który siebie przedstawia jako największego. On, największy, nic nie mówi o swojej wielkości, natomiast bez porównania mniejsi od Niego apostołowie sprzeczają się o to, "który z nich zdaje się być największy". Wzmianka św. Łukasza o sporze wskazuje, że uczestnicy tego sporu nie tylko myśleli o swojej wielkości, lecz o niej mówili z uniesieniem emocjonalnym, jakie zwykle towarzyszy sporom. W czasie posiłku, podczas którego została ustanowiona Eucharystia, Judasz myślał o tym, kiedy wyjść, by zdradzić Jezusa, a wielu pozostałych apostołów zastanawiało się nad swoją wielkością i nawet o niej mówiło. (Więcej o pokorze i pysze tutaj)

3. Prawdziwi dobroczyńcy

Jezus wielokrotnie ostrzegał przed naśladowaniem obłudnych faryzeuszów. Ostrzegł swoich uczniów również przed braniem wzorców z królów i władców. Wiedząc, jak bardzo apostołom zależało na wielkości, Jezus "rzekł do nich: Królowie narodów panują nad nimi, a ich władcy przyjmują nazwę dobroczyńców. Wy zaś nie tak [macie postępować] (Łk 22,25). Tymi słowami ich i nas pouczył, że nie powinniśmy naśladować wielkich tego świata, którzy panują na innymi, uciskają ludzi i za to wszystko nazywają się dobroczyńcami. Prawdziwym dobroczyńcą jest ten, kto czyni nie pozorne, lecz prawdziwe dobro. Nie jest dobrem wywyższanie się, uciskanie innych ludzi, podporządkowywanie ich sobie. Za to mnie można siebie ani uważać, ani nazywać dobroczyńcą. Naśladowanie władców tego świata nie przynosi chwały, tak jak jej nie daje naśladowanie obłudnych faryzeuszów. Jedynie naśladowanie Jezusa zapewnia dojście do autentycznej i wiecznej wielkości.

4. Służenie nie poniża, lecz wywyższa

"Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa!" (Łk 22,26) Życie według tej zasady Jezusowej dla wielu wydaje się upokorzeniem, poniżaniem siebie. Tak jednak nie jest. Nic nie traci na wielkości ten, kto zachowuje się jak najmłodszy, ani przełożony, który postępuje jak użyteczny sługa. Prawdziwa wielkość tkwi w pełnej miłości i życzliwości służbie Bogu i człowiekowi. Przez wywyższanie siebie człowiek staje się bezużyteczny, a więc – mały; przez służbę natomiast jest użyteczny, a przez to – wielki. (Więcej o przykazaniu miłości tutaj)

5. Jezus – Bóg służący swoim stworzeniom

Jezus mówi: "Otóż Ja jestem pośród was jak ten, kto służy". (Łk 22,27) Zbawiciel służył i nadal służy nam bez przerwy. W czasie Ostatniej Wieczerzy ustanowił sakrament Eucharystii. Pozostał w nim z nami, aby nam służyć aż do końca świata. Nieraz się mówi o służbie Bogu. Ta służba, choćby była wielka, niczym jest w porównaniu z ciągłym usługiwaniem Boga, który stworzył wszystko, co istnieje, i wszystko bez przerwy podtrzymuje w istnieniu. Przez to bez przerwy służy swoim stworzeniom. Jezus w Eucharystii pozostał z nami, aby swoją pełną miłości obecnością, swoimi pouczeniami i innymi łaskami służyć nam w postępowaniu naprzód drogą zbawienia.

6. Złe i dobre wzory postępowania

Wokół siebie widzimy różne sposoby postępowania. Stykamy się z dobrem i złem. Dobro czynią ci, którzy kierują się miłością, zło – ci, którzy postępują egoistycznie, z wrogością, pogardą i nienawiścią. Tych ostatnich miał na myśli Jezus, mówiąc: "Wy zaś nie tak [macie postępować]" (Łk, 22,26), czyli nie tak, jak wielcy tego świata; nie tak jak uważający się za sprawiedliwych faryzeusze; nie tak jak ci, którzy służą tylko sobie i tego samego w odniesieniu do swojej osoby wymagają od innych. Jezus tak nie postępował. Nie tak postępowała Jego Najświętsza Matka. Dlatego ich dwa pełne służebnej miłości i pokory Serca powinny stać się wzorem życia dla każdego z nas. Są to najbezpieczniejsze Wzorce.

b>7. Przełożony jak sługa

Swoim apostołom Jezus powiedział, że przełożony powinien być jak sługa. (Łk 22,26)Skierował te słowa przede wszystkim do nich, bo to oni mieli się stać przełożonymi, pasterzami, kierownikami powierzonego im ludu. Jednak słowa o służeniu odnoszą się nie tylko do apostołów i ich następców, biskupów, lecz do każdego z nas. Są skierowane do każdego, bo każdemu z nas grozi zachowywanie się jak pan i przełożony, któremu inni powinni służyć, okazywać względy, otaczać chwałą. Taka postawa, chociaż bardzo rozpowszechniona, nie ma nic wspólnego z zachowaniem się ucznia Chrystusa.

8. Trwający przez wieki spór o wielkość

Św. Łukasz wspomina, że między najbliższymi współpracownikami Jezusa, Jego apostołami, powstał spór "o to, który z nich zdaje się być największy". (Łk 22,24). Uczniowie Jezusa byli przez to podzieleni. Jakby echem tego sporu jest trwające przez wieki rozbicie Kościoła i inne podziały religijne. Często przywódcy religijni – a za nimi inni wyznawcy danych wspólnot – uważają się za "największych" i dlatego sprzeciwiają się jakimkolwiek próbom doprowadzenia Kościoła Chrystusowego do jedności. Ta niechęć, niestety, często jest maskowana różnymi symbolicznymi "deklaracjami" i dyskusjami bez większego praktycznego znaczenia i mówieniem "o potrzebie dialogu" między różnymi "komisjami" "o potrzebie współpracy" itp. A jedności jak nie było, tak jej nie ma, bo każdemu wydaje się, że jest największy i nawet nie myśli o służeniu innym (por. Łk 22,24-27). (Więcej o jedności Kościoła tutaj)

9. Odrzucanie pokusy wywyższania się

Pokusa porównywania się z innymi na własną korzyść może dotknąć każdego z nas. Trzeba więc modlić się o umiejętność unikania wywyższania siebie nie tylko słowami, lecz również – w myślach. Należy stosować się do rady: "Nie bądź mądrym we własnych oczach" (Prz 3,7). Konieczne jest też ciągłe zastanawianie się nad wielkością Boga i nad tym, jak chętnie nas obdarowuje i służy każdemu z nas. Trzeba również w sposób prawdziwy oceniać swoje grzechy i przedstawiać je Bogu, aby uzyskać Jego przebaczenie. Chroni przed wywyższaniem się i próżnością wyrabianie w sobie nawyku doszukiwania się dobrych cech w każdym człowieku, którego znamy lub spotykamy. Jeśli nie potrafimy w jakimś człowieku znaleźć żadnych zalet, to można pomyśleć o tym, że posiada on zdolność ich wytworzenia w sobie, że się udoskonali, jeśli mu pomogę swoją modlitwą, ponoszonymi ofiarami, dobrym traktowaniem go. O każdym człowieku mogę też pomyśleć, że Bóg go kocha, że stworzył jego nieśmiertelną duszę i chce go doprowadzić do nieba, aby tam istniał na zawsze – przemieniony, w pełni doskonały, uwolniony od grzechów i oczyszczony przez ogień czyśćca. (Więcej o pokorze i pysze tutaj)

10. Boże i ludzkie oceny

"Któż bowiem jest większy? Czy ten, kto siedzi za stołem, czy ten, kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż Ja jestem pośród was jak ten, kto służy". (Łk 22,27) W ocenie ludzi urobionych duchem tego świata większy jest ten, kto siedzi za stołem niż ten, kto jest służącym i musi usługiwać. Większy jest człowiek, który ma prawo siedzieć za stołem i jeść, niż służba, która w tym czasie zajmuje się różnymi posługami. Jezus zwraca uwagę swoim uczniom, że takie rozumienie wielkości jest błędne. Służenie innym nie pomniejsza nikogo. Ofiarna i pełna miłości służba nie  pomniejszy tego, kto uchodzi za wielkiego w oczach świata.

Obietnica królestwa za wytrwanie

Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach.28 Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec:29 abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz żebyście zasiadali na30 tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. (Łk 22,28-31)

1. Niedoskonała wierność

Jezus powiedział do swoich apostołów: "Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach". (Łk 22,28) Docenił wierność swoich uczniów, chociaż nie była ona doskonała, miała swoje "kryzysy". Przecież po Ostatniej Wieczerzy nie towarzyszyli Jezusowi w Jego udrękach w Getsemani, bo spali. Po pojmaniu Go, rozpierzchli się. Piotr się Go zaparł. Oprócz Jana nie towarzyszyli Mu w drodze na Kalwarię i nie byli przy Jego śmierci. Wszyscy jednak – oprócz Judasza – nie porzucili tego dzieła, które im zlecił. Przez to, mimo wszystko, wytrwali przy Nim. Chrystus wiedział o tym, docenił to, uznał, wypowiadając słowa: "Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach". Bóg doceni także wierność każdego z nas, nawet jeśli będzie ona tak niedoskonała, jak wierność apostołów Jezusa. Trzeba tylko trwać przy Nim i spełniać wyznaczone przez Niego zadania. Jeśli jednak pojawiają się w tym jakieś nasze zdrady i niedociągnięcia, powinniśmy jak najszybciej wracać ze skruchą do Niego i nadal czynić to, co nam zlecił.

2. Trwanie przy Bogu, gdy to jest trudne

Jezus był wdzięczny swoim uczniom za to, że trwali przy Nim nie tylko w dniach radości, ale także wtedy, gdy był na różne sposoby atakowany i znieważany. Dlatego powiedział: "Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach". (Łk 22,28) Pochwalił ich za to, bo wiedział, że więcej wysiłku i miłości włożyli w trwanie przy Nim w Jego przeciwnościach, niż wtedy, gdy przebywanie z Nim było samą tylko przyjemnością i radością. Również dzisiaj wierne trwanie przy Jezusie przynosi radość, a niekiedy spotyka się z przykrymi prześladowaniami. Na pochwałę zasługują ci, którzy nie porzucają wiary i nie zapierają się swojego Zbawiciela w dniach trudnych i bolesnych – ci, którzy nie odchodzą od Niego dla korzyści, jak to uczynił Judasz. Czasem modlitwa bywa przyjemnością, a kiedy indziej – czymś męczącym, niemal przykrym i narzuconym sobie jedynie decyzją woli obowiązkiem. Na pochwałę zasługują jednak nie ci, którzy modlą się, bo jest to dla nich miłe, ale ci, którzy bez żadnej przyjemności poświęcają swój czas na modlitewny kontakt z Bogiem, nie skracają tego czasu do minimum. (Więcej o modlitwie i związanymi z nią trudnościami tutaj)

3. Sądzenie dwunastu pokoleń Izraela

Za wytrwanie z w przeciwnościach uczniów Jezusa czeka wieczna nagroda w Jego królestwie, przedstawiona obrazowo jako udział w Jego radościach i sądzeniu. "Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz żebyście zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela". (Łk 22,29-30) Trudno sobie wyobrazić dokładnie, na czym będzie polegać sądzenie dwunastu pokoleń Izraela przez zbawionych uczniów Jezusa. Tym sądem może być przykład, jaki dali innym, przez swoje wytrwanie przy Jezusie i Jego nauce. Nawet ich niedoskonała wierność będzie osądzeniem tych, którzy tej wierności Jezusowi nie dochowali. Będzie bezsłownym oskarżaniem ich, że nie zrobili tego, co było w ich mocy, bo nie wykazali się nawet tak niedoskonałą wytrwałością i wiernością Jezusowi, jak oni w czasie Jego męki. Nawet Piotr oskarży – a przez to osądzi –  tych, którzy zdradzili Jezusa i dla korzyści lub z powodu wrogości albo obojętności już do Niego nie powrócili. On bowiem, po trzykrotnym zaparciu się Go, żałował za swój grzech i do końca życia trwał przy swoim Panu.

4. Sądzenie pokoleń

Każdy zbawiony w pewnym sensie "osądzi" potępionych – nie tyle słowem, ile swoim przykładem. Każdy z nich swoim życiem powie potępionym, że można było się zbawić, bo każdy otrzymał od Boga wystarczająco dużo łask. Wielkim oskarżeniem dla potępionych będą zwłaszcza wielcy grzesznicy, którzy się nawrócili. Każdy z tych zbawionych będzie swoim przykładem mówił do potępionych: "Można było wrócić do Boga przez skruchę i pokutę". Nawet nawrócony na krzyżu łotr będzie "sędzią" dla tych, którzy się nie nawrócili w chwili śmierci. Swoim przykładem powie im: "Można było wrócić do Chrystusa nawet w chwili konania. Nie ma więc dla was usprawiedliwienia. Nie ma usprawiedliwienia dla waszej pychy, buty, zarozumiałości, bo to właśnie te wady uniemożliwiały wam przyznanie się przed Bogiem do swojego grzechu". (Więcej o sądzie eschatologicznym tutaj)

5. Wielkość przez wierność Chrystusowi w trudnościach

Jezus pouczył swoich uczniów o tym, że wielkość polega na służeniu innym (por. Łk 22,24-27). Do tej nauki dodał jeszcze jedno. To mianowicie, że wielkość i piękno tkwi również w wytrwaniu przy Nim do końca życia, pomimo różnych przeciwności i trudności. I to prawda. Wspanialsza jest miłość do Chrystusa i oddanie za Niego życia, niż zapieranie się Go zwłaszcza wtedy, gdy zagrożenia życia nie ma, a chodzi jedynie o korzyści materialne, krótkotrwały poklask, sławę, przypodobanie się komuś. To nie jest ani wielkie, ani piękne, ani pociągające. O wiele większa jest wierność Chrystusowi, nawet tak niedoskonała jak Jego apostołów, którzy – oprócz Jana – porzucili Go i nie stali pod Jego krzyżem. Większe też było nawrócenie się jednego z dwóch ukrzyżowanych wraz z Jezusem łotrów niż pełna pogardy postawa łotra drugiego (por. Łk 23,39-43). Dlatego Jezus nawróconemu złoczyńcy obiecał raj, tak jak apostołom dał obietnicę udziału w Jego uczcie królewskiej i sądzenia dwunastu pokoleń Izraela (por. Łk 22,29-31).

6. Obdarowywanie nas przez Boga

Jezus nie przyszedł na świat po to, by pokazywać ludziom, że jest większy od nich, że jest największy. Przyszedł, aby nas wszystkich obdarować. Wcielony Syn Boży, Jezus Chrystus, pokazuje, że Bóg istnieje na sposób daru, gdyż jest miłością. Na sposób daru istnieje odwieczny Ojciec, który rodzi Syna. Na sposób daru istnieje Syn Boży, zrodzony przez Ojca. Na sposób wzajemnego daru Ojca i Syna istnieje też trzecia Osoba Boska, Duch Święty. Istniejący na sposób daru Syn Boży nie przyszedł na świat, żeby szukać swojej chwały, lecz po to, by nas obdarowywać. Przyszedł, aby ukazać obdarowującego Boga. Powiedział: "Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec" (Łk 22,29). Tak więc to, co dał Mu Ojciec, przekazał nam, aby nas uszczęśliwić. (O Trójcy Przenajświętszej zob. tutaj)

7. Wynagrodzona wytrwałość

"Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach. Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz żebyście zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela". (Łk 22,28-31) Tymi słowami Jezus obiecał wieczną nagrodę apostołom i wszystkim innym, którzy przy Nim wytrwali. Trwającym przy Nim obiecał królestwo, które tylko On może nam dać. Obiecał radość tego królestwa. Wytrwanie przy Chrystusie do końca życia będzie oskarżającym sądem dla tych, którzy dobrowolnie i świadomie nie chcieli Go przyjąć, lub też na pewnym etapie swojego życia odrzucili Go i nigdy więcej do Niego już nie wrócili.

8. Troska o przekazane przez Syna królestwo

Jezus powiedział swoim uczniom: "Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec" (Łk 22,29). Ojciec przekazał królestwo Synowi, aby je budował na ziemi. Syn Boży, Jezus Chrystus, przekazał je swoim uczniom, aby czynili to samo co On, czyli budowali je, rozszerzali i umacniali. Takie zadanie spoczywa na nas. Mamy prosić Ojca niebieskiego: "Przyjdź królestwo Twoje" i umacniać Jego królowanie we własnym sercu oraz w sercach innych ludzi. Nagrodą za ten trud będzie przebywanie w królestwie dobra przez całą wieczność. (Więcej o królestwie Bożym tutaj)

9. Dzielenie się przez Jezusa tym, co należy do Niego

Jezus Chrystus dzieli się z nami tym, co jest Jego – tym, co określa jako "moje". Apostołom mówi: "mój Ojciec", "w królestwie moim", "przy moim stole". "Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole" (Łk22,29-30). Dzięki miłości Jezusa i łaskom wysłużonym przez Niego – szczególnie dzięki łasce usynowienia – Jego Ojca możemy nazywać "Ojcem naszym". Dzięki Jego dobroci możemy należeć do Jego królestwa i zasiadać przy Jego stole. Zbawiciel naprawdę dzieli się z nami wszystkim i do podobnego dzielenia się z innymi nas zachęca.

10. Wytrwanie przy Jezusie

Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach" (Łk 22,28) – powiedział z wdzięcznością Jezus do swoich uczniów. To wytrwanie miało charakter osobowy. Nie chodziło bowiem tylko o zgadzanie się z Jego nauczaniem, ale o faktyczne przebywanie z Nim. Za to wytrwanie Jezus wyraził swoim uczniom uznanie i wdzięczność, chociaż większe "przeciwności" miały dopiero nadejść: Jego pojmanie, proces, skazanie na śmierć, męczarnie ubiczowania, ukoronowania cierniem, drogi na Golgotę, przybicia do krzyża i konania na nim. W tych "przeciwnościach" większość apostołów nie wytrwała przy Jezusie, porzuciła Go, nie zapierając się jednak Jego nauki. Jakże bardzo musiał Jezus być wdzięczny tym, którzy wytrwali przy Nim w nawet najtrudniejszych godzinach i stali pod Jego krzyżem. Do tych najwierniejszych zaliczała się Jego matka, Maryja, św. Jan, Maria, żona Kleofasa, i  nawrócona Maria Magdalena (por. J 19,25).

11. Pokusa porzucenia Jezusa przez odejście od Jego wymagań moralnych

Jezus obiecał wieczne królestwo swoim uczniom za to, że wytrwali przy Nim w Jego przeciwnościach (por. Łk 22,28-29). Różne były te przeciwności: ataki ze strony faryzeuszów, uczonych w Piśmie, arcykapłanów, zmęczenie, głód. Pomimo tych trudności apostołowie nie porzucili Jezusa, byli z Nim związani. Nie szukali poza Nim łatwiejszej formy życia. I za to Jezus obiecał im swoje wieczne królestwo (por. Łk 22,29) I dzisiaj trwanie przy Chrystusie łączy się z różnymi trudnościami. Każdy wierzący styka się z nimi, nawet jeśli nikt go nie prześladuje za wiarę. Do tych najpowszechniejszych trudności zalicza się stałe i wierne trzymanie się wszystkich zasad moralnych – podanych przez Chrystusa – i ciągłe przeciwstawianie się pokusie łatwego życia bez ich zachowywania. Ten, kto wytrwa przy Jezusie, żyjąc według zasad Jego Ewangelii i nie porzucając ich, otrzyma wieczne królestwo.

12. Zagrożenie utratą gorliwości

Wieczne królestwo obiecał Jezus swoim uczniom za wytrwanie przy Nim w trudnościach i przeciwnościach (por. Łk 22,28-29). Wyznawcy Jezusa zawsze przeżywają jakieś trudności, które mogą doprowadzić ich do odejścia od Niego. Takie zagrożenie wywołują między innymi prześladowania, zwłaszcza krwawe. Innym niebezpieczeństwem jest trud związany z zachowywaniem przykazań Bożych i postępowaniem zgodnym z Ewangelią. Wielu porzuca Chrystusa, by prowadzić niemoralne egoistyczne życie. Istnieje jeszcze jedno zagrożenie, które może odciągnąć od Jezusa. Jest nim brak radości związanych z życiem religijnym. Bywają nieraz bardzo długie okresy w życiu, kiedy nudzi wszystko, co ma związek z religią: uczestniczenie w liturgii, przystępowanie do sakramentów, modlitwa, różne praktyki, które mają na celu rozwój duchowy. Z tym wszystkim często nie wiąże się żadna przyjemność, a nawet, przeciwnie – tylko trud, zmęczenie, znudzenie. To znużenie może doprowadzić do tego, że tracimy gorliwość, popadamy w letniość. Poddający się tej apatii uczeń Jezusa nie zapiera się Go, jednak wykazuje się obojętnością wobec Niego. Staje się mu np. obojętne to, że nie idzie na spotkanie z Nim w każdą niedzielę na Mszy św. Opuszcza ją dla podróży, imprez lub nawet dla samej tylko przyjemności pozostania w domu. Nie modli się i popada w letniość, która jest połowicznym trwaniem przy Jezusie. Człowiek, który uległ takiej apatii, powinien prosić Ducha Świętego o dar pobożności i gorliwości w życiu religijnym. (Więcej o lenistwie duchowym tutaj)

13. Porzucanie Jezusa z powodu pychy

Różne mogą być powody porzucania Chrystusa przez tych, którzy byli już Jego wyznawcami: pieniądze, wygodne i egoistyczne życie, nieczystość... Do bardzo groźnych grzechów, które oddalają od Niego, zalicza się pycha. Może ona spowodować, że ktoś odchodzi od Jezusa, chociaż uważa się – nawet wewnętrznie – za Jego wyznawcę. Odchodzi, bo traci Jego ducha służby. Trwa najwyżej połowicznie przy Nim, bo zamiast służyć innym chce, aby mu służono. W różnych okolicznościach życia zachowuje się nie jak sługa Pana i ludzi, lecz jak pan, który ukrywa Pana prawdziwego, Jezusa. Pycha może doprowadzić do tego, że ktoś porzuci Boga nawet w godzinie swojej śmierci, gdyż uzna na zbyt upokarzające i pomniejszające godność tchórzostwo banie się piekła, wiarę w miłosierdzie Jezusa i szukanie u Niego przebaczenia grzechów w ostatniej godzinie życia. W tym wypadku pycha doprowadza do wiecznego porzucenia Jezusa, do odejścia od Niego na zawsze. (Więcej o zagrożeniu przez pychę tutaj)

14. Pociecha w trudnościach

Wytrwanie przy Chrystusie do końca życia w każdym okresie historycznym wiąże się z różnymi trudnościami i wymaga wysiłku. W trudnych chwilach pociechą może się stać obietnica Jezusa, który za wierne trwanie przy Nim obiecał udział w wiecznej uczcie Jego królestwa (por. Łk 22,30). Obiecał szczęście wiecznego przebywania z Nim, Matką Najświętszą, naszymi bliskimi i wszystkimi innymi zbawionymi dobrymi istotami. (Więcej o nadziei chrześcijańskiej tutaj)

15. Jezus wprowadza do wiecznego królestwa dobra

"Mnie przekazał je mój Ojciec" (Łk 22,29) – mówi Jezus o królestwie dobra i pełnego szczęścia. To Jemu zostało ono przekazane przez Ojca. Do królestwa tego w wieczności zostaną wprowadzeni Ci, którzy na to pozwolili Chrystusowi, naszemu jedynemu Odkupicielowi. On jest jedyną "Bramą" tego królestwa i tylko przez nią się do niego wchodzi. Dlatego trzeba przy Nim wytrwać aż do końca życia. Inne "bramy" nie są drzwiami domu Ojca, lecz "bramami" niedoskonałych i grzesznych królestw ludzkich lub piekielnych.

16. Królestwo wieczne dla trwających przy Chrystusie

Chrystus powiedział swoim uczniom, że przekazuje im swoje królestwo, ponieważ wytrwali przy Nim w Jego przeciwnościach (por. Łk 22,29). Z pewnością chciałby je dać każdemu bez wyjątku człowiekowi, aby był z Nim szczęśliwy przez całą wieczność. Nie może jednak tego uczynić dla tych, którzy świadomie i dobrowolnie Go porzucają. Musiałby bowiem przemocą, przez całą wieczność, "trzymać" ich przy sobie, to jednak by nie dawało im szczęścia. Szczęśliwym można być jedynie przy tym, kogo się kocha i przy kim się trwa dobrowolnie. Bóg nie może uszczęśliwić sobą tych, którzy nie mają w sobie miłości do Niego. Żadnej istoty potępionej nie potrafi On uszczęśliwić swoją obecnością, bo każda z nich Go nienawidzi. Obecność i bliskość znienawidzonej istoty nie wywołuje szczęścia, lecz przeciwnie – same nieprzyjemne i przykre uczucia, np. odrazy, niechęci, strachu, pogardy itp. (Więcej na temat potępienia i jego przyczyn tutaj)

17. Wewnętrzne trwanie przy Jezusie lub odchodzenie od Niego

Trwanie przy Jezusie musi być przede wszystkim wewnętrzne. Polega ono na głębokiej przyjaźni i zażyłości z Nim, na miłowaniu Go i ufaniu Mu, na gorącym pragnieniu współdziałania z Nim w zbawianiu świata. Ten, kto trwa przy Jezusie, prowadzi z Nim ciągły modlitewny dialog i wszystko wykonuje razem z Nim. Odejście od Chrystusa też dokonuje się przede wszystkim w sercu. Judasz odszedł od Jezusa wewnętrznie, gdy jeszcze był w gronie Dwunastu. Stało się to wtedy, gdy postanowił Go zdradzić, albo jeszcze o wiele wcześniej. Bardzo często człowiek opuszcza Jezusa stopniowo, w miarę jak zaczyna sobie układać życie według swojego planu, depcząc zasady zawarte w Ewangelii i rozpoczynając różne mniejsze lub większe kompromisy ze złem. Tak się może dziać również w naszym życiu, dlatego trzeba ciągle, jak najczęściej, w ciągu każdego dnia na nowo wracać do Jezusa i wyrażać Mu swoje głębokie pragnienie pozostania przy Nim na zawsze. Trzeba mówić do Niego, wypowiadając słowa szczere, dobre, wypływające z serca. Trzeba też robić wysiłek, by Go usłyszeć.

18. Odejście od Chrystusa przy pozornym trwaniu przy Nim

Od Jesusa można odchodzić stopniowo, a nawet zupełnie Go porzucić, zachowując pozory przynależenia do Niego. Tak może się stać zwłaszcza wtedy, gdy ze względu na swój stan lub funkcję chrześcijanin nosi wyjątkowy strój, nakrycie głowy i inne znaki religijne. Wszystkie te zewnętrzne elementy mogą stać się kłamliwym znakiem przynależenia do Chrystusa, gdy ktoś straci Jego Ducha i nie naśladuje Go. Ale nawet jeśli ktoś nie nosi szat duchownych, może "przyoblec się" w same tylko widzialne praktyki religijne, formułki modlitewne, podczas gdy sercem i duszą jest zupełnie daleko od Jezusa. Taki człowiek podobny jest do wilka w owczej skórze (por. Mt 7,15) lub do fałszywego proroka z Księgi Apokalipsy, który wyglądał jak Baranek, czyli Chrystus, a mówił jak Smok, czyli jak szatan lub ci, którzy go naśladują (por. Ap 13,11-17).

19. Zewnętrzne trwanie przy Jezusie

Faryzeusze skrupulatnie stosowali się do mnóstwa przepisów: pościli, dawali dziesięcinę, a jednak byli daleko od Jezusa, nawet Go zwalczali. Tak się działo, bo w ich sercach nie było takiego samego pragnienia dobra, jakie było w Jezusie. Byli więc oddaleni od Niego, prawdziwego Boga. I dzisiaj może być podobnie. Ktoś może się stosować skrupulatnie do różnych przepisów Kościoła, jednak w sercu nie pragnie szczerze dobra dla innych, nie szuka Bożej chwały, niepokoi się tylko o siebie. W takim wypadku należy do Chrystusa nie "sercem, lecz  tylko "ciałem", bo przez swoje dążenia i pragnienia bardzo się różni od Niego.

20. Wytrwanie nie przy przepisach, lecz przy żywym Jezusie

Jezus z był szczerze wdzięczny swoim uczniom za to, że wytrwali przy Nim w Jego przeciwnościach (por. Łk 22,28). Wytrwali przy Nim jako Osobie, przy Synu Bożym, który stał się człowiekiem. Ich wierność miała więc charakter osobowy, a nie tylko prawny lub doktrynalny. Nie była to wierność samej tylko głoszonej przez Niego nauce i zasadom moralnym, lecz Osobie, która tę naukę i zasady przekazała. Przyjęcie chrześcijaństwa nie jest tylko wyborem jakiejś religii, nauki, doktryny, etyki. Jest wyborem Jezusa, prawdziwego Syna Bożego, który nadal żyje jako człowiek, bo zmartwychwstał. Być chrześcijaninem znaczy trwać w żywej jedności z Chrystusem – w jedności zbudowanej przez łaskę, zaufanie, zawierzenie, umiłowanie, głębokie zaprzyjaźnienie się. Ta jedność duszy z Bogiem, z Chrystusem, ukazywana jest w Piśmie Świętym jako więź narzeczeńska lub małżeńska. Prorok Izajasz mówi: "Bo małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel, któremu na imię – Pan Zastępów; Odkupicielem twoim – Święty Izraela, nazywają Go Bogiem całej ziemi" (Iz 54,5). Jezus Chrystus jest Boskim Oblubieńcem, a oblubienicą – Kościół, czyli dusza człowieka, który nie porzucił swego Pana i wytrwał przy Nim nawet w trudnościach.

21. Królestwo, w którym z miłością się służy wzajemnie

Jezus obiecał tym, którzy wytrwali przy Nim w trudnościach, swoje królestwo, aby jedli i pili przy Jego stole (por. Łk 22,30). Nie jest to królestwo takie, jak królestwa ziemskie, w których królowie i dostojnicy zwykle szukają swojej chwały i domagają się obsługiwania. Królem niezwykłego i wiecznego królestwa jest Jezus, który z miłością służy innym. Tylko tych ludzi, którzy chcą postępować podobnie jak On, czyni mieszkańcami swojego królestwa. Bez wytworzonej w sobie służebnej postawy do tego królestwa nie można się dostać. Przed tymi, którzy nie chcą służyć z miłością innym, bramy królestwa Bożego są na zawsze zamknięte. W królestwie Bożym bowiem panuje porządek Boży, czyli oparty na miłości, która jest obdarowywaniem. (Więcej o królestwie Bożym tutaj)

Szatański atak na Piotra

Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę;31 ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj32 twoich braci. On zaś rzekł: Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć.33 Lecz Jezus odrzekł: Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy34 wyprzesz się tego, że Mnie znasz. (Łk 22,31-32)

1. Złośliwy plan szatana

Jezus uświadomił Szymonowi Piotrowi, jak bardzo szatan atakował jego i innych apostołów. Powiedział: "Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. (Łk 22,31-32) Jezus nie wyjaśnił jednak, przed kim zły duch wyrażał swoje żądania. Można przypuszczać, że głównie przed tymi, którzy byli wrogo nastawieni wobec nich, jako uczniów Jezusa – a więc przede wszystkim przed arcykapłanami, faryzeuszami, uczonymi w Piśmie. Szatan chciał, aby wraz z samym Chrystusem znikli z powierzchni ziemi, żeby nie było ani ich, ani ich Mistrza. Jednak modlitwa Jezusa obroniła uczniów i Piotra przed pełnymi nienawiści planami i żądaniami szatana.

2. Modlitwa Jezusa o zachowanie wiary Szymona Piotra

Zbawiciel przewidywał mające spaść na Jego uczniów prześladowania, wzbudzone przez ludzi słuchających szatana. Wiedział, że będą one wielką próbą ich wiary w Niego, w Jego Boskość, wszechmoc, troskę o nich. Znając te przyszłe próby, którym zostaną poddani Jego uczniowie, Jezus modlił się szczególnie za Szymona Piotra, aby nie ustała jego wiara i aby nią umacniał pozostałych Jego uczniów (Łk 22,31-33). Kościół katolicki wierzy, że ta potężna i skuteczna modlitwa Jezusa obejmowała nie tylko samego Piotra, lecz również jego następców, którymi są papieże, biskupi Rzymu. Również za nich się modlił, aby nie pobłądzili w wierze i mogli dzięki temu chronić cały Kościół przed błędami i utratą wiary prawdziwej. I takie jest właśnie główne zadanie następców św. Piotra, papieży. (Więcej o papieżach, następcach św. Piotra tutaj)

3. Utwierdzanie braci w wierze

"Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci". (Łk 22,32) Te słowa Jezus powiedział do Piotra, po tym jak zapewnił go o modlitwie za niego, aby nie ustała jego wiara. Ale każdy z nas może te słowa Chrystusa odnieść również do siebie: "utwierdzaj twoich braci". Naprawdę wielu potrzebuje utwierdzenia w wierze. Utwierdzimy wątpiących lub niewierzących, jeśli przypomnimy im Ewangelię. Same słowa jednak nie wystarczą. Pouczył nas o tym Jezus, który modlił się o to, by nie ustała wiara Piotra. Potrzebne jest zatem stałe utwierdzanie wiary świata przez modlitwę i również przez słowa i świadectwo życia, tam gdzie możemy to uczynić. (Więcej o naszym apostolstwie tutaj)

4. Przesianie uczniów jak pszenicę

Próbą "przesiania uczniów Jezusa jak pszenicę" (por. Łk 22,31-32) było bliskie już pojmanie Jezusa, Jego męka i śmierć na krzyżu. To "przesianie" było wielkim sprawdzianem wiary dla wyznawców Zbawiciela. Łatwo było wierzyć w Niego, w Jego potęgę, gdy czynił niezwykłe cuda i potrafił uniknąć zasadzek, ciągle na Niego zastawianych przez uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Ci bowiem ustawicznie atakowali Go i próbowali podchwycić na jakimś błędzie, aby Go oskarżyć. To jednak im się nigdy nie udawało. Uwierzenie w niezwykłe posłannictwo Jezusa w takich okolicznościach było o wiele łatwiejsze, niż w chwili pojmania Go i skazania na śmierć. Chrystus wiedział, jak wielką próbą wiary będzie Jego uwięzienie i męka. Dlatego właśnie o wiarę modlił się dla Piotra i prosił go, aby umacniał wątpiących w Niego innych uczniów. Każdy, kto wierzy, powinien Bogu dziękować za ten dar i wykorzystywać go do umacniania wątpiących lub niewierzących w dobroć, miłość i potęgę Boga.

5. Przecenianie swoich sił

Piotr był szczerze przekonany o tym, że dla Jezusa potrafi zrobić wszystko. Dlatego spontanicznie powiedział Mu: "Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć" (Łk 22,33). Wielu chrześcijan podobnie myśli o sobie, o swoich zdolnościach do bohaterskich czynów, a w trudnych sytuacjach zachowuje się tchórzliwie. Niewiele czasu minęło a Piotr także przekonał się, jak naprawdę wyglądał jego heroizm. Musiał przeżyć tę jakże upokarzającą lekcję, którą Mu Jezus zapowiedział: "Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz". (Łk 22,34-35)

6. Piotr potrafiłby oddać życie wraz z Jezusem, gdyby liczył na Jego pomoc

"Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć". (Łk 22,33) Wypowiadając te słowa, Piotr wyraził pewną ważną prawdę. Źle ocenił swoje siły, to prawda. Jednak powiedział coś słusznego, to mianowicie, że gdyby zamiast zarozumiałej oceny siebie miał pokorę, która nie na swoje, lecz na Boże siły liczy, to rzeczywiście poszedłby z Jezusem "nawet do więzienia i na śmierć". Gdyby sobie powiedział w sercu: "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (Flp 4,13), to nawet życie oddałby za Jezusa. Pycha jednak oddaliła Piotra wewnętrznie od mocy Jezusa, od Jego łaski, pozostawiła go wyłącznie jego naturalnym siłom. Te przy pierwszej próbie okazały się zawodne. "Z Jezusem", z Jego pomocą – gdyby o nią poprosił – może faktycznie oddałby za Niego życie. O nic jednak nie poprosił, uważając że jest wystarczająco odważny i silny. Z drugiej strony Bóg uznał, że nie był to czas na śmierć Piotra. Miał jeszcze po śmierci Jezusa działać w Jego imieniu na ziemi, szerzyć Jego Ewangelię, pomagać ludziom dość do wiecznego życia. Dlatego miał tylko przejść przez bolesną lekcję pokory, życia jeszcze oddawać za Jezusa nie musiał. (Więcej o pokorze i pysze tutaj)

7. Pokora prawdą, pycha - fałszem

Piotr powiedział to, o czym był głęboko przekonany: „Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć”. (Łk 22,33) Tak myślał w danej chwili i to powiedział. Nie potrafił sobie jednak wyobrazić, jak się zachowa w trudnych dla siebie sytuacjach. Musiał je przeżyć i przekonać się naocznie, że nie jest zdolny do wszystkiego. Bóg dopuścił do tego, aby Piotr żył nie w złudzeniach, lecz – w prawdzie. Pokora powinna nas powstrzymywać przed przechwalaniem się. Cnota ta jest mądrością, która – w przeciwieństwie do pychy – realnie wszystko ocenia. (Więcej o pokorze i pysze tutaj)

8. Wielokrotne zaparcie się

Zapowiedź upadku Piotra była zaskakująca, bo Jezus przepowiedział jego trzykrotne zaparcie się jeszcze tej nocy: „Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz” (Łk 22,34). Nie jeden raz, lecz trzy razy! Nie w dalekiej przyszłości, lecz jeszcze przed pianiem koguta, czyli przed najbliższym świtem! I tak się stało. Jednak zamiast myśleć o Piotrze, lepiej pomyśleć o sobie, bo każdy z nas – jeśli nie będzie liczył na łaskę lecz na własne siły – może zrobić to samo nawet więcej razy niż Piotr i w bardzo bliskiej przyszłości.

9. Lepsze przygotowanie do umacniania upadających braci

Upokorzenie, jakie przeżył Szymon Piotr w związku z trzykrotnym zaparciem się Jezusa, miało z pewnością pewien skutek pozytywny. Skłoniło go do żalu za swój grzech i nauczyło większej wyrozumiałości wobec podobnie jak on słabych ludzi, których – jak mu to zlecił Jezus – miał utwierdzać w wierze i w zniechęceniu z powodu popełnionych grzechów (por. Łk 22,32). W serca tych słabych jak on ludzi miał z wielką wyrozumiałością wlewać wiarę w miłosierdzie Boga, w Jego przebaczenie i w możliwość rozpoczęcia nowego, zmienionego na lepsze sposobu życia.

10. Dawanie świadectwa lub zapieranie się Jezusa

Zaparcie się Chrystusa jest przeciwieństwem dawania o Nim świadectwa, przeciwieństwem Ewangelizowania. Świadkowie Jezusa słowami i swoim życiem mówią innym: „Znam Chrystusa. Wierzę w to, że jest Bogiem-człowiekiem, naszym zbawicielem, który oddał życie na krzyżu, abyśmy po śmierci mogli żyć w wiecznym szczęściu. Znam Tego, który żyje, bo zmartwychwstał. Znam Tego, który kocha mnie i ciebie. I ja Go kocham. Chcę, abyś i ty Go kochał. Należę do Niego, chcę z Nim być zawsze i z Nim współdziałać w zbawianiu ludzi”. Zapierający się Jezusa swoimi słowami lub życiem mówi: „Nie mam z Nim nic do czynienia. Popatrzcie na moje czyny! Nie żyję według Jego wskazań”. (Więcej o dawaniu świadectwa tutaj)

11. Aby nie ustała wiara w Boże miłosierdzie...

Jezus modlił się za Szymona Piotra, aby nie ustała Jego wiara: „Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara”. (Łk 22,31-32). Jedną z fundamentalnych prawd wiary, o którą prosił Jezus dla Piotra, jest wiara w Boże miłosierdzie. Tej wiary miał już w najbliższej przyszłości bardzo potrzebować Szymon Piotr. Jezus wiedział o tym, dlatego z wyprzedzeniem modlił się o to, by Piotr – po swoim zaparciu się Go – nie zwątpił w Jego miłosierdzie, w Jego przebaczenie, w możliwość budowania nowego życia, opartego na wierze, nadziei i miłości. Tę słabnącą, a nieraz nawet zamierającą wiarę, miał rozbudzać i umacniać w przyszłości w sercach swoich upadających braci i sióstr. (Więcej o Bożym miłosierdziu tutaj)

12. Modlitwa o wiarę zawsze potrzebna

Modlitwa Jezusa o to, by nie ustała wiara Piotra (por. Łk 22,32), zwraca naszą uwagę na fakt, że wiara może w człowieku zaniknąć albo się zdeformować. Warto o tym pamiętać, gdy się jeszcze wierzy, i modlić się, by w wierze wytrwać do końca życia. Zanim wiara zaniknie, podlega osłabieniu. Może stać się wiarą martwą, czyli taką, która nie łączy się z dobrymi czynami, nie wpływa na życie. Nieraz wiara istnieje w kimś tylko pozornie, bo człowiek pogrążył się w praktycznym ateizmie i żyje tak, jakby Boga nie było. Można też przejść od wiary prawdziwej do fałszywej, która odrywa od Boga prawdziwego i kieruje człowieka w stronę czegoś, czego nie ma. Wiara może ulec zniszczeniu przez zamienienie się w zabobonność, astrologię, wiarę w energie kosmiczne, wróżby, reinkarnację itp. Wiara w Boga może się zamienić w wiarę w siebie, w swoje nieograniczone możliwości. Pożyteczne byłoby zastanowienie się nad własną wiarą. Jaka ona jest? (Więcej o wierze tutaj)

Nowa sytuacja dla uczniów Jezusa

I rzekł do nich: Czy brak wam było czego, kiedy was posyłałem bez trzosa, bez torby i bez sandałów? Oni odpowiedzieli: Niczego.35 Lecz teraz – mówił dalej – kto ma trzos, niech go weźmie; tak samo torbę; a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz!36 Albowiem powiadam wam: to, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców. To bowiem, co się do Mnie odnosi, dochodzi kresu.37 Oni rzekli: Panie, tu są dwa miecze. Odpowiedział im: Wystarczy.38 (Łk 22,35-38)

1. Jeszcze tej nocy wiele się zmieni

Jezus zapowiada swoim uczniom zupełnie nową sytuację, w jakiej się znajdą. Gdy chodzili z Nim, byli bezpieczni, gdyż główne ataki nieprzyjaciół spadały na Niego. Nie musieli się zbytnio o nic troszczyć, gdyż On sam dbał o to, by nie brakło im pożywienia i dachu nad głową. Nawet w cudowny sposób rozmnożył chleb, aby nakarmić tłumy. Ta bezpieczna dla uczniów sytuacja zmieni się jednak radykalnie. Pojawią się różne nowe zagrożenia, z którymi będą musieli się zmagać i stawiać im czoła. A nastanie to wszystko szybciej, niż myślą, bo jeszcze przed pianiem koguta, czyli przed świtem (por. Łk 22,34). I faktycznie, jeszcze tej nocy Jezus miał być pojmany. Odtąd dla Jego uczniów miała się zacząć praca bez Jego fizycznej obecności.

2. Zbliżająca się śmierć Jezusa

Jezus – nawiązując do pouczeń, które dawał swoim Apostołom, gdy ich wysyłał, by swoim rodakom głosili Dobrą Nowinę, wypędzali złe duchy i leczyli chorych (por. Łk 9,1-6) – zapytał: „Czy brak wam było czego, kiedy was posyłałem bez trzosa, bez torby i bez sandałów? Oni odpowiedzieli: Niczego.” (Łk 22,35) W najbliższych godzinach Jezus miał być pojmany przez swoich nieprzyjaciół, a potem – skazany na śmierć. Apostołowie nie zdawali sobie sprawy z tego, jak bliska jest Jego śmierć i wypełnienie się wszystkich proroctw, dotyczących Jego Osoby. Przypuszczalnie nie uświadamiali sobie bliskości wydarzeń nawet wtedy, gdy im powiedział: „...powiadam wam: to, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców. To bowiem, co się do Mnie odnosi, dochodzi kresu”. (Łk 22,37) Wydarzenia nadchodzących godzin miały radykalnie zmienić sposób życia Apostołów, którzy cały czas przebywali z Jezusem. Odtąd będą musieli pomyśleć również o środkach do życia i obronie przed różnymi zagrożeniami. Te środki zostały symbolicznie przedstawione jako trzos, torba i miecz (por. Łk 22,36)

3. Nikt nie pozostanie bez Bożej opieki

Jezus przypomniał Apostołom wydarzenia z niedalekiej przeszłości, kiedy wysyłał ich w celu ewangelizowania, uzdrawiania i uwalniania z mocy złego ducha (por. Łk 9,1-6). Zadał im pytanie: „Czy brak wam było czego, kiedy was posyłałem bez trzosa, bez torby i bez sandałów? Oni odpowiedzieli: Niczego.” (Łk 22,35) Ich odpowiedź była spontaniczna. Nie musieli się ociągać ze stwierdzeniem, że niczego im nie brakowało. Jezus celowo przypomniał im Bożą Opatrzność, która zabezpieczała ich w taki sposób, by umieli dobrze i skutecznie wypełnić powierzone im zadania. Teraz sytuacja zmieni się, jednak nie w taki sposób, by Bóg przestał się nimi opiekować. Będą musieli mieć pewne ludzkie zabezpieczenia, takie jak trzosy, torby, sandały a nawet miecze, jednak głównym ich Ubezpieczycielem nadal będzie On, Jezus, który w niewidzialny sposób pozostanie z nimi aż do skończenia świata (por. Mt 28,20). (Więcej o Bożej opatrzności tutaj)

4. Nieskończone Boże miłosierdzie

Jezus powiedział do swoich uczniów podczas Ostatniej Wieczerzy: „Albowiem powiadam wam: to, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców. To bowiem, co się do Mnie odnosi, dochodzi kresu”. (Łk 22,37) Wypowiadając te słowa, Jezus przedstawił potworną tajemnicę zła, w którym zanurzył się zepsuty świat. Ludzie trwający w grzechu, zwiedzeni przez szatana, zaliczają do złoczyńców Jezusa, Syna Bożego! Tego, który czynił i czyni tylko dobro, stawiają na równi ze złoczyńcami, czyli ludźmi czyniącymi zło, dokonującymi zbrodni, przestępstw. Odkupiciela ludzkości zaliczają do tych, którzy jej szkodzą swoim działaniem. Niewyobrażalne jest miłosierdzie Boga, który zniósł tę obelgę i nie odwrócił się od nas. (Więcej o Bożym miłosierdziu tutaj)

5. „Dochodzi kresu” to, co się odnosi do Jezusa

Wszystkie prorockie zapowiedzi, mówiące o odrzuceniu i cierpieniu Jezusa Chrystusa, miały się właśnie wypełnić, dlatego Zbawiciel powiedział: „To bowiem, co się do Mnie odnosi, dochodzi kresu”. (Łk 22,37) Jednak „dochodzi kresu” tylko w odniesieniu do Niego. Dla Jego uczniów ten kres jeszcze nie nadszedł. Czas ich odrzucania i znieważania będzie się jeszcze powtarzał w historii ludzkiej. I oni będą nieraz „zaliczani do złoczyńców” (por. Łk 22,37)

6. Dwa miecze

Na słowa Jezusa: „a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz!”, „rzekli: Panie, tu są dwa miecze. Odpowiedział im: Wystarczy. (Łk 22,36-28) Jezus nie zalecił swoim uczniom uzbrajać się, bo nadchodzą niebezpieczne dla nich czasy. Nie powiedział, że dwa miecze na dwunastu mężczyzn to za mało i dlatego trzeba zakupić więcej broni. Uznał jednak prawo do obrony swojego życia i życia osób bliskich. Nie w broni jednak, lecz w Bogu trzeba szukać obrony, dlatego stwierdził, że te dwa miecze wystarczają do słusznej obrony swojego życia.

7. Zakończona ostatnia wieczerza paschalna

Pouczenia o tym, że bliska wypełnienia się jest prorocka zapowiedź odnosząca się do Jezusa: „Zaliczony został do złoczyńców” (Łk 22,37), były ostatnimi Jego słowami – podanymi przez św. Łukasza – które Chrystus wypowiedział przed udaniem się na Górę Oliwną, aby tam się modlić i przeżywać ogromne cierpienia. Wszystko, co się do Niego odnosiło, rzeczywiście dochodziło do swojego kresu (por. Łk 22,37) Na Jezusa, Zbawiciela świata, miały spaść cierpienia, związane bezpośrednio z pojmaniem Go, uwięzieniem, ubiczowaniem, ukoronowaniem cierniem, skazaniem na śmierć, niesieniem krzyża po drodze krzyżowej i ukrzyżowaniem. Apostołowie wkrótce mieli się przekonać, jak wielką cenę miał zapłacić Jezus za ocalenie nas od wiecznego potępienia w piekle, „z dala od oblicza Pańskiego i od potężnego majestatu Jego” (2 Tes 1,9). Wszystko to powinno wykrzesać z naszych serc słowa: „Dziękuję Ci, Jezu, za Twoją miłość i cierpienia, które ocaliły mnie od wiecznego piekła. Tak, dziękuję Ci za wszystko, Panie”. (Więcej o zbawczej mące Jezusa Chrystusa tutaj)

Modlitwa i cierpienie Jezusa w Ogrójcu

Potem wyszedł i udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną: towarzyszyli Mu także uczniowie.39 Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.40 A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się41 tymi słowami: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!42 Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go.43 Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię.44 Gdy wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku.45 Rzekł do nich: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.46 (Łk 22,39-46)

1. Na pustyni osamotnienia

Zanim Jezus rozpoczął działalność publiczną, spędził czterdzieści dni na pustyni, modląc się i poszcząc. Tam był również kuszony przez szatana (Łk 4,1-2). Można powiedzieć, że również na "pustyni” zakończył Jezus swoją publiczną działalność – na "pustyni” osamotnienia. Ostatnim miejscem, na którym Jezus przebywał przed pojmaniem, była Góra Oliwna. Poszedł tam, by się modlić. Tej modlitwy oczekiwał także od swoich uczniów; o modlitwę ich prosił. „Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się” (Łk 22, 40-41). Jezus był osamotniony w swojej modlitwie. Wprawdzie byli obok Niego uczniowie, jednak spali i nie zrobili nic, by podtrzymać Go na duchu. Można też przypuszczać, że szatan zrobił na tej "pustyni” osamotnienia wszystko, co mógł, aby doprowadzić Jezusa do zniechęcenia i do jak największych udręk duchowych.

2. Towarzyszyli Mu uczniowie

Po zakończonej wieczerzy paschalnej, nazywanej też Ostatnią Wieczerzą, Jezus "wyszedł i udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną: towarzyszyli Mu także uczniowie”. (Łk 22,39) Nie było wśród nich Judasza, który wcześniej wyszedł, aby wrogom Jezusa wskazać miejsce Jego przebywania daleko od tłumów. Apostołowie, którzy jeszcze byli z Nim, towarzyszyli Mu, jednak nie w pełni. Byli wprawdzie obecni przy Nim fizycznie, ale zmęczenie i smutek – wzbudzony różnymi, nie w pełni zrozumiałymi zapowiedziami najbliższej przyszłości – spowodował, że nie towarzyszyli Mu w modlitwie. A o to ich Jezus bardzo prosił. „Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”. (Łk 22,40) Tej prośby nie spełnili. Może zaczęli się modlić, jednak usnęli. Poddali się pokusie snu wtedy, gdy mieli przełamywać senność, walczyć ze snem i próbować nadal modlić się o to, by „nie ulec pokusie”.

3. Opieranie się pokusom

„Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” – powiedział Jezus do swoich uczniów w Ogrójcu (Łk 22,40). Jednak te słowa kieruje również do każdego z nas, bo wszyscy podlegamy kuszeniu. Wobec mocy szatana i innych pokus skuteczna może być jedynie potęga Boga. O pomoc Ojca niebieskiego w pokusach polecił nam prosić Jezus, ucząc nas modlitwy „Ojcze nasz”. Umieścił w niej słowa: „I nie wódź nas na pokuszenie”. Wypowiadając je, prosimy Boga, by pomógł nam opierać się przychodzącym pokusom oraz o to, by dał nam mądrość i siły, aby się nie narażać na upadki przez szukanie bliskiej okazji do grzechu. (Więcej o modlitwie "Ojcze nasz" tutaj)

4. Modlitwa odczytywania Bożej woli

Jezus polecił uczniom modlić się, aby „nie ulegli pokusie”, a „sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się tymi słowami: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22, 41-42). Oddalił się od uczniów nie tylko po to, by ich nie kontrolować, lecz by pozostać z samym tylko Ojcem i odczytywać Jego wolę. Aby to uczynić, trzeba się rzeczywiście oddalić duchowo nie tylko od wszystkiego, co rozprasza od zewnątrz, ale przede wszystkim od swojej woli i od tego, co mogłoby ją skłaniać do nieposłuszeństwa Bogu. Modlitwie trwania przed Bogiem – w celu odczytania Jego woli – często oddawała się Matka Jezusa, Maryja. Chciała zawsze poznawać pragnienia serca Boga, Jego wolę, Jego życzenia. To samo czynił przez całe swoje życie Jezus. Pod koniec życia, w Ogrójcu, także wyraził przed Ojcem swoje najgłębsze pragnienie miłowania Go. Tym pragnieniem każdego prawdziwie kochającego Boga jest: „nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22, 41-42).

5. Anioł umacnia udręczonego Jezusa

Jezus pozwala swojemu Ojcu o wszystkim zadecydować. Wyraża to Jego modlitwa: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go”. (Łk 22,42-43) Kielich to symbol wszystkich cierpień duchowych i fizycznych, które dotykały Jezusa i miały jeszcze spaść na Niego. Dla naszego dobra, dla naszego wiecznego zbawienia te cierpienia nie ominęły Chrystusa. Jednak miłosierny Ojciec odpowiedział na modlitwę swojego Syna, nie był głuchy na Jego wołania i posłał Mu anioła z nieba, który Go umacniał. Powinniśmy głęboko wierzyć w to, że Bóg odpowie na nasze modlitwy. Zawsze udzieli odpowiedniej pomocy, która będzie dobra dla nas i dla innych ludzi.

6. Udręka Odkupiciela świata

Ze względu na swoją słabość uczniowie nie potrafili umocnić udręczonego w Ogrójcu Jezusa. Przyszedł więc do Niego "anioł z nieba i umacniał Go” (Łk 22,43). Trudno nam sobie wyobrazić cierpienie Zbawiciela i to, w jaki sposób anioł mógł Go umacniać. Jak stworzenie, którym był posłaniec z nieba, mogło umacniać swojego Stwórcę? Niektórzy mistycy mówią, że największą udręką dla Odkupiciela było to, że niektórzy ludzie odrzucą wysłużoną im zbawczą łaskę i potępią się. Szatan mógł Jezusa dręczyć i zniechęcać tą właśnie smutną prawdą o zlekceważeniu Jego zbawczego krzyża przez niektórych ludzi. Według tych samych mistyków pociechą przyniesioną przez anioła z nieba było pokazanie Jezusowi ludzi, których zbawi, czyli uszczęśliwi na zawsze przez swoją mękę i śmierć na krzyżu. To było dodaniem sił i wielkim umocnieniem kochającego wszystkich ludzi Jezusa.

7. Odpowiednia pomoc w cierpieniu

Bóg nikogo nie pozostawia bez pomocy. Chociaż ze względu na nasze zbawienie Jezusa nie mógł ominąć kielich cierpienia, to jednak otrzymał od Boga odpowiednią pomoc: „Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go”. (Łk 22,43) Otrzymał umocnienie, którego nie dali Mu ani uczniowie, ani rzesze, które kilka dni wcześniej wołały triumfalnie podczas Jego wjazdu do Jerozolimy: „Hosanna!”. Nie była to pomoc w uniknięciu wypełnienia ważnego zadania, lecz umocnienie dla wykonania go. Na tym świecie nie zawsze omija nas cierpienie. Jednego jednak możemy być pewni – tego mianowicie, że ani w chwili śmierci, ani w innych udrękach, od których nie możemy być uwolnieni, Bóg nas nie opuści. On nigdy nie porzuca tego, kto – tak jak Jezus – wypełnia Jego wolę. Jeśli nie znajdzie się inny środek, to przyśle z nieba umocnienie. (Więcej o różnych cierpieniach i lękach związanych ze śmiercią tutaj)

8. Intensywna modlitwa w cierpieniu

Jak pisze św. Łukasz, im większa była udręka Jezusa w Ogrójcu, tym usilniej się modlił: „Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię (Łk 22,44). Ani radość, ani cierpienia nie odciągały Jezusa od modlitewnego kontaktu z Ojcem niebieskim. Tak samo powinno być z nami: w chwilach radości nie powinniśmy przestawać się modlić, a w cierpieniach nasza modlitwa powinna się stawać usilniejszą.

9. Krwawy pot

„Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię.” (Łk 22,44) Udręka Jezusa była niewyobrażalna, o czym świadczy Jego pot pomieszany z krwią, spływający na ziemię. W tej duchowej udręce modlił się jeszcze usilniej. Z pewnością powtarzał to samo, co wcześniej: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42) Z mocnym postanowieniem wypełnienia woli Ojca aż do końca wstał i podszedł do śpiących ze słabości i smutku uczniów. Umocnieniem było dla Niego to, że na pewno wypełnia wolę Ojca. Ta świadomość była umacniającym pokarmem dla Niego, jak to kiedyś – po rozmowie z Samarytanką – powiedział swoim uczniom, którzy skłaniali Go do jedzenia: „Rabbi, jedz! On im rzekł: Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie. Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia? Powiedział im Jezus: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J, 4,31-34).

10. Pot podobny do gęstych kropli krwi

Święty Paweł napisał trudne do zgłębienia naszym ludzkim umysłem słowa, które być może tłumaczą tak wielkie męczarnie duchowe Jezusa w Ogrójcu, że „Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię.” (Łk 22,44) W Drugim Liście do Koryntian czytamy: „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą” (2 Kor 5,21). Jezus, który nie znał grzechu – bo nigdy go nie popełnił ani nie pragnął popełnić – musiał wziąć na siebie całą ich obrzydliwość: obrzydliwość wszystkich popełnionych kiedykolwiek grzechów – także moich! Zwłaszcza ciążące musiały być dla Niego te grzechy, których nigdy nie mógł obmyć swoją Boską krwią, bo popełniający je ludzie nie pozwolili Mu tego uczynić przez swój brak skruchy. Nigdy nie potrafili – nawet tylko w swoim sercu – powiedzieć: „Jezu mój, miłosierdzia!”. Może dzisiaj powiem świadomie, nie tylko ustami ale i sercem: „Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”. I może do tych słów dodamy jeszcze coś, co mogłoby być dołączone do pocieszających słów anioła, który przyszedł z nieba, aby umocnić w cierpieniu Boskiego Męczennika (por. Łk 22,43).

11. Anioł "z nieba”

Anioł "z nieba”, który ukazał się cierpiącemu udręki Jezusowi w Getsemani, umacniał Go (por. Łk 22,43). Z całą pewnością niebiański posłaniec, który sam zawsze wykonuje wolę Boga, dodawał otuchy Jezusowi, aby wypełnił do końca to, co zlecił Mu Ojciec niebieski. Chętnie podjął się umacniania Jezusa, bo wiedział jak wielkie zło sprowadził na cały świat inny anioł – anioł upadły, który przyszedł doprowadzić Ewę do nieposłuszeństwa Bogu. Kuszący Ewę wąż nie przyszedł z nieba, jak anioł, który ukazał się Jezusowi. Przyszedł z piekła, w którym się znalazł wraz ze wszystkimi zbuntowanymi istotami duchowymi. Anioł który „z nieba” ukazał się Jezusowi, umacniał Go, by nie uległ zniechęceniu i uratował ludzkość od losu, który nieposłuszni Bogu upadli aniołowie przygotowali sobie i mieszkańcom ziemi.

12. Być dla Jezusa aniołem pocieszenia

Dla Boga nie ma czasu w naszym znaczeniu. To, co dla nas jest przeszłością lub przyszłością, dla Niego jest tym „teraz”, które zna dokładnie. Dlatego wszystkie grzechy świata – a więc i moje – były dla Jezusa udręką w Getsemani. Ale On znał już wtedy nie tylko moje złe czyny, zachowania, słowa, myśli, pragnienia. Znał także to dobro, które uczyniliśmy lub jeszcze uczynimy. Właśnie to dobro – połączoną z tym, co uczynił w Ogrójcu anioł z nieba dla Jezusa, aby Go umocnić (por. Łk 22,43) – mogło być dla Niego pociechą. Największą radością napełnia Jezusa i pociesza Go to, gdy przyjmujemy wysłużone przez Niego łaski i postępujemy tak, by osiągnąć zbawienie. Radością napełnia Go także to, gdy pomagamy innym ludziom przyjąć ofiarowaną im Bożą pomoc i przez to się zbawić. Można ludziom pomagać w osiągnięciu zbawienia, oddając ich w ręce Jedynego Zbawiciela, którym jest Jezus Chrystus. Można to uczynić, mówiąc do Chrystusa na przykład tak: „Jezu, zajmij się tym człowiekiem, pomóż mu się zbawić”. On nigdy nie pozostanie głuchy na takie sprawiające Mu radość wołanie.

13. Każdy potrzebuje swojego "anioła pocieszyciela”

Każdy człowiek przeżywa czasem okresy swojego Ogrójca. Są to chwile wyjątkowo bolesne, przygnębiające, odbierające życiową energię. Ważne jest, by wtedy złączyć swoje cierpienia z Jezusem, który doświadczył na sobie wszystkich ludzkich udręk. On stanie się dla nas Kimś, kto umocni nas bardziej niż anioł, który Mu się ukazał w Getsemani (por. Łk 22,43). Jeśli będzie potrzeba, to przyśle nam jeszcze jakieś inne dodatkowe umocnienie niż On sam. Również każdy z nas może się stać umocnieniem dla jakiejś cierpiącej osoby. Możemy się stać "aniołami pocieszycielami”, czyli posłańcami, niosącymi innym pociechę i umocnienie. Jeśli się zdecydujemy na pocieszanie i umacnianie cierpiących, to Duch Święty pouczy nas, jak to zrobić najlepiej.

14. Modlitwa, by nie ulec pokusie

Gdy Jezus "wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku. Rzekł do nich: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”. (Łk 22,45-46) Już sam smutek mógł być dla apostołów pokusą, gdyż z jego powodu mogli się zniechęcić do kontynuowania dzieła zleconego im przez Jezusa. Sen nie był skutecznym środkiem na tę pokusę, dlatego Jezus po raz drugi przypomniał im o modlitwie, która daje siły się jej oprzeć. Niestety, wielu znajduje sobie o wiele gorsze środki na swoje smutki niż sen. Dla niektórych ludzi bowiem środkiem na nudę i smutek staje się alkohol, narkotyki, nałogowe oddawanie się rozrywkom i gonienie od jednej przyjemności do drugiej. Takie sposoby usuwania swoich smutków doprowadzają do tego, że całe życie staje się bezowocne i puste. Dlatego dla każdego z nas ważne są słowa Jezusa: "módlcie się, abyście nie ulegli pokusie". (Więcej o pokusach tutaj)

15. Czemu śpicie?

Po swojej modlitwie Jezus powrócił do uczniów, którzy spali. „Rzekł do nich: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”. (Łk 22,46) Nie robił im wymówek, nie krzyczał na nich. Zadał jedynie pytanie, na które mieli sami sobie odpowiedzieć: „Czemu śpicie?”. Pytanie Jezusa kieruje się do wszystkich ospałych i mało gorliwych ludzi: „Czemu śpicie? Przecież każdy z was ma do spełnienia jakieś ważne zadanie na tym świecie”. Każdy powinien wiedzieć, dlaczego śpi wtedy, gdy ma robić coś ważnego. A nieraz całe życie jest jakby leniwym przysypianiem lub spaniem, bez pożytecznej dla innych aktywności.

16. Wezwanie do modlitwy i czujności

Jednym z ostatnich pouczeń i upomnień mającego niebawem umrzeć Jezusa były Jego słowa: „Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (Łk 22,46). Była to zachęta do modlitwy i czujności. Po tych słowach nastąpiło pojmanie Jezusa. Rozpoczęła się Jego wielogodzinna droga na krzyż. Ale nie tylko na krzyż, również – do wywyższenia przez zmartwychwstanie i powrót do Ojca. Rozpoczęła się Jego droga bolesna, lecz konieczna do przebycia dla naszego zbawienia.

Pojmanie Zbawiciela świata

Gdy On jeszcze mówił, oto zjawił się tłum. A jeden z Dwunastu, imieniem Judasz, szedł na ich czele i zbliżył się do Jezusa, aby Go pocałować.47 Jezus mu rzekł: Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?48 Towarzysze Jezusa widząc, na co się zanosi, zapytali: Panie, czy mamy uderzyć49 mieczem? I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho.50 Lecz Jezus odpowiedział: Przestańcie, dosyć! I dotknąwszy ucha, uzdrowił go.51 Do arcykapłanów zaś, dowódcy straży świątynnej i starszych, którzy wyszli przeciw Niemu, Jezus rzekł: Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę?52 Gdy codziennie bywałem u was w świątyni, nie podnieśliście rąk na Mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemności.53(Łk 22,47-53)

1. Pocałunek zdrajcy

Ten sam gest lub czyn może mieć różne znaczenie. Pocałunek może wyrażać sympatię, życzliwość, miłość, jednak Judasz nadał mu inne znaczenie: zdrada. Dlatego „Jezus mu rzekł: Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?” (Łk 22,48) Ważne jest, by pod naszymi zachowaniami lub gestami – mającymi pozory życzliwości, a nawet miłości – nie kryło się coś innego: obłuda, egoizm, pragnienie oszukania Boga, człowieka lub nawet samego siebie.

2. Judaszu...

Gdy Judasz przyszedł na czele tłumu, „Jezus mu rzekł: Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?” (Łk 22,48) Mógł się do niego zwrócić inaczej, np. „Zdrajco, któremu okazełem tyle łask...!”, lub inaczej. Nie. Jesus odezwał się do niego po imieniu, tak jak było wcześniej. To nie Jezusa zmienił swoją postawę wobec Judasza, lecz upadły uczeń, który poddał się panowaniu ciemności, wobec Niego (Łk 22, 53).

3. Miecz żelazny i miecz słowa Bożego

Grupa złożona z ludzi posłanych przez arcykapłanów zbliżyła się, aby pojmać Jezusa. Na jej czele szedł Judasz. „Towarzysze Jezusa widząc, na co się zanosi, zapytali: Panie, czy mamy uderzyć mieczem? I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. (Łk 22,49-50) Uczniowie pytali, czy mają uderzyć mieczem, jednak jeden z nich, zanim otrzymał odpowiedź od Jezusa, zaatakował sługę najwyższego kapłana i odciął mu ucho. „Lecz Jezus odpowiedział: Przestańcie, dosyć! I dotknąwszy ucha, uzdrowił go” (Łk 22,51). Zbawiciel wszystkich ludzi nie chciał walki przy pomocy metalowego miecza. Takim orężem bowiem ni buduje się Jego królestwa. Ono powstaje dzięki głoszeniu Jego słowa, dzięki dobru i miłości. Ponadto Jezus nie zezwolił na to, by Jego apostołowie zginęli w nierównej walce, zanim jeszcze spełnią w świecie swoją misję, do której zostali powołani: misję budowania królestwa Bożego mieczem słowa Bożego. Tym mieczem nie tylko można, lecz trzeba bronić Chrystusa, Jego królestwa i wiary w Niego (por. Hbr 4,12; Ap 19,21).

4. Nie ranić, lecz leczyć

„Towarzysze Jezusa widząc, na co się zanosi, zapytali: Panie, czy mamy uderzyć mieczem? I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Lecz Jezus odpowiedział: Przestańcie, dosyć! I dotknąwszy ucha, uzdrowił go”. (Łk 22, 49-51) Wysłańcy elit duchowych przyszli, aby ranić, zadawać ból i doprowadzić do śmierci Jezusa. Piotr także użył miecza i przez to wywołał wielkie cierpienie sługi arcykapłana, który stracił ucho. Uzdrawiając go Jezus pouczył wszystkich swoich uczniów, że ich powołaniem nie jest ranienie, lecz leczenie. Wywoływanie bólu może być usprawiedliwione tylko leczeniem, gdy nie ma innego, mniej bolesnego skutecznego lekarstwa.

5. Nie zbójca, lecz dobroczyńca

Do arcykapłanów, „dowódcy straży świątynnej i starszych, którzy wyszli przeciw Niemu, Jezus rzekł: Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę?” (Łk 22,52) Zbawiciel nie zachował się jednak jak zbójca, lecz jak uzdrowiciel i dobroczyńca. Dowodem Jego przyjaznej postawy nawet wobec wrogów było uzdrowienie odciętego prawego ucha sługi najwyższego kapłana. Ci, których wysłali arcykapłani, byli gotowi zadawać ciosy, ranić, zabijać, o czym świadczyły niesione przez nich miecze i kije. Jezus natomiast chciał leczyć dusze i ciała.

6. Światłość zaatakowana przez synów ciemności

„Gdy codziennie bywałem u was w świątyni, nie podnieśliście rąk na Mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemności”. (Łk 22,53) Jezus wykorzystał fakt, że na święto Paschy przybyło do Jerozolimy wielu pielgrzymów, dlatego nauczał w świątyni. Wrogowie atakowali Go słownie, jednak nie udawało im się wykazać Mu żadnych błędów. Na zaatakowanie Go przemocą nie mieli odwagi. Musieli więc czekać na „swoją godzinę” i na większe „panowanie ciemności”. Judasz, który poddał się jej „panowaniu”, ułatwił im pojmanie Jezusa. Przyszedł z wysłańcami kapłanów, aby w ciemnościach umożliwić im uwięzienie Tego, który jest Światłością świata. Jego panowanie stale się powiększa, jednak „ciemność” usiłuje się Mu przeciwstawić. Kiedy brakuje jej rzeczowych argumentów, sięga po kije i miecze, aby ich użyć pod osłoną ciemności.

7. Miecz i kije odpowiedzią na nieskończoną miłość

Bóg wychodzi naprzeciw człowiekowi z miłością. Chce go obdarować na ziemi i w wieczności, pragnie go uszczęśliwić. A jak odpowiada Bogu człowiek? Odpowiedź bardzo wielu ludzi, jaką dają Bogu na Jego miłość, streszczają słowa Jezusa: „Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę?” (Łk 22,52) Wielu broni się przed Bogiem, jakby był wrogiem lub zbójcą. Wychodzą z „mieczami i kijami”, aby Go usunąć z własnego życia, z życia dzieci, młodzieży, rodzin i całych społeczeństw. Czy na takie traktowanie zasługuje nasz Stwórca i Zbawiciel?

8. Któryś z nich

Św. Łukasz tak napisał o użyciu miecza przez Piotra: „I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho.” (Łk 22,50) Nie wymienił imienia tego apostoła. Sam nie był przy tym wydarzeniu i znał je jedynie z późniejszych opowiadań świadków. Zachował więc wielką ostrożność w podawaniu faktów, w których uczestniczą jakieś osoby. Św. Jan podał imię Szymona Piotra (J 18,10), gdyż był obecny przy pojmaniu Jezusa i rozpaczliwej próbie obronienia Go przy użyciu miecza.

9. Nauczanie podczas pojmania

Jezus nigdy nie wypowiadał słów bezużytecznych. To, co mówił, zawsze było pożytecznym dla innych nauczaniem. Tak było również w czasie pojmania Go w Getsemani. Judasza chciał skłonić do zastanowienia się nad swoim postępowaniem, dlatego wyraził głośno wobec niego swoje zdziwienie: „Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?” (Łk 22,48). Zdrajca mógł się zastanowić nad tymi słowami. Do swoich uczniów skierował słowa: „Przestańcie, dosyć!” (Łk 22,51). Dał im do zrozumienia, że nie oczekuje od nich walki przy pomocy miecza, mają bowiem do dyspozycji środki skuteczniejsze, między innymi pozostawioną im Ewangelię. A wysłańcom kapłanów, uczonych w Piśmie i faryzeuszów przypomniał, że nie traktują Go jak nauczyciela posłanego przez Boga, od którego mogą się nauczyć czegoś dla nich ważnego, lecz – jak zbójcę, którego przyszli pojmać poza świątynią: „Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę? Gdy codziennie bywałem u was w świątyni, nie podnieśliście rąk na Mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemności”. (Łk 22,52-53) We wszystkich wypowiedzianych przez Jezusa słowach ujawniała się Jego troska o stan ducha tych, do których mówił. Wszystkie Jego słowa były próbą pobudzenia do przemyślenia swojego postępowania – były zatem pomocą zbawczą.

10. Miłość do nieprzyjaciół

O pełnym miłości nastawieniu Jezusa wobec tych, którzy wyszli na Niego „z mieczami i kijami jak na zbójcę” (Łk 22,52), świadczy Jego cud. Zbawiciel nie cieszył się z tego, że Piotr odciął prawe ucho słudze najwyższego kapłana. Przeciwnie, zdjęty litością i ogarnięty współczuciem uzdrowił go, dotknąwszy jego ucha (por. Łk 22,51). Nie znamy późniejszych losów tego sługi. Może tym uzdrowionym uchem słuchał później Ewangelii swojego Uzdrowiciela i przyjął ją? Może swoimi opowiadaniami o doznanym cudzie przyciągnął do Jezusa inne osoby? To są tajemnice znane tylko wszechwiedzącemu Bogu.

11. Rożne postawy wobec Jezusa

Ewangelie przedstawiają różne nastawienia ludzkie wobec Jezusa Chrystusa. Ujawniały się one w czasach Jego widzialnego pobytu na ziemi i pojawiają się również dzisiaj w ludzkich sercach. Przed żydowskim świętem Paschy Jezus codziennie nauczał w świątyni. Można było tam pójść i posłuchać Jego zbawczego nauczania. Jedni przychodzili do Niego, gdyż pragnęli prawdy, inni – by zadawać Mu podchwytliwe pytania i wykazać Mu błędy. Tej ostatniej grupie nie wystarczyły spotkania z Jezusem w świątyni, w światłości dnia. Przyszli jeszcze raz do Niego, pod osłoną nocy, prowadzeni przez Judasza. Przyszli, by Go pojmać i usunąć spośród żyjących. Podobnie dzieje się i dzisiaj. Jedni przychodzą do Jezusa, słuchają Jego nauczania i modlą się. Inni prowadzą z Nim duchowy spór, próbując Mu wykazać swoje racje, aby uformować życie według własnej woli i swoich egoistycznych pragnień. Jeszcze innym nawet to nie wystarcza. Walczą ze Zbawicielem, z Jego Krzyżem. Chcą Go uwięzić w pozamykanych kościołach, aby nie miał na nikogo wpływu, aby życie ludzkie toczyło się – tak jak w wielu oglądanych przez miliony serialach – bez Boga.

12. Uległość woli Bożej lub woli istot złych

Jezus modlił się przed przyjściem ludzi posłanych po to, aby Go pojmać. Na modlitwie trwał przed Ojcem i wyrażał Mu chęć całkowitego poddania się Jego woli (por. Łk 22, 41-46). A co robili posłańcy arcykapłanów, uczonych w Piśmie i faryzeuszów, przed przyjściem z Judaszem, aby uwięzić Jezusa? Z pewnością zastanawiali się, jak spełnić wolę tych, którzy chcieli Go zabić, jak to skutecznie wykonać, z jakimi mogą się spotkać trudnościami itp. Dobre działania płyną z pragnienia wypełnienia woli Bożej, złe – z poddania się woli szatana lub złych ludzi. Jezus chciał wypełnić wolę Ojca, spełnił ją i przez to ocalił nas od potępienia. Ci natomiast, którzy realizowali swoją wolę lub wolę istot złych, postępowali źle. A o czym ja myślę, zanim coś powiem lub zrobię? Czyją wolę pragnę spełnić?

13. Przełożeni i autorytety pod władzą ciemności

„Do arcykapłanów zaś, dowódcy straży świątynnej i starszych, którzy wyszli przeciw Niemu, Jezus rzekł: Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę? Gdy codziennie bywałem u was w świątyni, nie podnieśliście rąk na Mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemności.” (Łk 22,52-53) Św. Łukasz nie wymienił sług ani innych wykonawców poleceń swoich przełożonych. Surowe słowa Jezusa były skierowane przede wszystkich do tych, którzy mieli duży wpływ na innych i którym podlegali inni ludzie, a więc do arcykapłanów, dowódcy straży świątynnej i do starszyzny żydowskiej. Jezus upomniał różnego rodzaju przełożonych i ludzi o dużym autorytecie społecznym, gdyż to przede wszystkim oni ponosili główną odpowiedzialni za Jego pojmanie. Kto ma większą władzę, ten ponosi również większą odpowiedzialność. „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą” (Łk 12,48).

14. Wyszli "przeciw Niemu"

„Do arcykapłanów zaś, dowódcy straży świątynnej i starszych, którzy wyszli przeciw Niemu, Jezus rzekł: Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę?” (Łk 22,52) Ci ludzie, pod osłoną nocy, wyszli „przeciw Niemu”. Wyszli przeciwko Jezusowi, bo ich umysły i serca były poddane „panowaniu ciemności” (por. Łk 22,53). Jakże różnili się przez to od innego faryzeusza, dostojnika żydowskiego, Nikodema. On podobnie jak oni przyszedł do Jezusa pod osłoną nocy. Nie przyszedł jednak, by wystąpić „przeciw Niemu”. Nie. „Ten przyszedł do Niego nocą i powiedział Mu: Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim”. (J 3,2) Nikodem, chociaż przyszedł w nocy, nie był „pod władzą ciemności”. Jego umysł nie błąkał się w mrokach nienawiści, pychy, zazdrości, dlatego nie przyszedł do Jezusa, aby wystąpić „przeciw Niemu”.

Zaparcie się Piotra

Schwycili Go więc, poprowadzili i zawiedli do domu najwyższego kapłana. A Piotr szedł z daleka.54 Gdy rozniecili ogień na środku dziedzińca i zasiedli wkoło, Piotr usiadł także między nimi.55 A jakaś służąca, zobaczywszy go siedzącego przy ogniu, przyjrzała mu się uważnie i rzekła: I ten był razem z Nim.56 Lecz on zaprzeczył temu, mówiąc: Nie znam Go, kobieto.57 Po chwili zobaczył go ktoś inny i rzekł: I ty jesteś jednym z nich. Piotr odrzekł:58 Człowieku, nie jestem. Po upływie prawie godziny jeszcze ktoś inny począł zawzięcie twierdzić: Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem.59 Piotr zaś rzekł: Człowieku, nie wiem, co mówisz. I w tej chwili, gdy on jeszcze mówił, kogut zapiał.60 A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: Dziś, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz.61 Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał.62 (Łk 22,54-62)

1. Zaślepienie zamiast oddawania czci

Ci, którzy wyszli przeciw Jezusowi, schwycili Go „poprowadzili i zawiedli do domu najwyższego kapłana. A Piotr szedł z daleka”. (Łk 22, 54) Syna Bożego zaprowadzili do domu człowieka, który był powołany do oddawania czci Bogu prawdziwemu, przez spełnianie funkcji kapłańskiej. W tym domu jednak – z powodu zaślepienia – nie oddano czci prawdziwemu Synowi Bożemu. Okazało się, że każdy może ulec zaślepieniu, nawet najwyższy kapłan.

2. Jezus zaprowadzony do domu najwyższego kapłana

Jezusa zaprowadzili do „domu najwyższego kapłana” (Łk 22, 54). Zaprowadzono Go tam jako więźnia, przestępcę. Tak jednak nie powinno być. Właściwe miejsce Jezusa jest po prawicy Boga Ojca, a na ziemi – w domu Bożym, w świątyni i w sercach tych ludzi, którzy pozwolili Duchowi Świętemu zamienić je w żywe i miłe Mu świątynie. Jezusa powinni zaprowadzić do świątyni i poprosić Go łaskę Jego słowa. To tam, do domu Bożego, powinien się udać również najwyższy kapłan, który nie stoi ponad Chrystusem i potrzebuje Jego nauki. Tak jednak nie uczyniono. Jezusa, prawdziwego Arcykapłana, Pana, Króla niebios i ziemi zaprowadzono do budowli, którą nazywano „domem najwyższego kapłana”. Zaprowadzono tam nie po to, by Go otoczyć chwałą i wywyższyć, lecz – upokorzyć.

3. Oskarżanie Jezusa i Piotra

Jezusa „poprowadzili i zawiedli do domu najwyższego kapłana. A Piotr szedł z daleka”. (Łk 22,54) Jezusa zaprowadzili do domu arcykapłana, Piotr natomiast sam poszedł aż przed jego dom i na dziedzińcu usiadł koło ogniska. Usiadł między służbą. „A jakaś służąca, zobaczywszy go siedzącego przy ogniu, przyjrzała mu się uważnie i rzekła: I ten był razem z Nim.” (Łk 22,56) W domu najwyższego kapłana wymyślano oskarżenia przeciw Jezusowi, przed domem natomiast również padały oskarżenia, ale pod adresem Piotra – o to tylko, że był Jego uczniem. Te oskarżenia, przez wieki, ciągle się powtarzały i nadal trwają. Oskarża się Boga o winy, których nie posiada, i prześladuje się, i zabija się chrześcijan za to tylko, że są wyznawcami Jezusa Zbawiciela. To jest ich główna „wina”.

4. Troska o własne bezpieczeństwo

Kidy schwycili Jezusa i poprowadzili do domu najwyższego kapłana, „Piotr szedł z daleka” (Łk 22,54). Podążał za Nim, ale w bezpiecznej dla siebie odległości jako ktoś, kto Go nie porzucił, ale też nie chciał się do Niego otwarcie przyznać. Apostołowi wydawało się, że taka sytuacja będzie trwać dłużej. Tak się jednak nie stało. Po niedługim czasie, na dziedzińcu arcykapłana, służba zmusiła go do jednoznacznego wyrażenia swojego odniesienia do skazanego Jezusa. Niestety, Piotr zaprzeczył, że do Niego należy. Istnieje wielu wierzących, którzy są podobni do Piotra idącego „z daleka” za Jezusem. Nie odrzucają Go, ale też się do Niego nie przyznają. Dla każdego jednak nadejdzie taki moment, kiedy – jak Piotr – będzie musiał dać jednoznaczną odpowiedź, czy należy do Niego, czy nie. Warto modlić się o odwagę na tę chwilę.

5. Nierozważne słowa

Jakaś służąca, zobaczywszy Piotra „siedzącego przy ogniu, przyjrzała mu się uważnie i rzekła: I ten był razem z Nim”. (Łk 22,56) Powiedziała prawdę, jednak czy musiała ją mówić? Przecież w tych konkretnych okolicznościach jej słowa narażały na niebezpieczeństwo ucznia Jezusa. Lepiej by zrobiła, gdyby zachowała dla siebie swoje odkrycie i milczała. Swoimi słowami, które nie były kłamstwem, nie przysłużyła się nikomu. Grzechem jest kłamanie, ale nie jest cnotą bezmyślne wypowiadanie prawdy w takich okolicznościach, w których może ona kogoś skrzywdzić. W naszych czasach, kiedy istnieją środki społecznego przekazu, krzywda może być naprawdę wielka i niemożliwa do naprawienia.

6. Dobro lub zło wywoływane przez nasze słowa

Służąca, zobaczywszy Piotra grzejącego się przy ogniu na dziedzińcu najwyższego kapłana, powiedziała: „I ten był razem z Nim” (Łk 22,56). Po chwili ktoś inny stwierdził: „I ty jesteś jednym z nich” (Łk 22,58). „Po upływie prawie godziny jeszcze ktoś inny począł zawzięcie twierdzić: Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem.” (Łk 22,59) Wszystkie te trzy osoby dają przykład „nieodpowiedzialnej” mowy, wypowiadają bowiem słowa bez zastanawiania się, jaki wywołają skutek. Ten „nieodpowiedzialny” sposób mówienia jest bardzo rozpowszechniony. Polega na tym, że osoba mówiąca odzywa się, bo odczuwa potrzebę mówienia. Wypowiada słowami wszystko to, co przyszło jej na myśl. Nie zastanawia się przy tym nad dobrem lub złem, które może powstać z jej mówienia. W tym wypadku pojawiło się wielkie zło, bo wystraszony Piotr zaparł się Jezusa. Bez niepotrzebnego mówienia ludzi, którzy znajdowali się na dziedzińcu arcykapłana, Piotr nie zostałby wystawiony na pokusę przerastającą jego siły i nie zaparłby się Jezusa. To wydarzenie jest ważnym pouczeniem dla każdego z nas. Zanim wypowiemy jakiekolwiek słowo, powinniśmy się zastanowić, jakie wywoła dobro lub zło, i zadecydować, co zrobić: mówić lub zamilknąć. (Więcej o mówieniu i słuchaniu tutaj)

7. Bolesne poznanie prawdy o sobie

Nieprzemyślane i nieodpowiedzialne słowa trzech osób, które wraz z Piotrem znajdowały się przy ognisku na dziedzińcu najwyższego kapłana, okazały się zbyt wielką próbą odwagi apostoła. Strach wziął górę nad odwagą i miłością do Jezusa. Do służącej Piotr powiedział: „Nie znam Go, kobieto” (Łk 22,57). Komuś, kto powiedział: „I ty jesteś jednym z nich”, dał odpowiedź: „Człowieku, nie jestem” (Łk 22,29). Po godzinie nie nabrał większej odwagi i gdy ktoś inny „począł zawzięcie twierdzić: Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem”, rzekł: „Człowieku, nie wiem, co mówisz” (Łk 22,59-60). Od tej chwili Piotr poznał, że jego odwaga jest mniejsza, niż myślał. Stanął oko w oko wobec bolesnej dla siebie prawdy. I ze świadomością swojej słabości musiał żyć aż do śmierci. Jedyną pociechą było dla Niego przebaczenie, jakie okazał mu Jezus, i świadomość, że kocha swojego Pana i Nauczyciela pomimo swojej słabości.

8. Upadek i powstawanie z niego

Ponad godzinę rozgrywały się wydarzenia, podczas których Piotr trzy razy zaprzeczył, że chodził z Jezusem. Piejący kogut i spojrzenie prowadzonego Jezusa uświadomiły mu, że stało się to, o czym kilka godzin wcześniej powiedział mu Pan: „Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz” (Łk 22,34-35). Od tej chwili zaczęło się powstawanie Apostoła z upadku: „Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał” (Łk 22,62). Początkiem jego wewnętrznego odradzania się była skrucha. Tak może być z każdym z nas. Żal za grzechy może rozpocząć nasz nowy powrót do Jezusa.

9. Spojrzenie Jezusa

Gdy Jezus był prowadzony przez dziedziniec, „obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: Dziś, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał. (Łk 22,61-62) Spojrzenie Jezusa przypomniało Piotrowi miłość i słowa wypowiedziane wcześniej przez Pana. To spojrzenie zapoczątkowało wielkie i bolesne oczyszczenie, które musiało się jeszcze dokonać w sercu Piotra. Było wielkim dotknięciem łaski, bardzo mu potrzebnej do osiągnięcia miłości pokornej.

10. Agresja, pianie koguta i dobroć Zbawiciela

Piotr, który grzał się przy ognisku na dziedzińcu arcykapłana, słyszał wiele głosów ludzkich, niezbyt mu przychylnych. Mówiący zarzucali mu, że należy do Chrystusa. Używali nawet różnych dziwnych argumentów, aby uzasadnić prawdziwość swoich twierdzeń, jak ten, że „jest przecież Galilejczykiem”. (Łk 22,59) Piotr zaprzeczał prawdziwości słyszanych słów, tak był sparaliżowany przez strach. Do opamiętania doprowadziło go dopiero przypomnienie sobie słów Jezusa, wywołane przez pianie koguta. Te przywołane w pamięci słowa doprowadziły go do skruchy i płaczu. Ataki służby tego nie wywołały. Doprowadziło do tego pianie koguta, w którym nie było wrogości, oraz pełne miłości spojrzenie Jezusa. Agresja ludzka mogła doprowadzić Piotra do tego, by na zawsze odrzucił swojego Pana. Mógł nawet pójść drogą Judasza, który popełnił samobójstwo. Tak się na szczęście nie stało. Spokojna i głęboka miłość Jezusa uchroniła go od tego.

Wyszydzanie Jezusa

Tymczasem ludzie, którzy pilnowali Jezusa, naigrawali się z Niego i bili Go.63 Zasłaniali Mu oczy i pytali: Prorokuj, kto Cię uderzył.64 Wiele też innych obelg miotali przeciw Niemu.65 (Łk 22,63-65)

1. Syn Boży w rękach ludzi

Bóg opiekuje się światem i człowiekiem, aby mu było dobrze i aby mógł dojść do wyznaczonego mu wiecznego celu, czyli do wiecznego szczęścia. Człowiek w rękach Bożych osiąga szczęście. A co się stało, gdy Syna Bożego, Jezusa, oddano w ręce ludzkie? Św. Łukasz streszcza to w kilku słowach: „Tymczasem ludzie, którzy pilnowali Jezusa, naigrawali się z Niego i bili Go. Zasłaniali Mu oczy i pytali: Prorokuj, kto Cię uderzył. Wiele też innych obelg miotali przeciw Niemu”. (Łk 22,63-65) Tak potraktowali Boga-Człowieka, który nie był zbrodniarzem. Tak postąpili z Nim, gdy odczuli, że mają nad Nim odrobinę władzy. Zachowali się wobec Niego okrutnie. W taki sposób człowiek, Boże stworzenie, potrafi postępować wobec swojego Stwórcy, Pana i Odkupiciela.

2. Duchowe i fizyczne cierpienia Jezusa

Ci, którzy pilnowali uwięzionego Jezusa, zadawali mu cierpienia psychiczne i fizyczne: „naigrawali się z Niego i bili Go”. (Łk 22,63) Największym jednak bólem, jaki Mu sprawili, było to, że odrzucili Jego miłość. Przez swoją postawę wobec Niego nie pozwolili Mu działać w swoich sercach. Okrucieństwo bowiem zamyka człowieka na łaskę, bo ta usiłuje zamienić go w istotę współczującą, dobrą, życzliwą, kochającą. Tego jednak nie chcieli słudzy pilnujący Jezusa. Woleli znęcać się nad Nim. Jak czytamy w Liście do Hebrajczyków, coś podobnego robią ci, którzy świadomie odeszli od Jezusa. Oni krzyżują "w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko" (Hbr 6,6).

3. Ukrywanie się przed spojrzeniem innych osób

Pilnujący Jezusa słudzy wyśmiewali się z Niego, bili Go. „Zasłaniali Mu oczy i pytali: Prorokuj, kto Cię uderzył.” (Łk 22,64) W zasłanianiu oczu Jezusowi można dopatrzyć się symbolu postępowania wielu ludzi, które polega na próbie ukrycia swoich złych czynów przed spojrzeniem innych osób: Boga i ludzi. Chcą czynić zło, jednak w taki sposób, by nikt ich nie zobaczył: ani ludzie, ani Bóg. Są tacy, którzy „zasłaniają oczy” tylko ludziom, aby ich nie odkryli, nie zdemaskowali i nie ukarali. Boga się nie boją i nie myślą o tym, że On wszystko widzi. Jeszcze inni stają się ateistami po to tylko, aby znaleźć kruchą pociechę w tym, że ich pychy i innego złego postępowania nie widzi żadna wyższa niż oni istota – Bóg, bo Go po prostu nie ma. (Więcej o ateizmie tutaj)

4. Okrutna rozrywka

Służba urządziła sobie rozrywkę kosztem Jezusa. „Zasłaniali Mu oczy i pytali: Prorokuj, kto Cię uderzył.” (Łk 22,64) Czynili to po to, by Go upokorzyć i sprawić Mu ból. Jezus mógł im dać do zrozumienia, że widzi nie tylko ich czyny, ale również serce każdego z nich. Nie uczynił jednak tego. Z pewnością modlił się za nich, aby porzucili swoje prostackie okrucieństwo i stali się w wieczności Jego prawdziwymi przyjaciółmi, odkupionymi przez Niego. Bardziej niż na zniewagi Zbawiciel zasługiwał na wdzięczność i uwielbienie, które wyrażamy między innymi w krótkiej modlitwie: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

5. Zasłanianie swoich oczu

Słudzy pilnujący Jezusa wymyślili okrutną i upokarzającą rozrywkę: zasłaniali Mu oczy, bili Go i pytali, kto Go uderzył (por. Łk 22,64). Chcieli wykazać Jezusowi, że jeśli zakryją Mu oczy, to przestanie być prorokiem i nikogo nie rozpozna. Jezus pozwolił na takie upokorzenie. Nie demonstrował przed sługami swojej wszechwiedzy i z pewnością nie mówił, kto Go uderzył. Okrutni i naiwni słudzy myśleli, że – dzięki nałożonej na oczy Jezusa opasce – udało im się zmniejszyć Jego wiedzę o ich złych czynach. Tak jednak nie było. Jezus nadal wiedział o nich wszystko. Wiele osób – może nawet podświadomie – robi coś równie naiwnego jak „umniejszanie” przez sługi wiedzy Jezusa przez założoną na Jego oczy opaskę: nakładają jakby opaskę na własne oczy, aby nie widzieć swojego złego postępowania. To „zasłanianie” swoich oczu polega na tym, że grzeszący człowiek unika myślenia o swoich grzechach, aby ich nie dostrzegać. Gdy mu się przypomną, to – zamiast przepraszać za nie Boga i myśleć o naprawianiu skutków zła – zaczyna myśleć o czymś innym. Takie postępowanie przypomina zakładanie opaski na swoje oczy. Przez unikanie patrzenia na czynione przez siebie zło człowiek ulega złudzeniu, że nie ma w nim grzechu i że jest czysty nawet przed Boskim spojrzeniem. A to jest wielką pomyłką. Lepiej więc swoje naiwne postępowanie zastąpić skruchą, naprawianiem zła – o ile to możliwe – i przepraszaniem Boga za popełnione grzechy. (Więcej o przytępianiu swojego sumienia tutaj)

6. Kpina zamiast przyjęcie prawdy

Słudzy, którzy pilnowali Jezusa, nie dostrzegali Jego wielkości. W Jego miłosierdziu nad nimi, które powstrzymywało Go od użycia swojej Boskiej mocy, widzieli słabość. To, że był Prorokiem, wyśmiali. Zasłaniali Mu oczy, bo na swoim umyśle mieli wielką zasłonę niewiary. Tylko wiara mogłaby im ukazać w zdanym na ich wolę Więźniu kogoś wyjątkowo wielkiego, Boga-człowieka. Tej wiary jednak nie mieli, a to co słyszeli o Nim, że jest prorokiem, zamienili w prostackie i znieważające żarty. Przez to postawili tamę, która utrudniała im dojście do wiary w Bóstwo Jezusa. Nie potrafili uznać nawet tego, że Jezus jest prawdziwym prorokiem. Wyśmiewanie się z rzeczy poważnych, dobrych i świętych zawsze jest niebezpieczne, bo zamyka człowieka na prawdę. Może doprowadzić nawet do zupełnej niewiary. Trzeba więc zachować wielką ostrożność i unikać kpienia sobie z tego, w czym może się znajdować Boskie działanie i Boża moc. Wyśmiewanie się z tego, co ma związek ze sprawami Bożymi, z religią, zawsze osłabia nadprzyrodzoną wrażliwość na „sacrum”, na świętość i nie pogłębia prawdziwej pobożności. Ona ma inne przejawy niż kpina, żart i wyśmiewanie się z tego, co jest lub może okazać się dziełem Bożym, np. jakieś wyjątkowe charyzmaty, cześć oddawana Maryi, świętym, objawienia, znaki religijne, medaliki, krzyże itp. Prawdziwa pobożność zachowuje pełną szacunku powściągliwość i bojaźń nawet wobec tego, co dopiero w przyszłości może się okazać Bożym dziełem.

7. Nie ukrywać zła, lecz je usuwać ze swojego życia

Pilnujący Jezusa zasłaniali Mu oczy, aby nie widział ich złych czynów, ich okrucieństwa, brutalności. Usunąć tego zła nie chcieli. Zainteresowani byli jedynie tym, by go nie dostrzegał Jezus. Podobna postawa powtarza się u wielu ludzi: nie chcą się zmienić na lepsze, a troszczą się tylko o to, by inni ludzie, a nawet Bóg ich nie widział i nie oceniał źle. Takie osoby lepiej by zrobiły, gdyby popatrzyły odważnie na swoje złe czyny, przeprosiły Boga za nie i zaczęły naprawiać dobrymi czynami swoje złe postępowanie, np. delikatnością – brutalność, wybuchowość i złośliwość. (Więcej o naprawianiu zła dobrem tutaj)

8. Liczne obelgi miotane przeciw Jezusowi

Mówiąc o ludziach, którzy pilnowali uwięzionego Jezusa, św. Łukasz pisze: „Wiele też innych obelg miotali przeciw Niemu”. (Łk 22,65) Zdanie to przedstawia ogólnie nie tylko zło, które popełnili względem Chrystusa pilnujący Go słudzy, lecz również wszystkie inne zniewagi, jakie Go spotkały ze strony ludzi w ciągu wieków. Historia ludzka jest historią ciągłego i powszechnego znieważania Boga, lekceważenia Jezusa, Jego zbawczego krzyża i założonego przez Niego Kościoła. Jest również historią czczenia Go przez jakąś część ludzkości i historią Bożego miłosierdzia. Dobrze byłoby należeć do tej grupy, która oddaje Bogu cześć, kocha Go i wynagradza Mu za ciągle miotane pod Jego adresem obelgi. Jeżeli ktoś naprawdę chce wynagrodzić Jezusowi za zniewagi, to Duch Święty podsunie mu myśli, słowa i dobre czyny, którymi może to uczynić. Każda dobra myśl, słowo i czyn – wykonany z życzliwym nastawieniem względem Boga – wynagradza Mu za doznane zniewagi. (Więcej o zadośćuczynieniu i wynagradzaniu tutaj)

9. Głuchota na prawdziwy głos prorocki

„Prorokuj, kto Cię uderzył” – mówili do Jezusa ludzie, którzy Go pilnowali (Łk 22,64). To, co czynili, było drwiną z godności prorockiej Jezusa, był On bowiem prawdziwym prorokiem, czyli kimś, kto mówi w imieniu Boga, kto ujawnia Jego wolę i zamiary. Właśnie zbawcze prorockie pouczenie Boże mógłby Jezus przekazać sługom, którzy Go pilnowali. Mógłby ich pouczyć dla ich dobra i zbawienia, oni jednak tego nie chcieli. Zlekceważyli Jego godność prorocką i uczynili z niej przedmiot drwin. Przez to nie tylko nie skorzystali z tego, co mógł im dać Jezus, lecz w Jego obecności i przy Nim powiększyli złość swoich serc. Tak się dzieje zawsze, gdy ktoś lekceważąco i drwiąco podchodzi do tych, którzy mogliby mu przekazać zbawcze słowo Boże, np. do kapłanów głoszących homilie, do książek i dobrych czasopism religijnych.

10. Obelgi miotane przeciw Jezusowi

Nic nie usprawiedliwia złego zachowania ludzi, którym zlecono pilnowanie Jezusa. Mieli Go tylko pilnować, tymczasem oni dokuczali Mu, naigrawali się z Niego i wiele różnych „obelg miotali przeciw Niemu” (Łk 22,65). Nawet ich brak wiary w Boskość Jezusa nie usprawiedliwia takiego postępowania. Nie wolno przecież znęcać się nad żadnym człowiekiem, nawet gdyby był prawdziwym przestępcą i zbrodniarzem. Nie wolno nikogo torturować. Tymczasem złośliwości ludzkie uderzyły w zupełnie niewinnego i dobrego człowieka, który ponadto był jeszcze prawdziwym Synem Bożym, prawdziwym Bogiem, naszym Stwórcą i Zbawicielem. Obelgi skierowane przeciw Jezusowi-człowiekowi były skierowane wprost przeciw Bogu.

Jezus przed Radą

Skoro dzień nastał, zebrała się starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni w Piśmie i kazali przyprowadzić Go przed swoją Radę.66 Rzekli: Jeśli Ty jesteś Mesjasz, powiedz nam! On im odrzekł: Jeśli wam powiem, nie uwierzycie Mi,67 i jeśli was zapytam, nie dacie Mi odpowiedzi.68 Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej.69 Zawołali wszyscy: Więc Ty jesteś Synem Bożym? Odpowiedział im: Tak. Jestem Nim.70 A oni zawołali: Na co nam jeszcze potrzeba świadectwa? Sami przecież słyszeliśmy z ust Jego.71 (Łk 22,66-71)

1. Wszechmogący Syn Boży

Słudzy, którzy w nocy pilnowali Jezusa, wyśmiewali Go za to, że jest prorokiem. Rada natomiast pyta Go o coś więcej – o to, czy jest Mesjaszem. Jezus daje im wyraźnie do zrozumienia, że jest kimś większym od proroków, bo nie tylko jest Mesjaszem, lecz przede wszystkim – wszechmogącym Synem Bożym.

2. Stworzenia zajmujące miejsce Stwórcy

„Skoro dzień nastał, zebrała się starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni w Piśmie i kazali przyprowadzić Go przed swoją Radę”. (Lk 22,66) Niepojęte może być zaślepienie człowieka! Ludzie zebrali się, aby zadecydować o losie Syna Bożego! Ludzie „kazali” przyprowadzić Jezusa, Boga prawdziwego, przed swoje oblicze! A powinno być odwrotnie: zawsze ludzie powinni z pokorą stawać przed Boskim obliczem, aby Go słuchać i wypełniać Jego wolę. Człowiek nigdy nie powinien uważać się za kogoś, kto może Bogu coś nakazywać. Panem jest Bóg, a człowiek – zawsze tylko Jego stworzeniem. Każdy pokorny to uznaje, pyszny natomiast buntuje się przeciw temu. To jednak nie zmienia rzeczywistości. (Więcej o pysze i pokorze tutaj)

3. Ukrywane zamknięcie na prawdę

„Rzekli: Jeśli Ty jesteś Mesjasz, powiedz nam! On im odrzekł: Jeśli wam powiem, nie uwierzycie Mi, i jeśli was zapytam, nie dacie Mi odpowiedzi.” (Łk 22,67-68) Wypowiadając te słowa, Jezus dał do zrozumienia członkom Rady, że są całkowicie zamknięci na prawdę. Jeśli bowiem powie im, zgodnie z prawdą, że jest Mesjaszem, nie uwierzą w to. Zaprzeczą tej prawdzie lub nawet użyją jej przeciw Niemu. Jeśli natomiast będzie ich chciał naprowadzić na prawdę o Nim przy pomocy pytań, to nie udzielą Mu odpowiedzi. Zadając pytania Jezusowi, członkowie Rady udawali, że cenna jest dla nich prawda. W gruncie rzeczy byli na nią zamknięci. Takich ludzi jak członkowie Rady jest dużo. Widać to często w dyskusjach internetowych. Ludzie ci atakują różne prawdy, ośmieszają je, powtarzają niesprawdzone wiadomości. Gdy natomiast zada się im jakiś konkretne pytania, nie odpowiadają na nie, bo nie mają nic do powiedzenia. Gdyby na nie próbowali rzetelnie odpowiedzieć, musieliby się zastanowić i porzucić bezsensowne atakowanie prawdy. Tego jednak nie chcą uczynić, bo prawda ich nie interesuje. Udają tylko, że jej szukają. W taki sposób zachowywało się wielu Żydów wobec Jezusa i tak postępuje wielu w naszych czasach: atakują, wyjaśnień nie słuchają, a na pytania nie odpowiadają. Zachowują się wobec prawdy jak psy, dla których nie ma żadnej świętości, i jak świnie, o których Jezus mówi, że wolą pomyje niż perły i dlatego atakują tych, którzy dają im te cenne klejnoty (por. Mt 7,6).

4. Jezus prawdziwym Synem Bożym

Syn Boży nie przyszedł na świat po to, by nie podawać prawdy o sobie, by ją przemilczeć. Nie taka była Jego zbawcza mijsa. Przeciwnie, przyszedł, aby nam ukazać nieskończoną miłość Boga do nas – miłość tak wielką, że nie zawahała się posłać do nas Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Tej wielkiej miłości nie mógłby Jezus objawić, bez ujawnienia prawdy, że On sam jest prawdziwym Bogiem, Synem Bożym. Nie jest Synem Bożym tylko z nazwy, lecz Synem Bożym prawdziwym, Synem którego właściwe miejsce jest po prawicy Ojca. Dlatego przed Radą Żydowską Jezus powiedział o sobie: „Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej. Zawołali wszyscy: Więc Ty jesteś Synem Bożym? Odpowiedział im: Tak. Jestem Nim.” (Łk 22,69-70) (Więcej o Jezusie Chrystusie prawdziwym Bogu i człowieku tutaj)

5. Wszechmoc ukryta w słabości

Przed Radę, złożoną ze starszyzny ludu, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, przyprowadzono Jezusa (por. Łk 22,66). Zapewne wydawało się im, że jest On zwykłym, słabym, przegranym człowiekiem, zdanym całkowicie na ich wolę, dlatego musiały ich zaskoczyć słowa podkreślające Jego Boską potęgę: „Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej” (Łk 22,69). Według żydowskich elit duchowych Jezus był tak słabym człowiekiem jak inni ludzie, dlatego wielkie zaskoczenie musiały wzbudzić Jego słowa, wypowiedziane w chwili swojej pozornie największej bezsilności wobec ich ludzkiej potęgi i władzy. Wtedy bowiem mówił o bliskim już ujawnieniu się Jego potęgi, bo „siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej”. Takie są dzieła Boże. Kiedy ludzkim oczom wydaje się, że Bóg nie posiada żadnej władzy na ziemi, nadchodzi ujawnienie się potęgi Ojca, mocy Syna zasiadającego po Jego prawicy i Ducha Świętego, Ożywiciela. Bóg nigdy nie jest „wielkim przegranym”, lecz – wszechmocną Prawdą i Miłością, której nie można zniszczyć. Można jedynie ją odrzucić, na własną zgubę.

6. Jezus Synem Człowieczym

Dla Rady, podobnie jak i dla innych ludzi znających Jezusa, był On synem Józefa (por. Łk 3,23), a więc synem konkretnego człowieka. Sam Jezus nie nazywa siebie synem Józefa, ani „synem człowieka”, lecz „Synem Człowieczym”. Przypisując sobie to znane Żydom określenie, dał do zrozumienia tym, którzy wystąpili przeciw Niemu, że jest tym, o którym prorok Daniel napisał: „Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7,13-14). Jezus dał do zrozumienia swoim oskarżycielom, że jest Tym, który „podchodzi do Przedwiecznego” i odtąd „siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej” (Łk 22,69). Jest Tym, którego panowanie nie przeminie. Swoimi słowami wywołał oburzenie Rady: oburzenie – zamiast wiary i czci. Nie wierzyli w Niego ci, którzy już wcześniej odrzucili wiarę w Niego, chociaż byli świadkami Jego boskiej wszechmocy. Tym bardziej nie chcieli w Niego uwierzyć, gdy widzieli Jego pozorną małość i słabość. Ta małość i kruchość była jednak tylko pozorna, bo Syn Człowieczy, Jezus, miał wkrótce powrócić do Ojca, od którego wyszedł, a stamtąd „przyjdzie sądzić żywych i umarłych” (Credo). (Więcej o wniebowstąpieniu Jezusa i zasiadaniu po prawicy Ojca tutaj)

7. Bliskość wywyższenia Syna Człowieczego

Przeciwnicy Jezusa Chrystusa myśleli, że pozbędą się Go na zawsze. Byli pewni, że ta chwila już nadeszła. Tymczasem sam uwięziony Jezus mówi, że bliski jest czas Jego wywyższenia po prawicy Ojca. Na bliskość tego wydarzenia wskazuje Jego słowo: „odtąd”: „Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej”. (Łk 22,69) Istotnie, bliskie już było Jego wywyższenie przez zmartwychwstanie i wniebowstąpienie. Od tych wydarzeń dzieliły Go już nie lata, lecz dni i godziny. (Więcej o wniebowstąpieniu Jezusa tutaj)

8. Boskie cechy Syna Człowieczego

Mówiąc: „Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej” (Łk 22,69), Jezus stwierdził, że – podobnie jak Ojciec – posiada cechę właściwą tylko Bogu: wszechmoc. Jest więc „współistotny” Ojcu (por. Credo ), czyli ma tę samą co On naturę, z tymi samymi Boskimi przymiotami. Przez wcielenie ukryły się one w Jego stworzonej ludzkiej naturze, jednak ukażą się, gdy zasiadający „po prawej stronie Wszechmocy Bożej” ujawni się w całej swojej chwale i potędze w czasie swojego przyjścia. (Więcej o naturze i przymiotach Boga tutaj)

9. Prawda uznana za bluźniercze kłamstwo

Po słowach Jezusa: „Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej”, wszyscy zawołali: „Więc Ty jesteś Synem Bożym? Odpowiedział im: Tak. Jestem Nim” (Łk 22,69-70). „Zawołali wszyscy”, zatem wszyscy zrozumieli, że Jezus – odnosząc do siebie określenie Syn Człowieczy – chce powiedzieć, że jest Synem Bożym. Sam Jezus im to potwierdził słowami: „Tak. Jestem Nim” (Łk 22,70). Usłyszeli prawdę, lecz wykorzystali ją przeciwko Jezusowi, gdyż byli pyszni. Pokorny człowiek pomyślałby: „Słowa te są szokujące, ale może to ja czegoś nie rozumiem, może stoją przed tajemnicą, której mój umysł nie potrafi zgłębić, bo jest zbyt słaby?” Pokorny człowiek nie wydawałby zbyt szybko wyroku skazującego, bojąc się pomyłki. Rada Żydowska, przed którą stanął Jezus, takich wątpliwości nie przeżywała. Chciała Jezusa skazać, dlatego prawdę, którą powiedział, uznała za bluźniercze kłamstwo. Umysł zaślepiony przez nienawiść, zazdrość i pychę nie poznaje jasno, dlatego widzi kłamstwo tam, gdzie jest prawda. (Więcej o zaślepieniu wywoływanym przez grzechy główne tutaj)

10. Pragnienie zła większe niż pragnienie prawdy i sprawiedliwości

Gdy Jezus dał członkom Rady do zrozumienia, że jest Synem Człowieczym i Synem Bożym, zawołali: „Na co nam jeszcze potrzeba świadectwa? Sami przecież słyszeliśmy z ust Jego”. (Łk 22,71) Poczuli diabelską satysfakcję, że będą mogli skazać na śmierć i tym samy pozbyć się swojego wielkiego konkurenta, Jezusa. Wiedzieli, że Syn Człowieczy i Syn Boży to Ktoś znacznie większy od każdego z nich. Pycha jednak nie pozwalała im tolerować kogoś, kto stałby ponad nimi. Uznali więc Jezusa, Istotę Najwyższą, za bluźniercę godnego śmierci. Nie chcieli więc już żadnych świadectw – zwłaszcza prawdziwych – gdyż te mogłyby przeszkodzić im w usunięciu Jezusa spośród żywych.

11. Prawdziwy Bóg stał się człowiekiem i ocalił nas przez swoją śmierć

Członkowie Rady zapytali Jezusa: „Więc Ty jesteś Synem Bożym? Odpowiedział im: Tak. Jestem Nim” (Łk 22,70). Jezus udzielił odpowiedzi na to pytanie, chociaż mógł je przemilczeć, cała bowiem Jego działalność i cuda świadczyły o Jego Boskiej potędze, wiedzy i miłości, a więc – o Jego Boskości. Odpowiedział jednak, aby tajemnica Jego Boskiej natury była wyznawana przez wieki istnienia Kościoła, aby wierzący nie mieli wątpliwości co do tego, że to nie kto inny, lecz prawdziwy i miłosierny Bóg naprawdę stał się człowiekiem. Przyjął ludzką naturę, aby móc nas odkupić przez swoją bolesną mękę i śmierć.

12. Jezus miłosiernym Zbawicielem

Mówiąc, że jest Synem Człowieczym i Synem Bożym – któremu przysługuje prawo zasiadania „po prawej stronie Wszechmocy Bożej” (Łk 22,69) – Jezus pośrednio ujawnił swoje miłosierdzie. Dał bowiem członkom Rady do zrozumienia, że nie jest takim jak oni słabym człowiekiem, lecz wszechmocnym Synem Bożym, który jednym swoim pragnieniem mógłby nie tylko się wyzwolić spod ich władzy, lecz nawet ich unicestwić. Nie czyni tego jednak, gdyż jest ratującym nas od potępienia posłańcem Bożego miłosierdzia. Jest pełnym miłosierdzia Zbawicielem. Zdaje się na ich wolę, zaślepienie i nawet na ich nienawiść nie z powodu swojej słabości, lecz dla wypełnienia planu Bożego miłosierdzia: planu zbawienia świata. (Więcej o Bożym miłosierdziu tutaj)

13. Prawda Boża niezrozumiała bez światła Ducha Świętego

Wszystko, co mówił Jezus, zawsze było prawdą, którą przekazywał nam przez swoje usta dla naszego zbawienia. Wielu słyszało Jego słowa. Jedni je przyjmowali i zmieniali swoje życie; inni je odrzucali i ich życie stawało się coraz gorsze. Słowa Jezusa usłyszeli również członkowie Rady. Uznali je jednak za kłamstwo i bluźnierstwo, za które Jezus powinien ponieść śmierć. „Sami przecież słyszeliśmy z ust Jego” – powiedzieli (Łk 22,71). Nie dostrzegali w słowach Jezusa niczego dobrego ani pożytecznego, bo zamknęli swoje serca na światło Ducha. Gdy ktoś, podobnie jak oni, gasi w sobie nadprzyrodzone światło Ducha Prawdy, to Ewangelię taktuje jako puste i bezużyteczne słowa, a tych, którzy je głoszą, za głupców i szaleńców godnych śmierci. Tak postąpiono z Jezusem i tak się często traktuje Jego uczniów głoszących Jego naukę. (Więcej o Duchu Swiętym tutaj)

14. Nikt nie pozbawi Syna Bożego Jego wszechmocy

Żydowskim elitom duchowym wydawało się, że potrafią pozbawić Jezusa potęgi, ujawnianej zwłaszcza w Jego nadzwyczajnych cudach. Myśleli, że potrafią Go pozbawić wszystkiego, nawet życia. Pozory wskazywały, że tak się stanie, bo udało im się Go ująć, uwięzić i sądzić. Na przekór temu wszystkiemu Jezus jednoznacznie i bez wahania mówi, że próby pozbawienia Go potęgi spełzną na niczym i On, Syn Człowieczy, „siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej”. (Łk 22,69) Jego wszechmoc, w stosownym czasie, ujawni się także na ziemi. Nikomu nigdy nie uda się pozbawić Go boskiej wszechmocy. Warto o tym pamiętać, gdy ulegamy pesymistycznemu wrażeniu, że zło zalewa świat i może całkowicie zniszczyć dobro, a błędy, herezje, fałszywe religie, sekty i ateizm – wiarę w Boga Jedynego w Trójcy Przenajświętszej. Ten, który siedzi „po prawej stronie Wszechmocy Bożej” ujawni się w chwale jako wszechmocny Pan, triumfujący nad grzechem, złem, fałszem i zakłamaniem. (Więcej o chwalebnym powrocie Chrystusa tutaj)

(Omówienie prawd wiary dla małych dzieci można znaleźć tutaj)

 

Autor komentarza: ks. Michał Kaszowski



Tytuły rozważań