Istnienie Boga || Bliskość Boga || Objawienie Boże || Odpowiedź na Boże Objawienie || Religie niechrześcijańskie || Jedyny Bóg || Trójca Święta || Stworzenie || Natura człowieka || Raj || Grzech pierworodny || Cierpienie i zło w świecie || Jezus Chrystus || Maryja || Kościół || Duch Święty || Łaska Boża || Sakramenty || Chrzest || Bierzmowanie || Eucharystia || Sakrament pojednania || Przygotowanie się do spowiedzi || Sakrament namaszczenia chorych || Kapłaństwo || Małżeństwo || Śmierć || Sąd szczegółowy i ostateczny || Czyściec || Niebo || Piekło || Miłosierdzie Boże || Paruzja || Zmartwychwstanie || Życie w przyszłym świecie || Sumienie || Przykazanie miłości || Grzech || Przykazania Boże || Modlitwa || Doskonalenie kontaktów osobowych | ||||
Ks. Michał Kaszowski |
TEOLOGIA W PYTANIACH I ODPOWIEDZIACH |
MIŁOŚĆ PŁODNA |
Zagadnienia poruszane na stronie ujęte w formie pytań:
Rdz 1,27-28
Łk 9,48; Mt 25,40
Dlaczego w przekazywaniu życia nie wyczerpuje się cały sens stosunków małżeńskich?
1 Kor 7,3-5
Jakie możliwości czynienia dobra mają małżeństwa bezdzietne?
Mt 6,25-34
Dlaczego wykluczanie lub ograniczanie liczby dzieci bez uzasadnionego powodu jest niemoralne?
Mk 9,36-37
Jakie mogą być powody nieuzasadnionego ograniczania liczby dzieci w rodzinie?
J 15,12-16
MIŁOŚĆ PŁODNA
Sam Bóg ustanowił małżeństwo. Jest ono specjalnym powołaniem, wezwaniem człowieka przez Boga do współdziałania z Nim.
1. Na czym polega współdziałanie małżonków z Bogiem-Stwórcą? Rdz 1,27-28
Każda autentyczna miłość jest stwórcza: odradza ona bowiem, ubogaca i uszczęśliwia zarówno osobę kochającą, jak i kochaną. Miłość wzajemna małżonków do siebie także ich tworzy, przyczynia się do ich wzajemnego ubogacenia i ciągłego rozwoju. Od małżonków Bóg wymaga jednak jeszcze czegoś więcej: aby owocem ich wzajemnej miłości i zjednoczenia duchowo-fizycznego był nowy człowiek. Poczęcie nowego życia nie powinno być rezultatem zaspokajania swej pożądliwości ani wynikiem „przypadku”, lecz - owocem wzajemnej miłości, zjednoczenia nie tylko ciał, ale i serc. Przekazując życie, małżonkowie współdziałają z Bogiem stwarzającym nieśmiertelne dusze ich dzieci. Włączenie się w stwórczą działalność Boga przez przekazywanie życia jest istotnym celem małżeństwa. Jeśliby zatem decydujące się na ślub osoby wykluczyły potomstwo, ich małżeństwo byłoby nieważne.
2. Dlaczego przerywanie cięży jest wielkim grzechem? Łk 9,48; Mt 25,40
Przerywanie ciąży jest zabójstwem bezbronnego człowieka, który swoje istnienie otrzymał nie tylko od rodziców, ale przede wszystkim od Boga. Przekazywanie życia przez ludzi splecione jest bardzo silnie z działalnością Boga, który stwarza nieśmiertelne dusze, powołane do wiecznego istnienia. Zabójstwo dziecka w łonie matki przerywa jego ziemskie istnienie, którym mogło się ono cieszyć i ubogacać innych. Niszcząc poczęte życie, pozbawia się dziecko możliwości wzrostu, rozwoju oraz wielu łask, które mogłoby otrzymać w przyszłości w sakramentach, np. w sakramencie chrztu, w Komunii św. itp. Ponieważ zabójstwo nienarodzonego dziecka jest wielkim złem, dlatego też nie można go usprawiedliwić brakiem warunków, a nawet komplikacjami zdrowia. Zabicie nienarodzonego dziecka wywołuje jeszcze większe komplikacje psychiczne, niepokoje, wyrzuty sumienia. Nawet ryzyko urodzenia dziecka nienormalnego i chorego nie upoważnia nikogo do odbierania mu życia. Z punktu widzenia bowiem wiary nawet życie osób upośledzonych i cierpiących ma wielką wartość. Kościół wierzy — uczy papież Jan Paweł II — „że życie ludzkie, nawet gdy słabe i cierpiące, jest zawsze wspaniałym darem Bożej dobroci” (Familiaris consortio, 30). Zło przerywania ciąży polega na tym, że rodzi silny niepokój a często nawet załamania psychiczne u matek, które dopuściły się tego grzechu, a nie podjęty się żadnej formy naprawiania i wynagradzania zła, np. przez przyjęcie dalszego potomstwa, pomaganie rodzinom wielodzietnym, wspieranie moralne matek w ciąży, popieranie ruchów zajmujących się obroną poczętego życia, odradzanie kobietom popełniania podobnego czynu itp. Nierzadko też wskutek przerywania ciąży pojawiają się jeszcze inne powikłania, jak: bezpłodność, niemożliwość donoszenia następnego poczętego dziecka, a nawet śmierć matki.
Nie można też przemilczeć odpowiedzialności za niszczenie bardzo wczesnego istnienia ludzkiego, co ma miejsce przy stosowaniu wkładek domacicznych i niektórych hormonalnych pigułek antykoncepcyjnych (np. typu „mini-pill”). Choć środki te nazywa się „antykoncepcyjnymi”, w gruncie rzeczy są one środkami poronnymi. Stosowanie ich jest równoznaczne z akceptacją pewnych praktyk wczesnoporonnych. Stosujący je ponosi odpowiedzialność nie tyle za zapobieganie poczęciu, ile za niszczenie już poczętego życia.
3. Dlaczego w przekazywaniu życia nie wyczerpuje się cały sens stosunków małżeńskich? 1 Kor 7,3-5
Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo: jest on obrazem Boga-Miłości, powołanym do miłości. „Człowiek jako duch ucieleśniony, czyli dusza, która się wyraża poprzez ciało, i ciało formowane przez nieśmiertelnego ducha, powołany jest do miłości w tej właśnie swojej zjednoczonej całości. Miłość obejmuje również ciało ludzkie, a ciało uczestniczy w miłości duchowej” (Familiaris consortio, 11). Stosunek małżeński zawsze powinien być wyrazem miłości do drugiej osoby i równocześnie tę miłość ustawicznie pogłębiać. Jeśli współżycie ma być wyrazem miłości, nie może współmałżonka narażać na wewnętrzne niepokoje sumienia, wymaga natomiast poszanowania uczuć drugiej osoby i jej godności. Wyrażające i pogłębiające miłość małżeńską współżycie seksualne zespala małżonków, pogłębia ich jedność, a tym samym wytwarza odpowiedni klimat sprzyjający rozwojowi dzieci, które już się urodziły albo też dopiero się urodzą. W tym znaczeniu każdy akt seksualny, wypływający z autentycznej miłości, skierowany jest na nowe życie, bądź na to, które się z niego pocznie, bądź też na życie już zrodzonych dzieci, wymagających do prawidłowego rozwoju klimatu miłości i jedności duchowej. Nie każdy stosunek musi kończyć się poczęciem nowego życia, powinien jednak być na nie otwartym. Stosunki nie „przestają być moralnie poprawne, nawet gdyby przewidywano, że z przyczyn zupełnie niezależnych od woli małżonków będą niepłodne, ponieważ nie tracą swojego przeznaczenia do wyrażania i umacniania zespolenia małżonków... Jednakże... konieczną jest rzeczą, aby każdy akt małżeński zachował swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania życia ludzkiego” (Humanae vitae, 11). Kościół katolicki uważa jednak za niemoralne każde działanie zmierzające do ubezpłodnienia stosunku w sposób sztuczny, czyli przez stosowanie wszelkich środków antykoncepcyjnych.
4. Jakie możliwości czynienia dobra mają małżeństwa bezdzietne?
Według nauczania Kościoła życie małżeńskie stanowi wartość nawet wtedy, gdy zrodzenie potomstwa jest niemożliwe. „Niepłodność fizyczna — uczy Jan Paweł II — może bowiem dostarczyć małżonkom sposobności do innej, ważnej służby na rzecz życia osoby ludzkiej, jak na przykład adopcja, różne formy pracy wychowawczej, niesienie pomocy innym rodzinom czy dzieciom ubogim lub upośledzonym” (Familiaris consortio, 14). „Rodziny chrześcijańskie winna ożywiać większa gotowość do adopcji i przysposobienia dzieci pozbawionych rodziców czy też opuszczonych: podczas gdy te dzieci, odnajdujące na nowo ciepło uczuć rodzinnych zaznają pełnego miłości opatrznościowego ojcostwa Boga, świadczonego przez rodziców chrześcijańskich, wzrastając w atmosferze pogody i ufności, cała rodzina zostanie ubogacona wartościami duchowymi poszerzonego braterstwa... Bardziej jeszcze aniżeli opuszczenie dzieci, niepokoi dzisiaj marginalizacja społeczna i kulturowa, boleśnie uderzająca starych, chorych, upośledzonych, narkomanów, byłych więźniów itd. W ten sposób poszerza się niepomiernie horyzont ojcostwa i macierzyństwa rodzin chrześcijańskich: ich miłość płodna duchowo podejmuje wyzwanie tych i innych naglących potrzeb naszych czasów. Chrystus Pan, wraz z rodzinami i przez nie, nadal ma «współczucie» dla rzesz” (Familiaris consortio, 41).
5. Na czym polega odpowiedzialne rodzicielstwo? Mt 6,25-34
Ponieważ Bóg jest miłością, dlatego chce się dzielić swoim istnieniem z innymi istotami. Choć bez wątpienia chce On uszczęśliwić istnieniem jak najwięcej istot, nie stwarza np. na ziemi nieskończenie wielu ludzi, gdyż nasz glob może zapewnić przetrwanie tylko jakiejś określonej liczbie osób. Podobnie ma być z miłością rodzicielską. Autentyczna miłość rodziców powinna pragnąć powołać do życia jak najwięcej dzieci. To pragnienie musi być jednak hamowane realnymi możliwościami, czyli odpowiedzialnością za przekazane życie. Rodzice bowiem mają nie tylko przekazać życie, ale też zatroszczyć się o prawidłowy rozwój zrodzonych dzieci. Muszą zatem rozważać, jaka ilość dzieci ten prawidłowy rozwój zapewni. Rozumna miłość ma być fundamentem planowania rodziny. Zastanawiając się nad liczbą dzieci, rodzice powinni rozważać nie tylko same czynniki ekonomiczne. Do pełnego rozwoju i szczęścia dziecko potrzebuje nie tylko ładnego ubranka, licznych zabawek, ale przede wszystkim miłości rodzicielskiej, ich obecności oraz towarzystwa kochającego je rodzeństwa. Darowanie przez rodziców dziecku rodzeństwa przewyższa luksus ekonomiczny, zmniejsza poczucie osamotnienia, zwłaszcza w późniejszym wieku, kiedy rodzice odejdą z tego świata. Tak więc odpowiedzialne rodzicielstwo jest rozumną troską o rozwój i los powołanych do istnienia dzieci. „Jeśli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony unikać zrodzenia dalszego dziecka” (Humanae vitae, 10).
Niemoralne, sprzeczne z miłością, jest takie planowanie rodziny, które wypływa z egoizmu, troski wyłącznie o siebie, ze snobizmu, np. rodzice nie chcą mieć dziecka, bo nie byłoby ich stać na utrzymanie poziomu życia, jaki przyjęty jest w ich środowisku, bo nie mogliby wyjeżdżać za granicę. Brak jest odpowiedzialnego rodzicielstwa u małżonków, którymi włada strach przed ciążą, pogoń za dobrami materialnymi, za nadmiernym luksusem itp., gdyż w tym wszystkim zatraca się prawdziwa miłość. Planując rodzinę, małżonkowie powinni kierować się uczciwym sumieniem, swoje decyzje podejmować przed Bogiem, którego są współpracownikami. Jemu też powinni umieć zawierzyć, zwłaszcza wtedy, gdy przychodzą na świat dzieci „nie zaplanowane” przez nich, a powołane do istnienia przez Boga, który także ma swój plan i wie, co dla nas jest najlepsze. Rodzice ufający Bogu, Jego opatrzności, nie wpadną w panikę, gdy pojawi się „nie planowana” ciąża, i nie zniszczą poczętego życia. Przyjęcie każdego dziecka jest nie tylko wyrazem miłości do niego, ale również i wyrazem zaufania Bogu, Jego dobroci i opiece. Przerwanie ciąży wyraża zarówno brak miłości do poczętego dziecka, jak i nieumiejętność zdania się na Boga, brak ufności, niewiarę w Jego opiekę.
Odpowiedzialne rodzicielstwo wymaga od rodziców znajomości dozwolonych przez Kościół naturalnych metod planowania poczęć, opartych na rozpoznaniu cykliczności dni płodnych i niepłodnych kobiety. Papież Jan Paweł II przypomina konieczność odpowiedniego pouczenia małżonków oraz młodych osób, myślących o założeniu w przyszłości własnej rodziny, o rytmach płodności. To uświadomienie ma łączyć się z równoczesnym wychowaniem do czystości. „Trzeba zatem uczynić wszystko, aby udostępnić tę wiedzę ogółowi małżonków, a wcześniej jeszcze osobom młodym, poprzez informację i wychowanie jasne, stosowne i poważne, przy współudziale par małżeńskich, lekarzy i ekspertów. Znajomość taka winna następnie wejść w wychowanie do samokontroli: stąd płynie absolutna konieczność cnoty czystości i stałego wychowania do niej” (Familiaris consortio, 33). Poruszając powyższy problem, Wanda Półtawska pisze: „W strukturze płodności kobiety kryje się rozwiązanie problemu kierowania płodnością: opierając się na jej rytmie można wybrać chwilę poczęcia nowego życia. Pozostaje tylko problem «diagnozy», ścisłego określenia, kiedy jaka jest faza cyklu. Okres dojrzewania dziewczynki jest odpowiednim momentem, żeby pouczyć ją o wszystkich subiektywnych i obiektywnych sprawdzalnych objawach jajeczkowania. Zdolność obserwacji tych objawów jest warunkiem spokojnego małżeństwa. Każde bowiem małżeństwo ma dziś problem nie tylko kierowania płodnością, ale także jej ograniczania”.
6. Dlaczego wykluczanie lub ograniczanie liczby dzieci bez uzasadnionego powodu jest niemoralne? Mk 9,36-37
Kościół przypomina, że odpowiedzialne rodzicielstwo polega nie tylko na wydaniu na świat dziecka, lecz również — na zabezpieczeniu jego rozwoju, na zapewnieniu mu odpowiedniego wychowania. Rodzice w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem, kierując się prawym sumieniem, powinni zdecydować, ilu dzieciom mogą przekazać życie. Rozumna miłość ma dyktować liczbę dzieci. Aby podjąć odpowiedzialną decyzję, muszą rozważyć wszystkie okoliczności, warunki, zdrowie, dobro dzieci już narodzonych itp. Rodzice powinni też mieć świadomość, że Bóg powołał ich do współdziałania ze sobą, dlatego też z Nim, na modlitwie, mają omawiać problem liczebności swojej rodziny. Trzeba zaznaczyć z naciskiem, że odpowiedzialna miłość, a nie egoizm, ma być źródłem podejmowania decyzji dotyczących liczby dzieci. Z teologicznego punktu widzenia grzechem jest każde świadome i dobrowolne nastawienie i działanie zaprzeczające miłości. Niechęć do przekazywania życia, ujawniająca się w lęku przed ciążą, podejmowaniu się działań antykoncepcyjnych, a przede wszystkim przerywanie ciąży, wyrażają różne stopnie nienawiści do człowieka - dziecka. Każdy zaś świadomy i dobrowolnie zaakceptowany odcień nienawiści niszczy miłość, a tym samym jest grzechem. Jeśli rodzice bez uzasadnionych powodów nie chcą przekazywać życia, grzeszą, nawet jeśli w ograniczeniu poczęć posługują się metodami naturalnymi, dozwolonymi przez Kościół. Ich wewnętrzne nastawienie jest bowiem sprzeczne z miłością twórczą, chcącą się dzielić z innymi.
7. Jakie mogę być powody nieuzasadnionego ograniczania liczby dzieci w rodzinie?
Małżonkowie, przed Bogiem i zgodnie z prawym sumieniem, mają zadecydować o liczbie dzieci. Często, odmawiając dzieciom prawa do istnienia lub ograniczając się do wydania na świat jednego tylko dziecka, tłumaczą się oni brakiem odpowiednich warunków. Posługiwanie się tym argumentem w ogromnej ilości wypadków budzi poważne zastrzeżenia, szafują bowiem nim ludzie faktycznie biedni i milionerzy, osoby o wątłym zdrowiu i zupełnie zdrowe. Można zatem przypuszczać, że — pomimo tłumaczenia się brakiem warunków — prawdziwe źródło wykluczania lub ograniczania potomstwa zazwyczaj jest zupełnie inne. Zasadniczy powód postawy wykluczającej dziecko — to niedostrzeganie jego wartości: jawi się ono nieraz rodzicom raczej jako „intruz”, „zło”, „zagrożenie wolności i spokoju” niż jako posiadający swoją wielkość i godność człowiek, jako skarb, mogący ich ubogacić. Wiele jest powodów niedostrzegania wartości dziecka i niechęci do wydania go na świat.
Jedną z przyczyn niedostrzegania wartości dziecka i niechęci do zajścia w ciążę może być oddziaływanie środowiska. Często bowiem wyśmiewa się rodziny wielodzietne, matki w ciąży, kpi się z nich, nazywa „głupimi”. Nierzadko też zniechęca się ludzi do posiadania liczniejszego potomstwa stwierdzeniami typu: „Tylko ludzie z marginesu społecznego rozmnażają się jak króliki”. Wszystkie tego typu argumenty wyrabiają emocjonalną postawę nie sprzyjającą wielodzietności.
Inną przyczyną niechęci do przekazywania życia jest ogólna postawa niezdolności do ponoszenia ofiar. Ona to właśnie tłumaczy, dlaczego milionerzy posiadający wille, samochody oraz luksusowe urządzenia usprawiedliwiają się, że nie mają warunków na przyjęcie dziecka. Konsumpcyjny styl życia powoduje, że dziecko nie jest pojmowane jako wartość, ale jako „zagrożenie”.
W niektórych wypadkach niechęć do poczęcia dziecka może być pozostałością po przedmałżeńskich stosunkach seksualnych, które taką postawę w małżonkach utrwaliły. Wszystkie pierwsze przeżycia - jak uczy psychologia - są najmocniejsze i najtrwalsze, stają się na przyszłość wzorcami zachowań. Najtrwalsze są też przeżycia związane z pierwszymi stosunkami seksualnymi. Jeżeli zaś były to stosunki przedmałżeńskie, mogły utrwalić obawę przed zajściem w ciążę, gdyż była ona wtedy czymś wyjątkowo niepożądanym, wywołującym strach. Ten lęk przed zajściem w ciążę może przetrwać także w małżeństwie jako pozostałość po współżyciu seksualnym w okresie narzeczeńskim.
Jeszcze innym powodem niedostrzegania wartości dziecka może być brak autentycznej i głębokiej wiary, ukazującej prawdziwą godność człowieka. Chrystus wyraźnie pouczył nas: „I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje. Mnie przyjmuje” (Mt 18,5). W tych słowach Zbawiciel podkreśla, że dziecko jest dla rodziców i rodzeństwa wielkim bogactwem, czymś cennym, gdyż przez nie On sam zbliża się do rodziny, wnosząc w nią swoje dary i błogosławieństwo.
Państwo jest odpowiedzialne za tworzenie takich warunków społecznych, aby rodzice mogli swobodnie decydować o ilości dzieci, aby nie musieli — wbrew wewnętrznemu przekonaniu — ograniczać ich liczby, np. dlatego, że nie posiadają odpowiedniego mieszkania lub zarobków. Kościół „potępia, jako ciężką obrazę godności ludzkiej i sprawiedliwości, wszystkie te poczynania rządów, czy innych organów władzy, które zmierzają do ograniczenia w jakikolwiek sposób wolności małżonków do podejmowania decyzji co do potomstwa. Stąd też wszelki nacisk wywierany przez te władze na rzecz stosowania środków antykoncepcyjnych, a nawet sterylizacji i spędzania płodu, winien być bezwzględnie potępiony i zdecydowanie odrzucony. Podobnie należy napiętnować jako wielce niesprawiedliwy ten fakt, że w stosunkach międzynarodowych pomoc gospodarcza udzielana na rzecz rozwoju ludów jest uzależniona od programów antykoncepcji, sterylizacji czy spędzania płodu” (Familiaris consortio, 30).
8. Co jest grzechem we współżyciu małżeńskim? J 15,12-16
Miłość jest powołaniem małżonków. „Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa” (Redemptor hominis, 10). Grzechem w małżeństwie jest wszystko, co nie wyraża miłości, czyli troski o drugą osobę, o jej szczęście, rozwój i ubogacenie. Ludzka miłość, jak i sam człowiek, posiada podwójny wymiar: duchowy i cielesny. Wewnętrzna zatem, duchowa życzliwość, pragnienie uszczęśliwiania i ubogacania drugiego musi przyjąć jakieś zewnętrzne, cielesne, odczuwalne przez innych formy, np. słów, gestów, pieszczot itp. Między innymi i stosunek fizyczny należy do jednej z form wyrażania miłości małżeńskiej. Ma on również tę miłość i jedność małżeńską ciągle umacniać. Przez sakrament małżeństwa ludzka, duchowo-fizyczna miłość mężczyzny i kobiety została ubogacona miłością Chrystusową przez Ducha Świętego. Ten właśnie Duch, „udzielany podczas uroczystości sakramentalnej, użycza małżonkom chrześcijańskim daru nowej komunii, komunii miłości, która jest żywym i rzeczywistym obrazem tej najszczególniejszej jedności, która czyni z Kościoła niepodzielne Ciało Mistyczne Chrystusa Pana” (Familiaris consortio, 19). Objawy wzajemnej czułości małżonków „są przeniknięte tą miłością, jaką czerpią oni z Serca Bożego” (Paweł VI). Grzeszne byłoby takie współżycie, które nie wyraża miłości do współmałżonka, które go wykorzystuje, nie liczy się z jego uczuciami, uzasadnionymi życzeniami, sumieniem, wrażliwością, godnością itp.
Miłość, będąca powołaniem małżonków, ma objąć swoim zasięgiem także i dzieci, zarówno narodzone, jak i poczęte, a także i te, które mogą być poczęte. Czymś grzesznym byłaby niechęć do dziecka, przejawiająca się w panicznym lęku przed ciążą oraz w świadomych praktykach zmierzających do ubezpłodnienia współżycia przez stosowanie środków antykoncepcyjnych, przerywanie stosunków oraz niszczenie nowego życia przez przerywanie ciąży. Jak już to zostało wspomniane, niektóre ze środków uznawanych za antykoncepcyjne, są środkami powodującymi ciągłe niszczenie poczętego życia, np. wkładka domaciczna, niektóre pigułki hormonalne, np. „mini-pill”. Bronienie się przed przekazywaniem życia dziecku, bez jakiegokolwiek słusznego powodu, również jest czymś niemoralnym. Praktyki antykoncepcyjne są działaniami zaprzeczającymi miłości otwartej na nowe istnienie i sprawiają, że stosunek małżeński nie wyraża w pełni miłości do współmałżonka, np. przerywanie stosunków przez męża, zmuszanie żony, aby przed współżyciem zatruwała sobie organizm jakimiś pastami i kremami plemnikobójczymi, stale zażywała tabletki hormonalne itp.
9. Dlaczego niemoralne jest stosowanie wszelkich środków antykoncepcyjnych, natomiast dozwolone są tzw. metody naturalne?
Kościół zaleca odpowiedzialne rodzicielstwo, przy czym zezwala tylko na stosowanie naturalnych metod planowania poczęć, wykluczając stosowanie wszelkich sztucznych środków zapobiegania ciąży. Nie tylko ewentualna szkodliwość dla zdrowia tych ostatnich jest motywem zakazu, choć i tego czynnika nie można bagatelizować. Zakaz działań antykoncepcyjnych ma głębsze źródło. Otóż nie tyle stosunek nie kończący się poczęciem nowego życia jest grzeszny — bo nie musi być grzesznym współżycie w okresie niepłodności kobiety, jeśli tylko wyraża wzajemną miłość — ile samo świadome działanie ubezpładniające, np. zażywanie środków antykoncepcyjnych, zgadzanie się na taką praktykę, przerywanie stosunków itp. Działanie to bowiem w aktywny sposób ujawnia postawę antykoncepcyjną, czyli postawę niechęci do nowego życia, które mogłoby się począć. Ta zaś niechęć jest sprzeczna z miłością do człowieka — dziecka mogącego się począć. Brak miłości zaś jest grzechem. Postawa antykoncepcyjna jest pewną formą nienawiści do dziecka, mogącą się ujawnić w pełni, gdy zostanie ono faktycznie poczęte. Wówczas postawa niechętna poczęciu może doprowadzić do zabicia dziecka lub przyjęcia go bez miłości.
Przy stosowaniu naturalnych metod w planowaniu poczęć nie ma tego działania ubezpładniającego. Jeśli małżonkowie decydują się na współżycie tyko w okresach niepłodnych, gdyż z rozsądnych powodów nie mogą przyjąć dziecka, nie grzeszą, jeśli tylko ich stosunki małżeńskie wyrażają wzajemną miłość. Jednak nawet przy stosowaniu naturalnych metod regulacji poczęć może się ujawnić antykoncepcyjne i tym samym grzeszne nastawienie małżonków, podobne do tego, jakie przejawia się w wypadku sztucznego ubezpładniania stosunków. Ma to miejsce wtedy, gdy odznaczają się oni niechęcią do powstania nowego życia, panicznym lękiem przed ciążą, przed poczęciem dziecka. To antykoncepcyjne nastawienie i w tym wypadku zaprzecza miłości, a tym samym jest grzeszne, gdyż traktuje dziecko nie jako wartość, lecz jako „intruza”, „zagrożenie”, „niebezpieczeństwo”. Takie pełne niechęci nastawienie do nowego życia stanowi formę nienawiści. Tymczasem Bóg powołał nas do miłości, która nie godzi się z wrogością i niechęcią nie tylko do ludzi narodzonych, ale i do mogących przyjść na świat. Kościół, który stoi na straży wiary i miłości, stara się uświadomić małżonkom, jaka forma współżycia seksualnego najpełniej wyraża miłość wzajemną do siebie i do ewentualnego nowego istnienia ludzkiego, a także do Boga-Stwórcy, z którym mają oni współdziałać.
Stosowanie metod naturalnych wyraża liczenie się z rytmem płodności, ustanowionym przez Stwórcę. Stosując natomiast różne praktyki antykoncepcyjne, „małżonkowie przez stosunki małżeńskie podejmują czynność, która z istoty swej wzywa stwórczej ingerencji Boga i na nią jest otwarta, a z drugiej strony własnowolnym działaniem uniemożliwiają poczęcie życia. Mamy tu do czynienia z wyraźnym odrzuceniem powołania do współpracy z Bogiem”.
Jeszcze inny powód przemawia za odrzuceniem przez Kościół wszelkich sposobów sztucznego regulowania poczęć. Powodem tym jest ryzyko traktowania kobiety przez mężczyznę jako przedmiot. To ona bowiem najczęściej zobowiązana jest zrobić wszystko, by nie zajść w ciążę, ona ma zatruwać swój organizm różnymi środkami antykoncepcyjnymi. Stosowanie metod naturalnych w planowaniu poczęć skłania mężczyznę do liczenia się z kobietą, do zainteresowania się nią, wychowuje do wczuwania się w jej sytuację, co posiada wielką wagę w życiu rodzinnym. „Wybór rytmu naturalnego bowiem - stwierdza papież Jan Paweł II - pociąga za sobą akceptację cyklu osoby, to jest kobiety, a co za tym idzie, akceptację dialogu, wzajemnego poszanowania, wspólnej odpowiedzialności, panowania nad sobą... W tym kontekście para małżeńska doświadcza, że ich wspólnota małżeńska ubogaca się takimi wartościami, jak czułość i serdeczność, które są czynnikami głęboko ożywiającymi płciowość ludzką, również w wymiarze fizycznym” (Familiaris consortio, 32).
Stosowanie metod naturalnych wymaga okresowej wstrzemięźliwości, a tym samym jest czymś trudnym. Aby sprostać niełatwym zadaniom wypływającym z autentycznej miłości do Boga oraz do współmałżonka i dzieci, małżonkowie powinni szukać wsparcia w łasce Chrystusowej. Powinni zatem mieć dziecięce zaufanie do Boga i Jego pomocy, uciekać się do modlitwy i sakramentów Eucharystii i pojednania. „Tak umocnieni małżonkowie chrześcijańscy potrafią zachować żywą świadomość szczególnego wpływu, który wywiera łaska sakramentu małżeństwa na wszystkie aspekty życia małżeńskiego, a zatem i na dziedzinę płciową: dar Ducha, przyjęty i odwzajemniony przez małżonków, pomoże im przeżywać płciowość ludzką wedle zamysłu Bożego i jako znak jednoczącej i płodnej miłości Chrystusa do Jego Kościoła” (Familiaris consortio, 33).
Literatura na temat szkodliwości antykoncepcji:
- Specjalistyczne aspekty problemu antykoncepcji. Praca zbiorowa, Rzym 1980.
Inne witryny:
Ewangelia na każdy dzień
Jezus i Maryja w oczach ewangelistów i mistyków
Czytelnia
Leksykon "Prawdziwe Życie w Bogu"