Istnienie Boga || Bliskość Boga || Objawienie Boże || Odpowiedź na Boże Objawienie || Religie niechrześcijańskie || Jedyny Bóg || Trójca Święta || Stworzenie || Natura człowieka || Raj || Grzech pierworodny || Cierpienie i zło w świecie || Jezus Chrystus || Maryja || Kościół || Duch Święty || Łaska Boża || Sakramenty || Chrzest || Bierzmowanie || Eucharystia || Sakrament pojednania || Przygotowanie się do spowiedzi || Sakrament namaszczenia chorych || Kapłaństwo || Małżeństwo || Śmierć || Sąd szczegółowy i ostateczny || Czyściec || Niebo || Piekło || Miłosierdzie Boże || Paruzja || Zmartwychwstanie || Życie w przyszłym świecie || Sumienie || Przykazanie miłości || Grzech || Przykazania Boże || Modlitwa || Doskonalenie kontaktów osobowych |
||||
Ks. Michał Kaszowski |
TEOLOGIA W PYTANIACH I ODPOWIEDZIACH |
Miłość wobec cierpienia |
Zagadnienia poruszane na stronie ujęte w formie pytań:
Miłość wobec cierpienia
Tragedią człowieka - istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boże - jest nie tylko to, że popadła w grzech, ale i to, że dosięga je cierpienie. Według nauki objawionej między grzechem i cierpieniem ludzkim istnieje głębokie powiązanie. Chrześcijanin powołany jest do tego, by usuwać wszelkie formy cierpienia.
1. W jaki sposób Księga Rodzaju tłumaczy pojawienie się cierpienia na świecie? Rdz 3,6-20
Pierwsza księga Starego Testamentu wyjaśnia, że cierpienie jest następstwem grzechu prarodziców, którzy oddalili się od Boga, jedynego źródła szczęścia. I tak po upadku pierwsi ludzie zaczęli odczuwać niepokój, co obrazowo przedstawione jest jako ukrywanie się przed Bogiem (por. 3,8). Z powodu grzechu kobieta ma w bólu rodzić dzieci (por. 3,16), a mężczyzna z wielkim trudem ma zdobywać pokarm, ponieważ ziemia będzie rodzić ciernie i oset (por. 3,17-19).
2. Jakie cierpienie i dzisiaj rodzi się z grzechu? Mk 15,16-20
Wiele form cierpienia wyraźnie łączy się z grzechem, np. niepokój, rozgoryczenie, dotkliwe wyrzuty sumienia, niezadowolenie z siebie itp. Grzechem są wojny, napady, zabójstwa, rozłamy i nienawiść. Świat, w którym jedni umierają z głodu, a drudzy żyją ponad stan — to rezultat grzesznej obojętności, egoizmu i niesprawiedliwości. Wielu ludzi nie posiada lekarstw, a państwa trwonią miliardy na zbrojenia, jedni ciężko pracują, a inni beztrosko się bawią. Wszystko to jest grzeszną niesprawiedliwością.
Nieraz cierpienie pojawia się stąd, że człowiek w bezmyślny i grzeszny sposób podchodzi do świata. Zamiast pełnego miłości kierowania światem, zamiast rozumnego wykorzystywania jego bogactw naturalnych, w człowieku pojawia się niepohamowane pragnienie chciwego zagarniania wszystkiego, eksploatowania i dewastowania przyrody. Człowiek bezmyślnie zanieczyszcza środowisko naturalne, co staje się powodem licznych chorób, a nawet zwiększonej śmiertelności. Jakże często wskutek lenistwa człowieka i braku gospodarności ziemia wydaje same tylko ciernie i chwasty (por. Rdz 3,17-18), nie mogąc wyżywić ludzkości skazując wielu na śmierć głodową i cierpienie. Z pewnością inaczej wyglądałoby życie na ziemi, gdyby człowiek - od początku swego istnienia - wszystkie swoje siły zużywał tylko dla postępu, dla pomnażania dobra, dla uszczęśliwiania innych, nie zaś - do niszczenia, zabijania i wymyślania nowej broni. Grzech, także i nasz, zawsze rodzi cierpienie, np. nasze lenistwo, egoizm, obojętność na los innych - wszystko to może stać się powodem przeżywania przez innych dotkliwego osamotnienia i bólu.
Nierzadko zdarza się, że cierpią niewinne dzieci, które – rodząc się z różnymi chorobami – są skazane na życie pełne cierpienia. Niestety, wiele cierpień tych biednych dzieci ma również swoją przyczynę w grzechu ludzkim. Ileż bowiem w historii ludzkiej było poczęć, które dokonały się pod wpływem upojenia alkoholem, narkotykami, ileż poczęć ze związków kazirodczych itp. Jak bardzo osłabiany bywał kruchy organizm dziecka przez papierosy, które paliły matki przed poczęciem, a nawet w stanie błogosławionym, przez zażywane przez nie narkotyki, przez różne środki antykoncepcyjne zatruwające ich organizm. Oczywiście, w wielu wypadkach ani matka, ani ojciec nie są osobiście odpowiedzialni za dziedziczone przez ich dziecko choroby lub ułomności. Gdybyśmy jednak umieli zbadać dokładnie właściwą przyczynę cierpienia jakiegoś niewinnego dziecka, mogłoby się okazać, że znajduje się ona w jakimś grzesznym związku przodków, który przyczynił się do dziedzicznego obciążenia rodzących się dzisiaj dzieci, albo w zatruciu środowiska naturalnego, które także wynika z niemoralnej działalności człowieka.
Choć grzech rodzi cierpienie, jednak nie można każdej formy ludzkiego bólu uważać za bezpośrednie następstwo jego upadków osobistych, za karę. Kiedy uczniowie Jezusa domagali się od Niego wyjaśnienia, czy kalectwo niewidomego od urodzenia jest karą za jego grzechy osobiste, czy też za grzechy jego rodziców usłyszeli odpowiedź: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże” (J 9,3). Chrystus również cierpiał, chociaż byt bezgrzeszny.
Cierpienie jest wielką tajemnicą. Niełatwo znaleźć odpowiedź na takie pytania, jak: „Dlaczego cierpią niewinne dzieci?”; „Dlaczego w kataklizmach giną tysiące osób?” Trudno nam odpowiedzieć, jakie to „sprawy Boże” mają się objawić w tych cierpieniach. Wszystko ostatecznie wyjaśni się dopiero w wieczności.
3. Dlaczego dopuszczenie przez Boga cierpienia nie przeczy Jego miłości? Łk 23,44-46
Zauważanie lub doświadczanie cierpienia stanowi poważną próbę dla naszej wiary w miłość i opiekę Bożą. Taką próbę musiała przechodzić również Maryja, kiedy spotykała się z „milczeniem” Ojca niebieskiego, podczas gdy Herod usiłował zabić Jego Syna, gdy faryzeusze wyśmiewali Go, kpili sobie z Niego, fałszywie Go oskarżali, gdy Piłat wydał Go na haniebną śmierć krzyżową. Wszystkie te cierpienia spadły na najbardziej niewinnego z ludzi. Przez mękę jednak i krzyż Chrystusa dokonało się nasze odkupienie. Dlatego właśnie Ojciec niebieski „milczał” widząc, jak Jego Syn cierpi.
Nieraz po latach dostrzegamy znaczenie pewnych wydarzeń, które wydawały się nam bezsensowne, niemiłe, które ocenialiśmy jako zwykłe nieszczęście. Prorokini Anna, o której pisze św. Łukasz, była dotknięta wielkim nieszczęściem, gdyż utraciła męża po siedmiu latach małżeństwa. To nieszczęście stało się jednak dla niej błogosławieństwem, gdyż - jako wolna od prac domowych - mogła wiele czasu spędzać na modlitwie w świątyni i spotkać wreszcie obiecanego od wieków Zbawiciela świata, Jezusa Chrystusa (por. Łk 2,36-38). I my, po jakimś czasie rozważając różne przykre wydarzenia ze swego życia, nieraz mówimy: „Niema złego bez dobrego. Dobrze, że się tak stało, a nie - inaczej”. Kiedy osiągniemy zbawienie, okaże się, jakie znaczenie miało nasze cierpienie. Wszystko bowiem, co spotykamy na tym świecie, może być właściwie ocenione dopiero w wieczności. Nierzadkie są wypadki, że ktoś w cierpieniu odnajduje Boga, nawraca się w szpitalu, zaczyna inaczej patrzeć na życie po utracie bliskiej osoby itp. Ktoś porównał życie do arrasu, który oglądany z jednej strony wydaje się być zespołem węzłów oraz przypadkowo ułożonych nitek. Oglądany zaś z właściwej strony - przedstawia się nam jako wspaniały obraz, w którym każda nitka znajduje się na właściwym miejscu. Z perspektywy wieczności okaże się, że Ojciec niebieski podobny był do dobrych rodziców, którzy muszą nieraz dać klapsa dziecku nie reagującemu na ich słowne upomnienia i zbliżającemu się z uporem do rozpalonego pieca. Wtedy poznamy, że Bóg przez choroby, wypadki prowadził wielu ludzi do nawrócenia, bez którego groziłoby im większe cierpienie - wieczne piekło.
4. Jak zachować się w cierpieniu, aby przyczyniało się ono do wzrostu duchowego oraz do zbawienia świata? Mt 26,36-44
Chrześcijanin może, a nieraz powinien usuwać cierpienie, jednak - tylko przy pomocy moralnych środków np. przez leczenie, pracę itp. Nie można likwidować cierpienia używając środków niemoralnych, np. nie można zabijać nienarodzonych dzieci, aby zaoszczędzić rodzinie „kłopotów” i niewygód związanych z pojawieniem się nowej osoby w jej wspólnocie. Niemoralne jest też zabijanie starców i ludzi zniedołężniałych, aby im „ulżyć”.
Jeśli cierpienia nie można usunąć moralnymi sposobami, pozostaje przyjąć swój krzyż i nieść go razem ze Zbawicielem. Chrystus nadał cierpieniu zbawczy sens. Przez nie może się dokonywać ustawiczna przemiana świata i jego zbawianie. Sobór Trydencki poucza, że można Bogu zadośćuczynić za grzechy własne oraz innych ludzi przez cierpliwe znoszenie prób doczesnych zesłanych przez Boga. Cierpiąc powinniśmy łączyć się z Jezusem Chrystusem ukrzyżowanym i wraz z Nim oddawać się całkowicie w ofierze Ojcu Niebieskiemu. Ważne jest częste ofiarowanie swojego życia Bogu, np. na każdej Mszy św., w czasie wykonywania różnych czynności czy też doznawania przeciwności życiowych. Cierpienie znoszone w duchu poddania się woli Bożej może nas doprowadzić do wielkiego wzrostu miłości, ta zaś przyczynia się do zbawienia nie tylko cierpiącego człowieka, lecz również i innych ludzi. Kto chce właściwie wykorzystać szansę, jaką stanowi dla niego cierpienie, powinien przyjąć postawę Chrystusa modlącego się w Ogrójcu. Kiedy bowiem Zbawicielowi groziła śmierć, prosił co prawda o odsunięcie od siebie kielicha cierpienia, jednak ostateczną decyzję pozostawił Ojcu Niebieskiemu. W cierpieniu Jezus modlił się: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42). Gotowość przyjęcia każdego trudu i cierpienia, które w planie Bożym ma jakieś znaczenie, wyraża i pogłębia miłość do Ojca niebieskiego.
5. Jakie znaczenie dla usuwania cudzego cierpienia może mieć stosowanie się do słów św. Pawła: „Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą” (Rz 12,15)? Łk 7,11-17; J 11,28-38
Często ludzkie cierpienie wzrasta jeszcze dodatkowo przez fakt, że nie można się nim z nikim podzielić, że nie znajduje się współczujących serc. Możliwość „wyżalenia się” przed innymi niesie wielu osobom prawdziwą ulgę wewnętrzną. Znalezienie osób rozumiejących cierpienie stanowi czynnik łagodzący ból. Jeśli zatem zależy nam na tym, aby zmniejszać ludzkie cierpienia i poczucie wewnętrznego osamotnienia, powinniśmy starać się współczuć innym, czyli starać się wyobrazić sobie przeżycia - zwłaszcza przykre - drugiej osoby, np. co przeżywa ona po stracie ukochanej matki, po nie zdanym egzaminie, po publicznym ośmieszeniu itp. Chrystus potrafił głęboko współczuć innym, np. gdy natknął się na pogrzeb jedynego syna wdowy, zrozumiał, co przeżywa nieszczęsna matka (por. Łk 7,13).
Aby pomóc cierpiącemu człowiekowi, nie wystarczy mu współczuć tylko wewnętrznie. Trzeba jeszcze okazać mu swoje współczucie przez słowa, gesty albo wymowne milczenie. Pod tym względem przykładem może być dla nas Chrystus, który często ujawniał swoje wewnętrzne współczucie. I tak np. okazał je wdowie opłakującej śmierć syna mówiąc:
„Nie płacz” (Łk 7,13). Potem wskrzesił go. Św. Jan wspomina, że Jezus wyraził swoje współczucie siostrom zmarłego Łazarza przez płacz: „A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: «Panie, gdybyś tu byt, mój brat by nie umarł”. Gdy więc Jezus ujrzał, jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: „Gdzieście go położyli?” Odpowiedzieli Mu: „Panie, chodź i zobacz!” Jezus zapłakał” (J 11,32-35).
6. Jak długo będzie istnieć cierpienie na świecie? Ap 21,1-4
Cierpienie nie będzie istnieć zawsze. Za swego życia ziemskiego Jezus zaczął wyzwalać ludzkość z cierpienia. Spotykając się z chorymi, uzdrawiał ich, niósł ulgę opłakującym śmierć swoich najbliższych, ponieważ wskrzeszał ich z martwych. Słowo Chrystusa niosło umocnienie w trudnościach i krzyżach życia. Rozpoczęty przez Jezusa proces wyzwalania świata z cierpienia zostanie zakończony po Jego drugim przyjściu, zwanym paruzją. Wówczas Zbawiciel utworzy pełnię królestwa Bożego, w którym nie będzie już miejsca na cierpienie i śmierć. Pan odnowi cały kosmos, wyzwalając go z niewoli „marności” (por. Rz 8,18-24). Wskrzeszając wszystkich z martwych, Chrystus uwolni w ów dzień całą ludzkość spod panowania śmierci. U kresu historii powstanie doskonała wspólnota zbawionych, w której nie będzie już - jak mówi Apokalipsa - „ani żałoby, ni krzyku, ni trudu” (Ap 21,4). Zanim jednak sam Chrystus uwolni świat i człowieka od cierpienia, jego uczniowie, czyli wszyscy należący do Kościoła, powinni zmniejszać ludzkie utrapienia i wyzwalać człowieka z niewoli zła.
Inne witryny:
Ewangelia na każdy dzień
Jezus i Maryja w oczach ewangelistów i mistyków
Czytelnia
Leksykon "Prawdziwe Życie w Bogu"