Rozważanie Ewangelii według św. Jana


Tytuły rozważań


ROZDZIAŁ 15


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21


Winny krzew i latorośle

Chwila rozstania z uczniami już nadeszła. Jezus udziela im swoich ostatnich pouczeń.

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia.1 Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy.2 Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was.3 Wytrwajcie we Mnie, a Ja (będę trwał) w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – o ile nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.4 Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.5 Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie.6 Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni.7 Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.8 Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!9 Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.10 To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.11 (J 15,1-11)

1. Możliwość życia w nowej głębokiej jedności i przyjaźni z Chrystusem

„Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia”. (J 15,1) Przyjście Jezusa Chrystusa na świat było czymś wyjątkowym. W łonie Dziewicy Maryi zaczął się kształtować Jezus, wyjątkowy „krzew winny”, który Ojciec zasadził i uprawia. Poczęty z Ducha Świętego Jezus narodził się, nauczał, aby nas oczyścić i zbawić, jednak Jego przeciwnicy, stojący na usługach szatana, postanowili usunąć Go ze świata. Nie chcieli tego „Winnego krzewu”, zazdrościli Mu, nienawidzili Go. Zamiast, zgodnie z prawdą, widzieć w Nim swojego Zbawiciela, dostrzegali – konkurenta. Ten krzew, według planów wrogów, miał być wyrwany z ziemi raz na zawsze. Tak się jednak nie stało z powodu zmartwychwstania Chrystusa. Ono jeszcze bardziej zakorzeniło na naszej ziemi ten niezwykły krzew, którym jest Jezus żyjący w Kościele. Dlatego właśnie przed swoim odejściem Jezus jeszcze raz pouczył swoich uczniów, że ich zjednoczenie z Nim się nie skończy. Godzina Jego śmierci faktycznie już się zbliżała. Dobiegał kresu czas widzialnego przebywania z Nim. Rozpoczynał się jednak nowy sposób Jego obecności i naszego przebywania z Nim. Już się zbliżała epoka w dziejach świata, kiedy wszystkie ludy ziemi będą mogły żyć w wielkiej jedności z Nim, podobnej do jedności winnego krzewu z wyrastającymi na nim latoroślami. Odchodzący Jezus przygotowywał swoich uczniów na nowy sposób życia z Nim w głębokiej jedności i przyjaźni w Kościele, większej niż dotychczasowa, kiedy stąpał po palestyńskiej ziemi w widzialnej ludzkiej naturze. (Więcej o życiu w jedności z Chrystusem w Kościele tutaj)

2. Troska Ojca o swój winny krzew

Jezus powiedział: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy.” (J 15,1-2) Ojciec chce, abyśmy – jako Jego lud – byli wszczepieni w Jego Syna, Jezusa Chrystusa, jak latorośle w winny krzew. Pragnie, abyśmy tworzyli jakby jedną żywą roślinę, która przynosi owoce dobra i prawdy. Ojciec robi wszystko, aby tak było; udziela nam łask, bezpośrednio lub za pośrednictwem swoich wiernych sług. Jeśli jednak jakaś latorośl nie przynosi owocu, to ją odcina. Nie śpieszy się jednak, daje szansę. Ostatecznym odcięciem latorośli, która nie przynosi żadnych owoców dobra i prawdy, jest śmierć. Taka bezowocna latorośl nie może już bezużytecznie wiecznie tkwić w Jego Synu, który jest prawdą i miłością. Zanim nastąpi śmierć, Ojciec oczyszcza, pielęgnuje, aby latorośle, którymi są przez Niego stworzone Jego dzieci, pokryły się dobrymi i licznymi owocami. Oczyszcza z różnego rodzaju szkodników, które wywołują choroby i uniemożliwiają przynoszenie owoców. (Więcej o Kościele, winnym krzewie tutaj)

3. Słowo Boże oczyszczające

Do apostołów, pośród których nie było już Judasza, gdyż wyszedł zdradzić Jezusa, Zbawiciel powiedział: „Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was.” (J 15,3) Apostołowie, którzy otaczali Jezusa, byli słabymi ludźmi, jednak w przeciwieństwie do wielu faryzeuszów, uczonych w Piśmie i arcykapłanów, uważali Jego naukę za prawdziwą i chcieli według niej układać swoje życie. Dlatego Jezus powiedział, że już są czyści. Słowo Boże bowiem, przyjęte z otwartym sercem, oczyszcza. Już wcześniej, na początku Ostatniej Wieczerzy, Jezus mówił o czystości swoich uczniów. Wtedy jednak dodał, że nie wszcyscy byli czyści, gdyż przebywał jeszcze pośród nich Judasz, który jeszcze nie wyszedł, aby ustalić z wrogami Zbawiciela sposób wydania Go. Wtedy Jezus powiedział: „Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy. Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: Nie wszyscy jesteście czyści”. (J 13,10-11) Przykład Judasza pokazuje, że nawet tak częste przebywanie przy Jezusie i słuchanie Jego nauczania jak on nie musi doprowadzić do czystości serca. Wszyscy apostołowie, oprócz niego, tę czystość osiągnęli, chociaż byli ludźmi słabymi, pełnymi różnych ludzkich wad i ułomności. Nawet już niebawem miała się ujawnić ich słabość, kiedy uciekli od Jezusa, a Piotr się Go zaparł. Oprócz Jana nie było ich też pod krzyżem, gdy na nim umierał dla zbawienia ich i całego świata.

4. Nikt nie przynosi owoców dobra sam z siebie

„Wytrwajcie we Mnie, a Ja (będę trwał) w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – o ile nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.” (J 15,4-5) Te słowa Jezusa są ważnym pouczeniem dla tych, którzy uważają, że mogą być uczciwymi, dobrymi i świętymi ludźmi bez Boga i Jego pomocy. Tym trwającym w błędzie ludziom Jezus mówi: „Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – o ile nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie”. Już Adam i Ewa pokazali, do czego prowadzi chęć układania sobie życia z pominięciem Boga i Jego dobrych rad. Doprowadzili do ruiny siebie i całą ludzkość. Szatan skłonił ich od odrzucenia Bożych rad, bo wiedział, że bez oparcia się na Bożych przykazania i wskazaniach, każdy człowiek i świat się zrujnuje. Zarozumialstwo, wzbudzone przez upadłego wskutek pychy złego ducha, rodzi przekonanie, że Bóg nie jest człowiekowi do niczego potrzebny, że nawet w dziedzinie moralnej można sobie samemu poradzić. Gdy szatan widzi taką pychę, przychodzi i prowadzi do upadku, który przypomina jego wzgardzenie Bogiem.

5. Nasze trwanie w Chrystusie i Chrystusa w nas

„Wytrwajcie we Mnie, a Ja (będę trwał) w was” (J 15,4) Trwać i „wytrwać” w Chrystusie można przez mocną wiarę, ufność, miłość; przez wypełnianie Jego przykazań, gdyż na tym polega miłość do Niego. Trwamy w jedności z Chrystusem przez Komunię św. Wielką obietnicę otrzymujemy za „wytrwanie” w Chrystusie. Jeśli Go nie porzucimy, nie oddalimy się od Niego, to On będzie „trwał” w nas. Dzięki temu „trwaniu” w nas Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, będziemy podobni do stale żyjących latorośli, które przynoszą obfite owoce świętości, dobra, życia w prawdzie, Może od dzieciństwa przyzwyczailiśmy się do takich sformułowań jak te, że w Komunii św. Chrystus „przychodzi” do nas, jest w nas „obecny”, że „mieszka” w naszych sercach, że możemy i powinniśmy żyć „w jedności” z Bogiem itp. Może tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tych określeń, że nie wyczuwamy już niepojętej tajemnicy, którą one wyrażają. A jest nią fakt, że nieskończony Bóg potrafi i chce przebywać w naszych duszach, chociaż one niewiele mają z Jego wielkości i doskonałości. To właśnie o tej niepojętej tajemnicy przypomina nam Jezus słowami: „Wytrwajcie we Mnie, a Ja (będę trwał) w was” (J 15,4). Trzeba pozwolić na to, by Bóg przez łaskę wszczepił nas w pień, którym jest Chrystus, winny krzew, i nigdy nie dopuścić do odłączenia się od Niego. Wtedy Jego obecność ujawni się w naszych dobrych czynach. Będziemy przez nie do Niego podobni. Jeśli ktoś nie pozwoli się wszczepić w Chrystusa lub się od Niego odłączy, stanie się podobny do gałązki, która skazała się na pewne uschnięcie, czyli na pewną śmierć. Inaczej być nie może.

6. Płonące w ogniu uschnięte latorośle

„Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie.” (J 15,6) Latorośl, która nie przynosi owoców, jest bezużyteczna lub nawet szkodliwa dla tych gałązek, które owocują. Może być chora i zarazić inne latorośle winnego krzewu powodując, że tak jak ona przestaną przynosić dobre owoce. Dlatego się ją odcina i wyrzuca. Wtedy już ostatecznie uschnie i jako niepotrzebna zostanie wrzucona do ognia. Podobnie się dzieje z ludźmi, którzy – przez brak wiary i miłości – przestali trwać w Chrystusie i nie pozwolili Mu ożywiać się Jego łaską. Ponieważ się od Niego odłączyli, nie potrafią już żyć prawdą i kierować się miłością. Przez to są niepotrzebni – a nawet szkodliwi w królestwie Bożym – bo ono jest królestwem prawdy i dobra. Nie potrafią żyć zgodnie z normami tego królestwa, bo stali się źli, przestali przynosić owoce dobra. Ich wybrany przez siebie sposób postępowania nie pasuje do obowiązującego tam sposobu życia. Muszą więc być wyrzuceni z królestwa Bożego, tak jak muszą być odcięte i spalone latorośle, które straciły zdolność przynoszenia owoców. Piekło jest miejscem dla tych, którzy stali się niezdolni do kierowania się dobrocią, życzliwością, prawdą – dla tych, którzy na zawsze odłączyli się od Boga, źródła dobra, i przez to stali się okrutni, niewrażliwi na innych, niezdolni do życia prawdą i miłością. Potępieni potrafią tylko nienawidzić i płonąć w nieugaszonych i strasznych płomieniach nienawiści, nieżyczliwości, niechęci do innych i zazdrości. Taki los gotują sobie ci, którzy przez swój grzeszny i egoistyczny sposób życia dobrowolnie odłączają się od Chrystusa, Nauczyciela, Wzoru, Źródła i Dawcy dobra. (Więcej o wiecznym piekle tutaj)

7. Spełniane prośby zanoszone do Boga

„Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni.” (J 15,7) Jezus zapewnia, że jeśli będziemy trwali w jedności z Nim – przez wiarę, miłość, łaskę – i jeżeli Jego słowa będą trwać w nas, to spełni się to, o co będziemy prosić. Zjednoczenie z Nim i uformowanie naszego umysłu i serca przez Jego słowo uchroni nas od proszenia Boga o rzeczy niepotrzebne, a nawet szkodliwe. Niestety, ludzie którzy nie są uformowani przez słowo Boże, nie mają w sobie Bożej mądrości. Jej brak ujawnia się w wielu dziedzinach życia, między innymi podczas ich modlitwy, gdy np. proszą tylko o bogactwo dla siebie, sławę, władzę. Trzeba więc, by trwało w nas słowo Boże i by nasza mentalność była przez nie uformowana. Jeśli słowo Chrystusa naprawdę w nas trwa, to widzimy i oceniamy wszystko tak jak On; posiadamy właściwą hierarchię wartości, w której to, co służy chwale Bożej i zbawieniu, znajduje się na pierwszym miejscu, przed bogactwem i przemijającymi ziemskimi sprawami i przyjemnościami. Jeśli będziemy uformowani przez słowo Boże, to nasze najbardziej spontaniczne prośby będą się pojawiać mniej więcej w takiej kolejności, w jakiej występują w modlitwie „Ojcze nasz”. Będziemy prosić o uwielbienie imienia Boga, naszego Ojca, na całej ziemi, o rozszerzanie się Jego królestwa, o spełnianie Jego woli przez wszystkich ludzi, Jego dzieci; o chleb powszedni, o przebaczenie nam naszych grzechów i o chronienie nas przed takimi pokusami i próbami, które przekraczałyby naszą zdolność do przeciwstawienia się im. Gdy słowo Boże uformuje naszego ducha, czyli będzie w nas trwać, to będziemy spontanicznie prosić tylko o takie sprawy i rzeczy, których Bóg nam udzieli z radością, gdyż będą pożyteczne i dla nas, i dla innych ludzi. Nie będzie wtedy próśb o coś, co mogłoby być złe i szkodliwe. Jeśli będziemy naprawdę zjednoczeni z Chrystusem, czyli będziemy „w Nim trwać”, to do każdej naszej prośby dodamy tak jak On: „Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42) (Więcej o modlitwie tutaj)

8. Możemy sprawić, że Ojciec dozna chwały

„Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.” (J 15,8) Stworzenia przynoszą Bogu chwałę, gdy są takie jakie On, Stwórca, chce je mieć, czyli odzwierciedlające Jego piękno, harmonię, doskonałość, majestat, potęgę. Dotyczy to przede wszystkim każdego człowieka, który został stworzony na Jego obraz i podobieństwo. Każdy z nas ma przynosić Stwórcy chwałę przez to, że Jego podobieństwo będzie w nas czyste, jak najpełniejsze – przez to, że będziemy jakby żywymi lustrami, w których odzwierciedla się Jego dobroć i mądrość, miłość i miłosierdzie. O chwale Ojca przynoszonej Mu przez człowieka Jezus mówi: „Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.” (J 15,8) Znaczy to, że Ojciec dozna chwały, gdy na ziemi będzie się pojawiać coraz więcej uczniów Jego Syna, Jezusa Chrystusa, podobnych do Niego przez przynoszenie obfitych owoców dobra i żyjących prawdą. Ojciec jak wspaniałym wieńcem zostanie otoczony przez tych uczniów, noszących w sobie Jego doskonały obraz i podobieństwo. Uwielbią Go ci, którzy wcześniej zatarli w sobie – przez egoizm i grzeszność – obraz Trójcy Przenajświętszej, jednak zostali wyrwani ze swojego grzesznego życia przez Odkupienie Jezusa i przez współpracę z ofiarowaną im przez Niego łaskę. Ci synowie światłości, którzy przestali być dziećmi ciemności, wraz z Jezusem Chrystusem i Jego Matką, otoczą chwałą Ojca, który jest w niebie. Swoją wiernością dobru i prawdzie przyniosą chwałę Temu, który – jak wszystkie Osoby Trójcy Świętej – jest Prawdą i Miłością.

9. Miłować wytrwale, tak jak Jezus miłuje

Przed swoim bardzo bliskim pojmaniem i śmiercią Jezus mówi: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!” (J 15,9) Jezus odnosi się do swoich uczniów z taką miłością, z jaką Jego Ojciec odnosi się do Niego – Syna, który przez Wcielenie przyjął ludzką naturę. Jak Ojciec Go miłuje, tak i On szczególną miłością darzy tych, którzy w Niego uwierzyli i chcą przy Nim wiernie trwać z miłością. Kocha ich miłością podobną do miłości Ojca. Zresztą, Jezus, Syn Boży, potrafi kochać tylko tak, jak Ojciec kocha. Miłość bowiem jest wspólną naturą wszystkich trzech Osób Boskich. Tę Boską naturę, Miłość, posiada w pełni Ojciec, Syn i Duch Święty. Dzięki Wcieleniu Boska miłość Syna Bożego stała się również miłością w pełni ludzką, połączoną z wszystkimi szlachetnymi uczuciami, które towarzyszą prawdziwej ludzkiej miłości. Symbolizuje ją Jego Najświętsze Serce. Jezus chce, abyśmy wszyscy posiadali w sobie Jego doskonałą miłość. Pragnie, abyśmy w niej wytrwali, czyli chce, aby nasza miłość była tak stała jak Jego miłość. Dlatego prosi nas: „Wytrwajcie w miłości mojej!” (J 15,9) czyli takiej, która nigdy nie zanika. (Więcej o miłości tutaj)

10. Usuwać swój egoizm, aby wytrwać w miłości Jezusa Chrystusa

„Wytrwajcie w miłości mojej!” (J 15,9) Jezus prosi, byśmy stale mieli w sobie taką miłość, jaką On nam okazuje. Mamy wytrwać w miłości, która jest stała. Swoją słabą miłość powinniśmy stale umacniać tą miłością, która jest w Jezusie. To właśnie ona ma w nas trwać bez przerwy. Nie powinna się osłabiać, lecz przeciwnie, ma stale wzrastać. Aby tak mogło się dziać, trzeba przez wysiłek swojej woli zwalczać w sobie to, co mogłoby ją w nas osłabić lub nawet całkowicie stłumić jak ognisko, do którego zamiast drewna wrzuca się kamienie lub nawet wodę. Ognisko zasypane kamieniami lub zalane wodą zgaśnie. Podobnie się stanie z miłością, gdy będziemy ją w sobie tłumić egoizmem i różnymi grzechami. (Więcej o miłości tutaj)

11. Ciągle napełniać się miłością Chrystusa

„Wytrwajcie w miłości mojej!” (J 15,9) Aby wytrwać w miłości Chrystusowej, trzeba się nią napełniać i ciągle się nią karmić. Trzeba pozwolić Duchowi Świętemu na to, aby swoją potęgą przelewał Bożą miłość Jezusa Chrystusa, miłość Trójcy Świętej, w nasze serca (por. Rz 5,5), aby dokonywał swoistej duchowej transfuzji, podobnej do transfuzji krwi, podczas której krew jednego człowieka jest przelewana w układ krwionośny drugiego człowieka, aby zapewnić mu życie i zdrowie. Duch Święty potrafi tego dokonać. On przelewa miłość Chrystusa, która zapłonęła potężnym płomieniem podczas Ofiary Krzyżowej. Miłość Jezusa, która ma w nas trwać, można porównać do potężnego płomienia, od którego powinny się zapalać w każdej chwili nasze serca, tak jak się odpala świece od paschału w czasie liturgii Wielkiej Soboty. To ciągłe „zapalanie się” od miłości Zbawiciela powoduje, że trwamy nie tylko w ludzkiej, ale przede wszystkim w Jego Boskiej miłości. (Więcej o miłości tutaj)

12. Miłość upodabnia nas do Boga

„Wytrwajcie w miłości mojej!” – mówi Jezus Chrystus (J 15,9). Mamy wytrwać w Jego miłości, gdyż ona jest Jego największym darem. Miłość upodabnia nas do Boga, który jest Miłością. Jest darem wspanialszym niż różne charyzmaty, zadziwiające, spektakularne i przykuwające ludzką uwagę. Bez miłości wszystko w naszym życiu byłoby puste i bezwartościowe, jak mówi św. Paweł: „Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał”. (Kor 13,1-3) Tymi słowami św. Paweł przekonuje nas, że bez miłości bylibyśmy niczym, nawet gdyby Duch Święty obdarował nas wielkimi charyzmatami, pożytecznymi dla innych, takimi jak mówienie językami, prorokowanie, posiadanie niezwykłej wiedzy i znajomości różnych tajemnic. Niczym bylibyśmy nawet z potężną wiarą, która czyni cuda. Gdyby nie było w nas miłości Chrystusa, nic by nam nie przyniosły nawet tak wielkie dzieła charytatywne jak rozdanie na jałmużnę całej swojej majętności. Nic by nam nie dawały wielkie umartwienia ciała, wyniszczanie go, gdybyśmy nie posiadali miłości Bożej w sobie. Dlatego Jezus – mając na uwadze wielkość prawdziwej miłości – powiedział: „Wytrwajcie w miłości mojej!” (J 15,9) O tę miłość powinniśmy się ciągle troszczyć. (Więcej o miłości tutaj)

13. Robienie miejsca w swoim sercu na miłość Chrystusa

„Wytrwajcie w miłości mojej!” (J 15,9). Aby wytrwać w miłości Chrystusa, oprócz Jego łaski i działania Ducha Świętego, potrzebny jest także nasz wysiłek i dobre nastawienie serca, aby nasza miłość stawała się aktywna i wcielająca się w szlachetne czyny. Trzeba dokonywać wysiłku, by poszerzyć swoje ściśnięte egoizmem serce i zrobić w nim jak najwięcej miejsca na miłość Bożą, rozlewaną przez Ducha Świętego. Wiemy, że nie ma sensu dolewanie czystej wody do pojemnika, w którym już jest woda brudna. Najpierw trzeba ją usunąć, aby zrobić więcej miejsca dla płynu czystego. Podobnie jest z ludzką duszą. Trzeba z niej usuwać egoizm i grzechy, aby nie zajmowały miejsca, w których powinna się znaleźć Boża miłość. Naczynia, którymi się posługujemy w życiu codziennym, posiadają swoją określoną pojemność, dlatego w żadnym nie można pomieścić nieskończonej ilości płynu. Jeśli jednak jakiś pojemnik jest wykonany z materiału elastycznego, który może się rozciągać, to jego pojemność wzrasta, gdy się wlewa w niego jakiś płyn. Podobnie jest ludzką duszą. Poszerza się ona w miarę napełniania się miłością Bożą. Pojemność naszego serca wzrasta przez każdy bezinteresowny czyn i ofiarę, dobre pragnienie, szlachetną myśl, czyste uczucie – przez wszystko, co jest przeciwieństwem egoizmu, grzechu, wad, złych uzależnień, przyzwyczajeń i nałogów. (Więcej o usuwaniu grzechów głównych, które niszczą miłość tutaj)

14. Troska o stałe dobre nastawienie serca

„Wytrwajcie w miłości mojej!” – prosi Jezus (J 15,9). Wytrwanie w Jego miłości wymaga ustawicznej troski o nasze dobre nastawienie w czasie działania, mówienia, myślenia, planowania, podejmowania różnych decyzji. Nie ma bowiem miłości, gdy nastawienie jest złe, nieżyczliwe, złośliwe, egoistyczne, ukierunkowane wyłącznie na samego siebie. Aby miłość Boża mogła w nas trwać i się rozwijać, trzeba ciągle oczyszczać i doskonalić swoje nastawienie względem Boga i ludzi a także wobec samego siebie. Konieczne jest ciągłe oczyszczanie intencji, które pobudzają nas do różnych działań i im towarzyszą. One bowiem często są jeśli nie całkiem to przynajmniej trochę egoistyczne. Tak jest wtedy, gdy robimy coś dla sprawy Bożej i dla bliźnich, ale równocześnie oczekujemy czegoś dla siebie: pochwał, wyrazów wdzięczności, zauważania nas, doceniania, stawiania za przykład... Jeśli te złe intencje są tylko poboczne i marginesowe, to nie niszczą w pełni naszej miłości, jednak ją osłabiają i zanieczyszczają egoizmem. Aby się przed tym uchronić, trzeba jak najczęściej wzbudzać w sobie szczere pragnienie robienia wszystkiego nie dla siebie, lecz dla chwały Bożego Imienia, dla szczęścia i zbawienia ludzi – naszych braci i sióstr. Potrzebna jest troska o błogosławioną czystość serca, dzięki której nie jest ono zabrudzone żadną formą egoizmu i może oglądać Boga (por Mt 5,8). (Więcej o intencjach naszego działania tutaj)

15. Jezus przykładem trwania w miłości

„Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.” (J 15,9-10) Jezus wyjaśnia, że „wytrwaniem w Jego miłości” jest przede wszystkim zachowywanie Jego przykazań. Powiedział: „Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej.” W prawdziwej miłości, do której nawołuje Jezus, nie chodzi więc o jakieś sentymenty, doznawanie wzruszeń, przeżywanie ekstaz, euforii, lecz o zachowywanie Jego przykazań. Chodzi o wierne spełnianie Jego poleceń w każdej chwili dnia. Sam Jezus dał nam przykład takiej właśnie miłości do swojego Ojca: zachowywał Jego przykazania do końca życia i przez to wytrwał w Jego miłości. Podobnym przykładem wiernego trwania w miłości Ojca i Syna jest Maryja. Ona bowiem aż do końca życia wypełniała wolę Ojca i Syna w każdym szczególe; była w pełni poddana natchnieniom Ducha Świętego i Jego kierownictwu. Nie kierowała się swoją wolą. (Więcej o Maryi wypełniającej wolę Boga tutaj)

16. Miłość Boża źródłem naszej wiecznej radości

„To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna”. (J 15,11) Te słowa wypowiedział Jezus do swoich najbliższych uczniów przed swoją bliską śmiercią i nadchodzącym rozstaniem z nimi. Chciał ich pocieszyć, napełnić radością, bo wiedział, że to co wkrótce nastąpi będzie dla nich niesamowitym wstrząsem i zaskoczeniem. Jezus mówił im o radości, która nie pochodzi z tego świata. Mówił o wielkiej radości, która płynie z trwania w miłości Bożej, posiadania jej w swoim sercu i ze świadomości, że Bóg nas kocha. Ta radość, mącona na ziemi przez zło, zamieni się w wieczności w szczęście pełne, nieprzemijające.

17. Dawca pełnej radości

„To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna”. (J 15,11) Nie ma człowieka, który nie szukałby radości i szczęścia. Nie ma w tym nic złego. Problem jednak tkwi w tym, że można szukać krótkotrwałych przyjemności, tracąc równocześnie radość trwałą, której chce nam udzielić Jezus. Świat codziennie kusi przyjemnościami przemijającymi, które często zamieniają się w gorycz, znudzenie, przeżywanie pustki duchowej, prowadzącej nieraz nawet do samobójstw. Dążenie do radości, do którymi kusi świat, często wywołują zazdrość, a ta jeszcze bardziej potęguje smutek i rozgoryczenie. Dzieje się tak wtedy, gdy kogoś nie stać na upragnione rozrywki, podróże, cenne przedmioty. Pojawia się wówczas zazdroszczenie tym, którzy mogą sobie na wszystko pozwolić, i związany z zazdrością smutek. Pełna radość, którą daje Jezus Chrystus, jest bezpłatna. Nie kupuje się jej za pieniądze. Zdobycie jednego z owoców Ducha Świętego, którym jest radość (por. Ga 5,22), też nie wymaga żadnych nakładów finansowych. Wystarczy tylko chcieć przyjąć pokornie to, co nam daje Bóg. A On daje nam przede wszystkim swoją miłość. To ona jest źródłem pełnej radości. Staje się jednak radością pełną tylko wtedy, gdy zostaje przyjęta i zamieniona w naszą wzajemną miłość do Pana i w miłość do ludzi. Pełną radość osiąga ten, kto wie, że jest kochany, odczuwa ofiarowaną mu przez Boga miłość i sam kocha miłością Bożą, którą Duch Święty wlewa w jego serce (por. Rz 5,5).

18. Aby radość Jezusa była w nas

Gdy chwila odejścia Jezusa z tego świata przez śmierć krzyżową była już bardzo bliska, oświadczył swoim apostołom: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15,11). Pełna radość pojawi się w nas, gdy będzie nas cieszyć to, co raduje Chrystusa. Wtedy Jego radość będzie w nas. Warto więc zrobić przegląd tego wszystkiego, na co poświęcamy swój czas i co nam przynosi przyjemność. Czy tym samym cieszyłby się Jezus na naszym miejscu? Z pewnością nie, gdyż wybierane przez ludzi źródła radości nieraz są szkodliwe i grzeszne – poczynając od walk na śmierć i życie, a kończąc na grach komputerowych, które rujnują zdrowie i okradają z cennego czasu. Trudno przypuszczać, by Jezus szukał takich rozrywek. On ma swoje radości i chce ich mieć jak najwięcej. Pragnie też, by nas cieszyło to, co Jemu sprawia radość. A co może cieszyć Jezusa? Jemu, Zbawicielowi, który jest Miłością, sprawia radość, gdy pozwalamy Mu się obdarowywać, gdy przyjmujemy Jego zbawcze łaski. On doznaje radości z ludzkich nawróceń, które chronią przed wiecznym potępieniem. Napełnia Go radość, gdy żyjemy w zgodzie i miłości, gdy wzajemnie się obdarowujemy i uszczęśliwiamy. Jeśli pozwolimy Duchowi Świętemu napełnić nasze serca Bożą miłością, to będzie nam sprawiało radość to, co raduje Jezusa. Wtedy pojawi się w nas Jego radość i będzie ona głęboka i pełna. Jeśli zamiast miłości Bożej będzie w nas egoizm i grzech, to nie będziemy przeżywać tej radości, która napełnia Najświętsze Serce Jezusa. Nasze namiastki radości szybko zamienią się w gorycz i poczucie pustki.

19. Smutek zamiast spodziewanej radości

„Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.” (J 15,10) Jezus w tej wypowiedzi przypomina o zachowywaniu Jego przykazań, gdyż wtedy trwa się w Jego miłości. Ta zaś przynosi radość. Niektórzy jednak ulegają złudzeniu, że mogą osiągnąć pełną radość wtedy, gdy się wyzwolą ze wszystkiego, przede wszystkim z religii i z Bożych przykazań. Takie rozumowanie to tragiczna pomyłka. Smutek bowiem znajdą ci, którzy zamiast miłością kierują się egoizmem, ukrytym pod maską pełnej wolności i swobody. Jeśli ktoś odrzuci Boże przykazania, to równocześnie zniszczy w sobie miłość wlewaną w serca przez Ducha Świętego. Trwanie bowiem w miłości Chrystusowej ujawnia się w zachowywaniu Jego przykazań, tak jak powiedział: „Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.” (J 15,10) Jeśli więc ktoś odrzuci przykazania Boże i Ewangelię Chrystusa, to zastąpi miłość egoizmem, nienawiścią i czynieniem zła. Pozbywając się miłości Bożej pozbędzie się też związanej z nią radości. Będzie tylko brał, gromadził, interesował się wyłącznie sobą. Wszystko będzie się koncentrowało wokół samego siebie, wokół przyjemności, rozrywek. Życie nastawione na branie, czyli egoistyczne i bez miłości, pozbawione jest pełnej radości. Ona bowiem łączy się z dawaniem, jak to przypomniał św. Paweł: „We wszystkim pokazałem wam, że tak pracując trzeba wspierać słabych i pamiętać o słowach Pana Jezusa, który powiedział: Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu”. (Dz 20,35) Ten, kto daje, aby ubogacić kogoś, uszczęśliwić, zbawić, posiada w sobie miłość Chrystusa, z nią zaś łączy się radość, która jest owocem Ducha Świętego (Ga 5,22).

Przyjaźń z Chrystusem i miłość do ludzi

To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.12 Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.13 Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.14 Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.15 Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje.16 To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.17>

20. Wzór prawdziwej miłości

„To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.” (J 15,12-13) Jezus daje swoim uczniom wzniosły przykład miłości. Tym wzorem jest Jego miłość, która przejawiła się w oddaniu życia „za przyjaciół swoich”. Taką miłość powinni sobie okazywać wzajemnie Jego uczniowie. (Więcej o miłości tutaj)

21. Miłość większa niż oddanie życia za przyjaciół

Jezus powiedział. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. (J 15,13) A jednak miłość Chrystusa jest większa od takiej miłości. Jego miłość bowiem posunęła się aż do tego, że oddał życie za swoich wrogów i nieprzyjaciół. Jak poucza Pismo Święte, On umarł za wszystkich ludzi (por. 2 Kor 5,14-15; Hbr 2,9). A pośród tych „wszystkich” nie byli przecież sami tylko „przyjaciele” Boga i ludzi. Nie, nie byli to ludzie kochający Boga i bliźnich, lecz istoty zdeprawowane w mniejszym lub większym stopniu. Po upadku pierwszych rodziców ziemia zapełniła się ludźmi zepsutymi, grzesznymi, pełnymi zła, wrogości nienawiści i innych wad. Stała się miejscem, na którym zamieszkali wrogowie Boga, stale Go lekceważący, obrażający i odrzucający. Chociaż świat i ludzie zostali stworzeni przez Boga, to jednak tak stali się Mu przeciwni, że gdy Syn Boży przyszedł „do swojej własności”, to „swoi Go nie przyjęli” (J 1,11). I to właśnie za takich ludzi umarł Jezus na krzyżu. Oddał za nich życie, aby stali się Jego przyjaciółmi – dzięki Jego łasce i głębokiemu nawróceniu serca. Św. Paweł następująco ukazuje miłość Bożą, która większa jest niż „oddanie życia za przyjaciół swoich”: „Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni. Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie.” (Rz 5,6-10) Miłość Zbawiciela jest niepojęta i zasługuje na naszą odpowiedź, którą powinna być także miłość. (Więcej o miłości tutaj)

22. Niezasłużony dar miłości Bożej dla grzesznej ludzkości

„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. (J 15,13) Miłość Boża jest darmowa. Taka jest jej natura. Potrzebuje ona odwzajemnienia tylko po to, by móc jeszcze bardziej obdarowywać i sprawiać radość. Tę darmową miłość okazał nam Jezus Chrystus, umierając za nas, za ludzi nastawionych do Niego nie przyjaźnie, lecz wrogo – za ludzi grzesznych, pełnych nienawiści, nieposłusznych Stwórcy, samowolnych. „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami”. (Rz 5,8) Umarł za wszystkich, aby każdemu człowiekowi dać szansę zostania na zawsze Jego przyjacielem. Na taką miłość nikt z nas nie zasłużył sobie. Jezus umarł za grzeszną ludzkość, aby potęgą Ducha Świętego wykrzesać miłość z lodowatych serc ludzkich. Chociaż nasza miłość do Boga zależy od naszej wolnej woli, to jednak nie byłoby jej w nas i na zawsze pozostalibyśmy grzesznikami, gdyby Bóg nie umiłował nas jako pierwszy i gdyby Chrystus nie umarł za nas, „gdyśmy byli jeszcze grzesznikami”. (Rz 5,8) „My miłujemy [Boga], ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował”. (1 J 4,19) (Więcej o Bożej miłości do nas tutaj)

23. Przyjaciele Jezusa, Syna Bożego

„Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.” (J 15,14-15) To trudne do pojęcia, że dzięki potędze Ducha Świętego i stale dokonującemu się naszemu nawróceniu możemy z nieposłusznych Bogu grzeszników stać się przyjaciółmi Jezusa, którzy czynią to, co nam przykazuje. Dzięki wierze możemy otworzyć nasze serca, aby wsłuchiwać się w Jego przyjacielskie „zwierzenia”, którymi są skarby Jego słów, przekazujące nam wszystko, co słyszał od swojego Ojca.

24. Przyjacielskie „zwierzenie się” Boskiego Serca Jezusa

„Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.” (J 15,15) Przyjaciele zwierzają się wzajemnie przed sobą, mówią o swoich najgłębszych pragnieniach i tęsknotach serca. Mówią sobie to, czego nie powiedzieliby komuś obcemu. Powierzają sobie wzajemnie swoje najgłębsze tajemnice bez obaw, że spotkają się ze złym potraktowaniem, wyśmianiem, że przekazana prawda zostanie źle wykorzystana. Prawo przyjaźni „do zwierzeń” respektuje również Syn Boży, Jezus Chrystus. To bowiem, co nam objawił, nie było jakimś suchym wykładem teologicznym, lecz odsłonięciem przed nami najgłębszych pragnień Boga, który jest Miłością, pragnień Ojca, Syna i Ducha Świętego; było ujawnieniem przed nami najgłębszych pragnień Boskiego Serca. Jezus chce to uczynić przed każdym człowiekiem, który Mu wierzy i chce zachowywać to co nam przekazuje. Ludzi, którzy Mu wierzą, traktuje jako swoich przyjaciół i objawia im swoje najgłębsze tajemnice. Objawia im, kim jest, po co przyszedł na świat i czego pragnie. Mówi o swojej Boskości, odsłania im swoją Boską miłość i to, jak bardzo pragnie, byśmy zawsze byli z Nim w domu Ojca. Odsłania przed swoimi przyjaciółmi to, że z miłości przyszedł na świat, aby nas odkupić, i wiele innych tajemnic Bożej miłości.

25. Wzniosły wybór Boży

„Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje”. (J 15,16) Te słowa odnoszą się do apostołów i do każdego z nas. Oni zostali wybrani do publicznego głoszenia Ewangelii i do zaniesienia jej do wszystkich narodów. Mieli przyciągnąć do Chrystusa liczne plemiona. Ktoś z nas może mieć podobne powołanie. Jeśli jednak nie został wezwany przez Boga do działalności misyjnej, biskupiej, kapłańskiej, katechetycznej, to i tak jest kimś „wybranym” przez Chrystusa przez sakrament chrztu. Też ma iść i przynosić trwały owoc wiary, dobra miłości w swojej rodzinie, w najbliższym środowisku, w pracy, w szkole – tam gdzie się znajduje.

26. Abyście szli...

„Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje.” (J 15,16) Wybór i przeznaczenie uczniów Jezusa to między innymi „iść”. Iść zwłaszcza do tych, którzy o Jezusie nic nie słyszeli. Iść również do tych, którzy o Nim słyszeli, aby umocnić ich wiarę. Uczeń Jezusa nie może stać w miejscu i czekać, aż niewierzący przyjdą do niego po Ewangelię. Czasem to „iść” oznacza po prostu wspomnieć jakąś treść religijną podczas rozmowy, mówiąc np.: „To nie może być tak, że w chwili śmierci zamieniamy się w nicość; coś musi być po drugiej stronie”. „Iść” oznacza również przyznawać się do swojej wiary, przez słowa, gesty religijne, znak krzyża lub noszony krzyżyk czy medalik. Na różne sposoby można „iść” do innych ze swoją wiarą – w naszych czasach również przez internet.

27. Aby owoc był wielki i trwały

„Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje.” (J 15,16) Wielkie to i piękne wybranie i powołanie do tego, by przynosić trwały owoc dobra i otrzymywać od Ojca wszystko, gdy Go prosimy w imię Jezusa. Gdy to uczynimy, nasz owoc będzie dobry i trwały. Tymi słowami Jezus poucza nas o tym, że naszemu działaniu zawsze powinna towarzyszyć modlitwa „w imię Jezusa”. Wtedy owoce naszego działania będą nie tylko dobre, ale także trwałe. Przez to będą się odróżniać od akcji na pokaz, dla zdobycia rozgłosu – od działań, które nie przynoszą wiecznej chwały osobom działającym z takim egoistycznym nastawieniem. Trwały, wielki i dobry jest między innymi owoc, który przyniosło życie Maryi Dziewicy i Apostołów.

28. Miłość wzajemna obowiązkiem uczniów Jezusa

„To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.” (J 15,17) Życie oparte na miłości jest podstawowym powołaniem każdego człowieka, bo jego Stwórcą jest Bóg-Miłość. Każdy człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Miłości nieskończonej, czyli Boga, dlatego miłość powinna się ujawniać w realizacji tych zadań, do których został powołany w życiu rodzinnym, zawodowym, politycznym, społecznym, kapłańskim, zakonnym, samotnym, pustelniczym. Zostaliśmy powołani do tego, aby wszędzie przynosić dobre i trwałe owoce. Tak się będzie działo, gdy nasze czyny, słowa i myśli będą się rodzić z miłości do Boga i z miłości do bliźnich.

Uczniowie Jezusa, Jego przyjaciele, w świecie, który nienawidzi

Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził.18 Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.19 Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać.20 Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał.21 Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu.22 Kto Mnie nienawidzi, ten i Ojca mego nienawidzi.23 Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego.24 Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu.25 (J 15,18-25)

29. Znienawidzenie przez świat

„Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.” (J 15,18-19) Świat oznacza tę część ludzkości, której mentalność i postawy zostały uformowane przez grzech i oddziaływanie szatana. Istotnym elementem tych „światowych” postaw jest wrogość wobec Boga i dobra, które od Niego pochodzi i którego On od nas oczekuje i wymaga. Jezus stawia sprawę jasno: jeśli ktoś będzie do Niego podobny, to zostanie znienawidzony przez świat, tak jak On został znienawidzony i odrzucony przez ludzi uformowanych przez wrogi Mu świat. Jednak na pociechę można dodać, że każdy człowiek, który upodobnił się do Jezusa, osiągnie chwałę wieczną, tak jak Jezus, który zmartwychwstał i wstąpił do Ojca.

30. Świat kocha tylko swoją własność

„Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.” (J 15,18-19) Świat nie tylko nienawidzi, ale i kocha. Jednak „świat”, czyli ludzie zdeprawowani i wrodzy Bogu, nie miłują tak jak On, gdyż kochają tylko tych, którzy są tak samo zepsuci jak oni. „Świat” traktuje przewrotnych ludzi jako „swoją własność”, która jest w pełni dostosowana do jego zdeprawowania i nie burzy jego „ładu” go przez dobro i prawdę. Zdeprawowani ludzie „pasują” do świata, dlatego są przez niego kochani.

31. Odrzucani przez świat, lecz wybrani przez Chrystusa

„Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.” (J 15,19) Wybranie ze świata przez Jezusa jest wielkim wyróżnieniem i przywilejem, chociaż wywołuje wrogość, agresję i prześladowania ze strony świata. Lepiej jednak przynależeć do Jezusa i być znienawidzonym przez świat. Lepsze to niż być kochanym przez świat, bo to znaczyłoby, że się jest jego własnością. Niektórzy ludzie marzą o tym, aby osiągnąć podziw, uznanie i miłość ze strony wszystkich ludzi. To niemożliwe, jeśli się chce przynależeć całkowicie do Jezusa i zdobyć Jego uznanie. Każdy, kto pozostaje Mu wierny, spotka się z większymi lub mniejszymi prześladowaniami, w zależności od tego, w jakiej mierze środowisko, w którym przebywa, jest zarażone zdeprawowanym duchem świata.

32. Nie usunięci, lecz wybrani ze świata

Jezus wybiera swoich uczniów ze świata, ale ich z niego nie usuwa. Muszą żyć pośród tych, którzy odrzucają Jezusa Chrystusa i Jego uczniów. Nie usuwa ich ze świata, aby dawali świadectwo i znajdowali nowe serca, które uwierzą w Zbawiciela i pójdą za Nim jako kolejni „wybrani” przez Niego „ze świata”. Będą przemieniać świat, zatruty przez szatana, w królestwo Boże, w którym on nie ma żadnej władzy. Będą usuwać z umysłów i serc truciznę i spryt zdeprawowanego świata i zastępować ją mądrością Bożą. Będą wyzwalać z niewoli pożądliwości, wad, egoizmu; będą tworzyć serca gorejące miłością do Boga i ludzi. Trudne to zadanie, ale możliwe do wykonania z pomocą całej Trójcy Świętej, która pragnie ocalić ludzkość.

33. Przygotowanie uczniów Jezusa na prześladowania

„Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać”. (J 15,20) Wypowiadając te słowa, Jezus, który już wkrótce miał być ukrzyżowany, przygotowywał swoich uczniów na czekające ich prześladowania. Spadną na nich, gdyż zostali przez Niego wybrani ze świata, a takich świat nie znosi. Nie będą oszczędzać sług Jezusa, skoro Jego, Pana, doprowadzili do śmierci krzyżowej. I tak się dzieje również dzisiaj.

34. Otwarcie lub zamknięcie serca na dobro i na prawdę

Apostołom Jezus powiedział: „Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać”. (J 15,20) Ci, którzy prześladowali Zbawiciela, będą prześladować również Jego uczniów, jeśli się nie nawrócą. Natomiast ci, którzy byli Mu wierni i zachowywali wszystkie Jego pouczenia, będą także przestrzegać słów Jego uczniów. Będą tak czynić dlatego, że ich serca są otwarte na dobro i prawdę – na Boga. Gdy Jezus żył pośród nich jako człowiek, ich otwarcie serc ujawniało się w słuchaniu Jego i rozsyłanych przez Niego uczniów, w rozważaniu słów Pisma Świętego, w postępowaniu według sumienia. Natomiast ten, kto za życia Jezusa nie miał serca otwartego na dobro i prawdę, odrzucał to wszystko, a Pisma Świętego słuchał powierzchownie lub je tłumaczył sobie w dowolny sposób, wygodny dla siebie. Po śmierci Jezusa zamknięcie się serc na dobro i prawdę ujawniało się w odrzucaniu Jego nauki, przekazywanej przez uczniów i w prześladowaniu ich. Ten natomiast, kto po śmierci Jezusa nadal miał serce otwarte na Bożą prawdę, wyczuwał, że ona znajduje się w nauczaniu Jego uczniów, dlatego karmił się przekazywanym przez nich słowem. Tak jest i dzisiaj. Jeśli ktoś ma serce naprawdę otwarte na dobro i Bożą prawdę, to lgnie do prawdziwych uczniów Jezusa, bo wyczuwa, że tam znajdzie to, czego szuka.

35. Zawiniona nieznajomość Jezusa

Wyjaśniając swoim uczniom, dlaczego będą prześladowani, Jezus im powiedział: „Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał. Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu”. (J 15,21-22) Jezus wyjaśnia, że spotkały Go prześladowania, bo ci, którzy się ich dopuścili nie rozpoznali ani Jego, posłanego Zbawiciela, ani Ojca, który Go posłał. Jezus jednak nie usprawiedliwił ich nieznajomości Ojca i Jego, posłanego Syna Bożego. Nie usprawiedliwił, ponieważ Żydom wyjaśnił dokładnie, Kim jest i Kto Go posłał. Ci, którzy Go odrzucili i prześladowali, popełnili grzech, dla którego nie mają usprawiedliwienia. Nie mieli przecież żadnego powodu, by odrzucać słowa Jezusa jako nieprawdziwe. Widzieli bowiem Jego ogromną wiedzę i niezwykła cuda, które czynił. To jednak nie skłoniło ich do nawrócenia i przyjęcia Jezusa jako Mesjasza i Syna Bożego. Przeciwnie. Jeszcze bardziej rozbudziło ich zazdrość i chęć usunięcia Go spośród żywych. Swój grzeszny zamiar zrealizowali.

36. Nie można świadomie nienawidzić Jezusa i równocześnie kochać Boga

„Kto Mnie nienawidzi, ten i Ojca mego nienawidzi”. (J 15,23) Na ziemi jest wiele religii, w których czci się Boga, ale Chrystus nie jest znany, dlatego nie jest Mu oddawana cześć. W tym wypadku nie ma nienawiści do Jezusa, lecz jedynie – nieznajomość. Dlatego nie można mówić, że ludzie, którzy się urodzili w takich religiach, nienawidzą Boga Ojca. Nie znają Go, ale nie nienawidzą. Słowa Jezusa: „Kto Mnie nienawidzi, ten i Ojca mego nienawidzi”, odnoszą się do tych, którzy poznali Go, tak jak Żydzi za Jego czasów. Ich bowiem nauczał i ukazał im wiele potężnych znaków. Ci nie mogą się wytłumaczyć niewiedzą lub niemożliwością uwierzenia w Niego. Jezus powiedział to wyraźnie: „Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego. Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu”. (J 15,24-25)

37. Bóg znienawidzony bez powodu

„Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu”. (J 15,25) Nie ma żadnego powodu, żeby nienawidzić Boga, naszego Zbawiciela, Pana Stwórcę i Ojca. Jeśli więc jakiś człowiek nienawidzi Go to znak, że dzieje się z nim coś niedobrego, że ulega wpływom piekła, w którym wszyscy nienawidzą Boga.

Duch Święty i uczniowie Jezusa świadczący o Nim

Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie.26 Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.27

38. Świadectwo Ducha Świętego i uczniów o Jezusie

„Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku”. (J 15,26-27) Po śmierci Jezusa, Jego zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu świat będzie potrzebował ciągłego świadectwa o Nim, jako ciągle żyjącym zmartwychwstałym Zbawicielu. To świadectwo będzie potrzebne, gdyż nie będzie widzialny dla naszych oczu w swoim zmartwychwstałym ciele, chociaż będzie przebywać z nami aż do skończenia świata. Aby to świadczenie o Nim jako Synu Bożym i Zbawicielu świata nigdy nie ustało, obiecał posłać od Ojca Ducha Świętego. Ten Duch będzie pocieszał pokolenia za pokoleniami, rodząc nadzieję zbawienia i umacniając słabość ludzi przez rozlewanie Bożej miłości w ich sercach. Jako Duch Prawdy będzie wszystkim pokoleniom ukazywał prawdę o tym, kto jest naszym jedynym i prawdziwym Odkupicielem i Zbawicielem. Będzie świadczył o prawdziwym Zbawicielu. Z tym Duchem Prawdy, Pocieszycielem, będą także współdziałać uczniowie Jezusa – ci którzy już Go poznali. Oni mocą tego Ducha będą dawać świadectwo przed niewierzącymi, aby ich pobudzić do uwierzenia w Tego, który potrafi ich zaprowadzić do nieba, i do szukania u Niego zbawienia.

39. Duch dający świadectwo o Chrystusie w Kościele

„Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku”. (J 15,26-27) Świadczenie Ducha Świętego o Jezusie Chrystusie trwa przez wieki w Kościele. Trwa w nim również dawanie świadectwa o Zbawicielu przez Jego uczniów, gdyż to oni tworzą Kościół. Duch Święty daje świadectwo na różne sposoby. Jednym z nich jest bezpośrednie oświecanie umysłu ludzkiego, aby mógł poznać sprawy Boże. Nie jest to jednak jedyny sposób Jego działania. Bardzo często posługuje się On ludźmi, którym udziela swojego światła i innych darów. Oświeca ich, aby dobrze rozumieli prawdy Boże i przekazywali je bez błędów innym ludziom. Ci więc otrzymują pouczenie Ducha Świętego za pośrednictwem ludzi. Gdyby w Kościele nie działał Duch Święty, to wskutek ludzkiej słabości, w ciągu wieków, prawda Boża uległaby skażeniu. Aby tak się nie stało Duch Święty strzeże wiary całego ludu Bożego, czyli Kościoła. Tworzy tzw. „zmysł wiary” ludu Bożego, dzięki któremu jako całość nigdy nie pobłądzi on w wierze. Jednostki, a nawet całe grupy, mogą jednak pobłądzić, jeśli nie będą autentycznie otwarte na prawdę Bożą i będą lekceważyć nauczanie Kościoła. (Więcej o Kościele, jego naturze i zadaniach tutaj)

40. Harmonia między świadectwem Ducha Świętego i uczniów Jezusa

„Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku”. (J 15,26-27) Jezus obiecał Ducha Świętego, który będzie dawał o Nim świadectwo, i równocześnie powierzył swoim uczniom dawanie o Nim świadectwa na całym świecie. Otrzymali oni od Niego nakaz: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony”. (Mk 16,15-16) Działanie Ducha Świętego łączy się harmonijnie z głoszeniem Ewangelii przez ludzi, uczniów Chrystusa. Tak jest w Kościele. Moc i światło Ducha Świętego pomaga Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła strzec Bożej prawdy, aby w ciągu wieków nie została zdeformowana. Wielką pomocą w chronieniu Ewangelii przed skażeniem jest posługa papieża. Jest ona kontynuacją zadania, które Jezus powierzył Piotrowi, mówiąc mu: „Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci”. (Łk 22,31-32) Każdy papież powinien spełniać w Kościele podobną posługę. Umocniony Duchem Świętym ma umacniać braci i siostry w wierze i miłości; ma chronić Ewangelię przed zdeformowaniem i zarażeniem błędami. Powinien to czynić szczególnie wtedy, gdy szatan usiłuje przeciać uczniów Chrystusa jak pszenicę. A takie próby stale istnieją w Kościele. Ciągle pojawiają się ludzie, którzy swoją mądrością pragną zastąpić mądrość krzyża, zawartą w Ewangelii. Niektórzy atakują nawet papieża za to, że nie popiera ich spojrzenia na liturgię, zasady moralne i prawdy Boże. Ci ludzie pozwalają szatanowi „przesiać się jak pszenicę” i dodatkowo jeszcze pomagają mu w tym piekielnym zadaniu. (Więcej o Kościele, jego naturze i nauczaniu tutaj)

Autor komentarza: ks. Michał Kaszowski



Tytuły rozważań